WuXian zapukał do domu Jiang Chenga. Wiedział, że rodziców tamtego nie będzie w domu i miał nadzieję na spędzenie razem wieczoru. Zadzwonił do drzwi, bo prawdopodobnie nie został usłyszany. Nagle dobiegły go hałasy z mieszkania kumpla. Właściwie to trochę się zaniepokoił. Zadzwonił jeszcze raz.
- Już!!!! - dobiegł go zgłuszony krzyk
Po chwili zamki zostały otworzone, a w drzwiach pojawił się Jiang Cheng. Na jego widok, WuXian wybuchnął śmiechem. Musiał podeprzeć się o framugę, by się nie przewrócić.
- Tak, tak. Śmiej się, śmiej. Po prostu boki zrywać. - mruknął tamten
- Wybacz, Jiang Cheng. Po prostu wyglądasz zjawiskowo.
WuXian wszedł do środka. Jeszcze raz zmierzył przyjaciela wzrokiem, hamując kolejną salwę śmiechu. Jiang Cheng miał na sobie fioletowy fartuszek YanLi. Ale to nie było wszystko. Jego twarz była cała w mące, a na jego ubraniach znajdowały się ślady po jajkach i innych produktach.
- To że wpuszczono cię do kuchni, świadczy że nikogo innego nie ma w domu. - naśmiewał się WuXian - Co ty tam próbowałeś zrobić? Raczej nie jesteś głodujący.
WuXian nie czekając na odpowiedź, wpadł do kuchni. Pomieszczenie wyglądało jak pobojowisko. Blaty były ubrudzone jajkami, ze strony kuchenki dochodził dym, który tworzyło jakieś zwęglone coś na kuchence. Dookoła leżały brudne naczynia, a w dodatku, wszędzie znajdowała się mąka. No i WuXian się mylił. Jiang Cheng nie był sam. On był z Jin Lingiem, co pogarszało sytuację.
- Czyż to nie Jin Ling? Jak miło cię widzieć! - zawołał WuXian
Tamten jedynie coś burknął i spojrzał w bok. Młodszy nie przepadał za WuXianem, gdyż ten ciągle sobie z niego żartował.
- Co was skłoniło do użycia kuchni? Życie wam niemiłe? - zapytał WuXian
Jin Ling wyglądał równie źle co Jiang Cheng, z tą różnicą, że nie posiadał fioletowego fartuszka.
- I kto to mówi! To od twoich dań można umrzeć! - zawołał Jiang Cheng
- Moimi daniami się nie otrujesz. - oznajmił WuXian
- Ta, ale wypalisz sobie język i już nic nie będziesz czuć!
- Nie przesadzajmy. Moje dania są bardzo dobre.
- Pf, może dla ciebie. - mruknął Jiang Cheng
Prawdę mówiąc Jiang Cheng nie gotował tak tragicznie. Czasem udawało mu się zrobić coś zjadalnego i to bez ofiar. Po prostu obecność Jin Linga wszystko pogarszała. Młodszy jeszcze nie umiał gotować, a ich "współpraca" zawsze kończyła się tragicznie. Zapewne każdy chciał robić po swojemu i wyszło jak wyszło.
- Czy to miały być naleśniki? - zapytał WuXian, spoglądając na przepis na stole
- Tak.
- A po co się za to zabraliście?
Tamta dwójka zaczęła coś mruczeć pod nosami.
- Trochę głośniej. I otwierajcie usta.
- No chcieliśmy zrobić niespodziankę YanLi. - zawołał cały czerwony Jiang Cheng
WuXian powstrzymał uśmiech.
- Aha, no faktycznie będzie miała niespodziankę. - powiedział do siebie
Zastanie kuchni w takim stanie każdego przyprawiło by o zawał serca.
- O której wraca? - zapytał Wei WuXian
CZYTASZ
Samotna uczta przy księżycu (Mo Dao Zu Shi)
Fanfiction- Wei WuXian nie żyje! Wei WuXian nie żyje! Dookoła rozległy się krzyki. Jednak tym razem nie było to radosne skandowanie, a wołanie pełne zgrozy. *** Fanfiction Mo Dao Zu Shi Teoretycznie zakończone, ale planuję co jakiś czas dodawać rozdziały spec...