• 12 •

1.8K 104 9
                                    

HARRY:

Po lekcjach miałem udać się do gabinetu Dyrektora. Dumbledore chciał ze mną rozmawiać. Mam nadzieje, że chodzi o horkruksy. Zniszczylibyśmy je wszystkie i pozbyli się Voldemorta.

Po lekcjach od razu poszedłem pod gabinet Dumbledore'a. Hasło znałem już od dłuższego czasu, więc z wejściem nie miałem problemu.

- Dzień Dobry, Profesorze. - Przywitałem się po wejściu. Dyrektor siedział już przy swoim biurku z okularami połówkami na nosie.
- Witaj, Harry. Usiądź proszę. Muszę Ci coś powiedzieć. - Po jego słowach usiadłem na przeciwko jego biurka.
- Znalazłem kolejne horkruksy, które już zniszczyłem.
- A co z pozostałymi? - Zapytałem
- Zostały jeszcze 4 horkruksy, ale jeszcze nie zdążyłem ich zlokalizować. Musisz dać mi więcej czasu.
- Profesorze, czasu jest coraz mniej.
- Co masz na myśli, Harry?
- Nic, po prostu nie wiemy kiedy Voldemort zaatakuje. To może być jutro, albo pojutrze, albo za rok.
- Dobrze, panuje nad sytuacją. Możesz już wracać do swojego dormitorium. - Powiedział po czym wyszedłem.

Od razu zamiast pójść do swojego dormitorium, poszedłem do dormitorium, Draco. Nie miałem Peleryny, więc nie wiedziałem jak tam pójdę, ale była późna godzina, a raczej już nikogo nie będzie w pokoju wspólnym.

Gdy doszedłem do lochów szybko wypowiedziałem hasło i wszedłem. Draco oczywiście już zdążył mi zdradzić ich hasło, gdyby nadarzyła się jakaś okazja.

Wszedłem do pokoju, Draco, ale go nie było. Słyszałem tylko stukanie kropli wody w łazience. Pewnie się kąpał. Postanowiłem położyć się na jego łóżku i czekać na niego.
Po 10 minutach czekania, Draco zaczął wychodzić z łazienki. Ile on może się kąpać?

- HARRY POTTER, CO TY TUTAJ ROBISZ? - Zacząłem się głośno śmiać. Gdy tylko wyszedł, przestraszył się mnie i odskoczył.
- Głośniej, głośnie, bo jeszcze nikt Cię nie usłyszał - zaśmiałem się.
- Co ty tu robisz?
- Leżę? Nie mogę już odwiedzić mojego chłopaka?
- Możesz
- Draco? Coś się stało? Jesteś jakiś dziwny.
- Ja jestem poważny - Powiedział
- Stoisz na przeciwko mnie z ręcznikiem na biodrach z mokrą głową. Naprawdę uważasz, że jesteś poważny?
- Oj dobra, Potter. Daj już sobie spokój - Powiedział po czym się zaśmiał.
Nagle z bioder, Draco zsunął się ręcznik. Odkryło mu się wszystko przez co mogłem podziwiać widoczki. Ciało, Draco widziałem już dużo razy, ale jeszcze nie aż tak dużo. Zwłaszcza nie jego męskość. Gdyby tak nie patrzeć na jego wiek, spokojnie można było by stwierdzić, że jest dorosłym facetem.
- Nie śliń się, Potter. Jeszcze nie raz zobaczysz moją piękność - Powiedział po czym sięgnął ręcznik, który leżał na ziemi.
- No co się tak lampisz? Koniec patrzenia. - Powiedział przez śmiech
- Dobrze już dobrze - Powiedziałem - Byłem dzisiaj u Dumbledore'a. Zniszczył kolejne horkruksy. Zostały jeszcze 4.
- On wie w ogóle gdzie one są?
- Nie, ale twierdzi, że jest w trakcie.
- Masz w ogóle jakiś plan?
- Nie, ale tak sobie myślałem. Może tak powiedzieć Dumbledore'owi o tobie? Znaczy nie powiemy mu o wszystkim tylko o tym, że jesteś po naszej stronie.
- Nie jestem po waszym stronie tylko po twojej, Harry. I tak w sumie to nie jest zły pomysł, ale boje się, że Snape powie, bo niby podejrzewam, że tylko szpieguje, ale nie jestem do końca pewny. Dumbledore może mu ufać i nie wiedzieć, że planuje coś z Voldemortem.
- Może zapytam się go? Może wie, a jak nic o tym nie wiem to znaczy, że szpieguje dla Voldemorta.
- Dobra, Harry, ale jak coś nie wypali to usuwam pamięć i tobie i Dumbledore'owi.
- A mi z jakiej okazji?
- Za durny pomysł.
- Nie narzekaj już tylko chodź i kładź się koło mnie.

Kolejnego dnia rano razem z Draco nie poszliśmy na zajęcia. Postanowiliśmy zostać i pomyśleć co będzie dalej. Chcieliśmy ułożyć sensowny plan.
W trakcie zajęć miałem pójść porozmawiać z Dumbledore'm o Draco. Mieliśmy taki plan, że najpierw powiem mu o wszystkim, a potem go zawołam.

