7

6 0 0
                                    

Po posiłku pozostało jedynie ustalić, gdzie się teraz wybierzemy. Znaleźliśmy się w kiepskiej sytuacji. Pozostawała nam jedynie obserwacja sklepu muzycznego, oraz próby odnalezienia świeżo założonego zespołu.

-Musimy znaleźć zespół Chrisa - zaczęłam temat.

-Wiem. Jeśli zrezygnował z pracy, na rzecz kariery muzycznej, to oznacza, że w jakiś sposób na tym zarabia. Innej sensownej opcji nie widzę.

-Fakt, to znaczy, że jest muzykiem?

-W pewnym sensie. Możliwe, że grają publicznie koncerty, ale w takim razie muszą być znani, albo są bardzo dobrzy w tym co robią. Przeszukamy media społecznościowe. Powinni mieć jakiś fanpage.

-Albo powinniśmy poszukać plakatów! - powiedziałam z ekscytacją. - małe kapele często tworzą plakaty i potem przyklejają na murach, widziałam już coś podobnego tutaj.

-Sprawdzać ich w internecie, albo po prostu chodzić na ich koncerty. Coś czuję, że to będzie najbardziej imprezowy miesiąc w moim życiu.

Oboje zaśmialiśmy się z tych słów. Pozornie niemożliwa rzecz do wykonania - odnalezienie osoby na podstawie tak ogólnych informacji. W tamtym momencie wydawała się dla nas banalnie łatwa. Może szukanie Cię, nie musiało wiązać się wyłącznie z przykrościami? Wystarczyło skupić się na wspólnym celu, dążyć do niego. Nie myśleć o tym co wydarzy się gdy już Cię spotkamy. Głębsze rozmyślanie o tym co nam powiesz, dołowało mnie, a Twojego brata dosłownie paraliżowało, ale to nie powinno Cię dziwić. Mogłeś dawno temu oszczędzić nam tych stresów. Na pocieszenie dodam, że Twoje decyzje zagwarantowały nam mnóstwo muzyki, alkoholu i złamanych serc. Możesz być z siebie dumny.

-Nie chcę ostudzać Twojego entuzjazmu, ale z chęcią bym się jeszcze położył. Chyba nie zdążyłem odespać podróży samolotem.

-W porządku. Wykorzystam to na małe zakupy. Chyba nie myślałeś, że przyleciałam tu tylko i wyłącznie dla Chrisa. Mają tu o wiele lepsze ubrania - zażartowałam.

-A ja tak naprawdę zawsze chciałem pracować w sklepie - odpowiedział również żartobliwie.

Umówiliśmy się, że zadzwoni do mnie później, i ustalimy gdzie zjemy lunch. Opuściłam hotel, jednak zamiast szukać butików, lub galerii handlowej, zadzwoniłam po taksówkę, i udałam się pod znany Ci już adres. Przyznaję, że okłamałam Jacoba, ale na swoją obronę mogę dodać, że w porównaniu do was jestem święta. Poza tym, musiałam sprostować kilka spraw z poprzedniego dnia, o których i tak nie wiedział.

Zapukałam do drzwi. Otworzył mi je czarnowłosy mężczyzna, którego już widziałam.

-To ty!

-Ym, tak, to ja - odpowiedziałam zmieszana.

-Wczoraj gapiłaś się z jakimś kolesiem na nasze mieszkanie. Bałem się, że chcecie nas okraść, ale nie ma za bardzo z czego. Jeśli już wiesz, że nie mamy nic cennego, to możesz sobie iść stalkerko.

-Nie, to nie tak. Źle to odebrałeś. Jestem koleżanką Franka.

-Aaa, trzeba było od razu tak mówić. W sumie to by się zgadzało. Stalkerka - Frank. Kobiety szaleją na jego punkcie, nie jesteś pierwsza.

-Jest w domu?

-Jest, ale śpi. Nie myśl, że cię wpuszczę do środka. Frank nie sypia z psychofankami.

Powoli traciłam cierpliwość. Wiedziałam, że nie wytłumaczę mu, kim jestem i czego chcę, ale na szczęście wtedy za jego plecami pojawił się Frank.

-Dan, musisz spławiać wszystkich moich znajomych? Jeszcze jeden taki raz i pomyślę, że jesteś gejem.

-Bardzo śmieszne - powiedział, po czym zniknął w swoim pokoju.

-Wybacz za niego, bywa specyficzny.

Zaprosił mnie do środka. Miał na sobie spodnie od piżamy i długie skarpetki. Widać było, że dopiero się wybudził, ponieważ ocierał zaspane oczy.

-Już wiem skąd biorą się te wszystkie "psychofanki" - powiedziałam, wskazując wzrokiem jego zarysowane mięśnie brzucha.

-Mówiąc o wielu kobietach, miał chyba na myśli naszą panią listonosz, i sąsiadkę która ciągle gubi kota.

Frank jest przystojny, i tego nie będę ukrywać. Wszyscy przypisywali mu łatkę kobieciarza, w tym ja. Dlatego nie chciałam przywiązywać do niego swoich uczuć. Prędzej czy później i tak opuszczę Londyn, nie przeszkadzała mi nasza relacja. Była jedynie tymczasowa, trochę jak film w kinie, o którym i tak już zapominasz na drugi dzień. Poza tym, nie gustowałam w tym typie mężczyzn. Wolałam wiązać się ze zdecydowanie bardziej skomplikowanymi i wrażliwymi mężczyznami - takimi ja Ty. Chociaż ostatniego wieczoru Frank mi zaimponował, zachował się bardzo dojrzale. W tej sprawie chciałam się z nim zobaczyć.

-Zrobić Ci kawy? - zapytał udając się do kuchni.

-Nie trzeba, i tak już mi głupio, że Cię obudziłam - powiedziałam opierając się o blat.

-I tak obudził bym się o tej godzinie, z taką różnicą, że spędził bym jeszcze godzinę na leżeniu w łóżku. Chociaż za wczorajsze spóźnienie musiałem zostać dłużej w barze. Jesteś mi winna godzinę snu - powiedział w żartach.

-Właśnie dlatego przyjechałam. Chciałam przeprosić Cię za wczoraj. Najpierw wpadam z Jacobem, chwilę później wracam i zasypuję cię historiami o tym jaki jest okropny. W międzyczasie o mało co nie uciekłam, no a na koniec ten park. Byłam zmęczona. Przepraszam...

-Nic przecież się nie stało. Jak na pierwszą randkę było nie najgorzej.

-Dziękuję też za to, że starałeś się mnie wysłuchać, a przede wszystkim, że nie pozwoliłeś mi wyjść samej.

-Nie dziękuj mi już tak, bo przygniecie mnie swoje własne ego.

Staliśmy chwilę w kuchni. Spoglądałam na Franka jak popija swoją kawę. Uśmiechałam się gdy spienione mleko pozostawia na jego zaroście białe wąsy.

-Mam dzisiaj wolne. Może masz ochotę wieczorem znów gdzieś wyjść? Bo na razie wyglądam odrobinę niewyjściowo.

-Chciała bym, ale już zaplanowałam z Jacobem, że zajmiemy się poszukiwaniami Chrisa.

-No tak, Zagubiony gitarzysta. Można by napisać książkę o jego przygodach i parze szalonych detektywów.

-Mam nadzieję, że skończy się happy endem.

W międzyczasie napisał do mnie Jacob. Wysłał mi adres restauracji w której mieliśmy się spotkać. Pożegnałam się i opuściłam mieszkanie Franka. Miałam wyrzuty sumienia o to, że okłamuję Jacoba, ale tak jak wspominałam - niepotrzebnie. To bez różnicy, czy bym mu się przyznała do tego co robiłam, czy nie. Wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam, dlatego postawiłam na pół prawdę. Uważałam, że Jacob na to zasługuje...

Gdzie Jesteś?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz