DRACO:
Minęło już tyle dni od momentu, w którym go widziałem, a ja dalej o tym myślałem. Każdego dnia popadałem w coraz większą depresje. Nie jadłem , nie piłem i nie wychodziłem z swojej Komnaty. Chyba, że w ostateczności, żeby nie umrzeć. Choć bardzo tego chciałem.
Wyglądałem okropnie. Kiedyś uważałem się za bardzo przystojnego, a teraz? Nie mogę patrzeć na swoje odbicie w lustrze.Kompletnie nie wiem co się dzieje z Harry'm. Nie wiem czy żyje czy nie. Żadnych wieści.
Śmierciożercy dalej łapią niewinnych ludzi. Torturują, zabijają. Całe szczęście, że nikt nie każe mi na to patrzeć. Choć w głębi duszy wiedziałem, że niedługo ojciec wparuje do mojej Komnaty i wyciągnie mnie siłą.
Tamten dzień był jednym z dni, w którym bardzo się bałem. Nie wiem czy to było realne, ale moje człowieczeństwo zostało wyłączone, jak bym był pieprzonym wampirem.
Od rana Śmierciożercy biegali po całym domu. Nie wiem co się działo. Znaczy wiedziałem, że coś się świeciło.
Nagle z moich rozmysłem wyrwało mnie ciche stukanie w ciężkie drzwi mojej komnaty. Nie czekając na pozwolenie, do mojej Komnaty weszła matka.- Draco... - Powiedziała szeptem. Prawie jej nie usłyszałem. Zerwałem się na równe nogi i stanąłem na przeciwko niej.
- Co się stało? - Zapytałem.
- Wiem, że to będzie bardzo trudne dla ciebie, ale Voldemort ma zamiar dzisiaj pojawić się w Hogwarcie. Nie wiem dokładnie skąd, ale dowiedział się, że tam jest Harry.
- Co? Skąd? Przecież on go zabije! - Powiedziałem, a po moim poliku spłynęła pojedyncza łza.
- Przykro mi Draco - Powiedziała i i mocno zacisnęła mnie w swoim uściski. Odwzajemniłem.
- Muszę tam iść!
- Draco, nie możesz. Zostaniesz stracony. Wiesz, że szykuje się wojna. Wiesz co chce zrobić Voldemort i jak to się skończy.
- Mamo, bardzo Cię kocham, ale ja tam muszę być. Muszę go ratować. Mówiłem Ci jak bardzo go kocham. Uratował mnie. Gdyby nie on, byłbym taki sam jak ojciec.
Wybacz mi. Obyśmy znów się spotkali... - Powiedziałem i jak najszybciej z różdżką w ręce wybiegłem z Komnaty.
Nie oglądałem się za siebie. Wybiegłem na podwórko, a tam widziałem teleportujących się Śmierciożerców. Poszedłem w ich śladu i od razy wiedziałem gdzie mam lecieć. Kilka sekund później byłem już za Hogwartem. Na szczęście nikogo tutaj nie było. Nie wiedziałem co mam robić. Nagle przypomniał mi się plan Dumbledor'a. Od razu wiedziałem gdzie biegnąć.
Szybkim krokiem ruszyłem w wyznaczone przeze mnie miejsce.
Po 10 minutach byłem pod drzwiami domu brata Dumbledor'a.
Wszedłem do środka, a moim oczom ukazał się Dumbledor. I nie, nie był to Dyrektor Hogwartu tylko jego brat.- Draco? - Zapytał gdy mnie zauważył.
- T-tak - Powiedziałem niepewnie. Skąd wiedział jak mam na imię?
- Czekałem na ciebie. - Powiedział bardzo spokojnym tonem. Jak on mógł być spokojny skoro wiedział, że tuż za jego drzwiami rozpoczynała się wojna?
- Dlaczego? Skąd pan wiedział jak się nazywam i czego pan chce? - Krzyknąłem.
- Tak właściwie to sam tutaj przyszedłeś. - rzucił po czym zasiadł się do stołu. - Ale mniejsza o to. Wiem doskonale co Cię tu sprowadza i w jakich okolicznościach miałeś się tutaj znaleźć. Albus żyje. Został wskrzeszony. To też była część planu, ale ty o niej miałeś nie wiedzieć.
- Jak to? Dlaczego mi nie powiedział? Gdzie on jest? Potrzebuje go. Powiedział, że jak będę potrzebował pomocy mam tutaj przyjść!
- Wiem, Draco. Ja o wszystkim wiem. Musisz dostać się do Hogwartu i znaleść Albusa.
- Jak? Wszędzie roi się od Śmierciożerców.
- Chodź. - Powiedziałem po czym zaprowadził mnie do jakiegoś pokoju. Nie było tam za dużo rzeczy, ale jedna bardzo przykuła moją uwagę. Mianowicie był to wielki obraz. Na nim znajdowała się jakaś droga. Nagle z oddali zaczęła iść jakaś kobieta. Gdy była już przy końcu, obraz odwrócił się w lewą stronę jak drzwiczki, a moim oczom ukazał się tunel. Spojrzałem ostatni raz za siebie, żeby zobaczyć czy dalej stoi za mną, ale nikogo już nie było. Bez chwili wahania wszedłem do tunelu._____
Zauważyliście cytat z The 100?
CZYTASZ
Ostatnia Szansa ~ Drarry
FanfictionHarry i Draco to przyjaciele od pierwszego roku nauki w Hogwarcie. Razem przeżywali swoje pierwsze problemy, spory z nauczycielami, pierwsze związki itp. Pewnego pięknego dnia wszystko się zmieniło. I mieli ostatnią szanse, żeby nie zapomnieć o sobi...