- Powiedz mu o wszystkim. Tylko pamiętaj, nie wspominaj nic o związku. Powiedz mu tylko, że udajemy wrogów, bo Voldemort może dowiedzieć się o naszej przyjaźnić i mnie zabić. Dobrze leć już i pamiętaj, że Cię kocham. Będę tu czekał aż mnie zawołasz. - Powiedział, Draco kiedy miałem już wchodzić do jego gabinetu.
- Ja ciebie też i nieważne ile będę tam siedział, masz tutaj na mnie czekać.
- Dobrze, idź już.

Wszedłem do gabinetu Dumbledore'a. Właśnie zasiadał się do swojego biurka, kiedy mnie zauważył.

- Witaj, Harry. Nie powinieneś być na zajęciach?
- Powinienem, ale muszę z panem porozmawiać.
- Dobrze, siadaj i mów.
- Proszę tylko, żeby pan mi nie przerywał, bo to dość poważna sprawa.
- Oczywiście, nie będę przerywał.
- Jak już pan napewno wie, ja i Draco kiedyś się przyjaźniliśmy. Teraz jesteśmy wrogami, ale tak naprawdę to nie prawda. Razem z Draco zaplanowaliśmy to i postanowiliśmy udawać. W pewien dzień wakacji, ojciec Draco kazał mu iść z nim na spotkanie Śmierciożerców, bo jak Profesor napewno wie, w Malfoy Manor odbywają się ich spotkania, nie zawsze, ale w te wakacje często. Draco oczywiście nie jest za tym, żeby się dołączyć, ale nie może się zdradzić. Postanowiliśmy się ukrywać z nasza przyjaźnią. Voldemort mógłby wtedy to odkryć i go zabić. Draco oczywiście szpieguje dla mnie i mówi mi o wszystkim co dzieje się podczas spotkań. Jest po naszej stronie już od bardzo dawna i można mu ufać. - Powiedziałem.
- Cóż, wierze Ci, Harry choć patrząc na Pana Malfoya, nie powinienem. Wiem, że pomiędzy wami jest coś więcej niż tylko przyjaźń.
- Skąd?
- Wiem, że masz Mapę Huncwotów, ale ja też mam taką mapę. Przedstawia ona mapę, na której jest ukazany cały Hogwart. Wszystkie pomieszczenia i wszystkie osoby w budynku. Widziałem często Pana i Pana Malfoya, razem w tym samym pokoju, to trochę dziwne, że wrogowie spędzają razem prawie każdą noc, prawda Panie Potter?
- Prawda. Proszę Pana. Chcieliśmy się z tym po prosu ukrywać. I chciałem jeszcze, żebyśmy pogadali we troje razem. Draco czeka za drzwiami.
- Niech wejdzie. - Powiedział, po czym poszedłem po Dracona.

- Dzień Dobry, Profesorze.
- Witaj, Draco. Harry mi o wszystkim powiedział. Od czego to się w zasadzie zaczęło?
- Ja od nigdy nie popierałem Voldemorta. Nigdy nie chciałem tego wszystkie widzieć i być zmuszanym przez ojca do tych wszystkich rzeczy, dla Voldemorta. To było okropne.
- Dobrze wiem jaki jest Lucjusz, więc bardzo dobrze Cię rozumiem.
- Jest jeszcze coś. Czuje, że niedługo będę musiał zostać jednym z nich. Bardzo nie chce. Voldemort powiedział mi prosto w oczy, że nadaje się do nich i w każdy piątek o 22 mam teleportować się do Malfoy Manor i będę poddawany próbą. Dał mi jeszcze zadanie na potwierdzenie swojej lojalności.
- Jakie zadanie? - Zapytał. Wiedziałem, że trudno mu będzie to powiedzieć,  bo musi go zabić, ale kiedyś i tak się dowie.
- Ja...ja muszę... muszę - Zaczął mówiąc coraz ciszej. Widziałem na jego policzkach łzy. Podeszłem do niego i objąłem.
- Draco, spokojnie. On i tak się dowie. Napewno jest jakieś wyjściem- Powiedziałem.
- Ja muszę... naprawić Szafkę Zniknięć, a potem Pana zabić. Ja naprawdę tego nie chce.
- Przykro mi bardzo, ale Harry, nie ma innego wyjścia. - zwrócił się do mnie Stary Profesor.
- Napewno jakieś jest.
- Nie ma. Niestety, Draco będzie musiał mnie zabić inaczej sam zginie. Ja jestem już stary, a przez Draconem jeszcze całe życie.
- Ale profesorze... nie
- Przykro mi, Harry. I tak każdy z mas kiedyś umrze, a mój czas właśnie nadszedł. Idźcie już. - Powiedział.
- Profesorze ?
- Tak, Harry?
- Mam jeszcze jedno pytanie. Czy się Pan, że Profesor Snape, także uczęszcza na spotkania Śmierciożerców?
- Tak, wiem. Szpieguje dla mnie. Możecie mu ufać. - powiedział po czym wyszliśmy.

_______
Trochę smutny rozdział :(

Komentujcie bardzo was proszę.

Ostatnia Szansa  ~ Drarry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz