Wei WuXian czekał w gotowości. Za kilka chwil miało się stać TO. Nasłuchiwał kroków, już słyszał otwierające się drzwi i...
- Niespodzianka! Wszystkiego najlepszego staruszku! - zawołał, rzucając przy tym konfetti i dmuchając w trąbkę urodzinową
Dziadek patrzył na niego z głupią miną, a po chwili skrzywił się.
- Życzę ci - mówił WuXian, nakładając przy tym staruszkowi czapeczkę urodzinową - optymizmu, radości z życia, wielu przyjaciół... Uśmiechu. Abyś nie zarażał swoim humorem... - mówił, narażając się przy tym na krzywe spojrzenia
- Co to za paskudztwo? Ja nie będę tego sprzątał! - uprzedził starszy z grymasem
- I tak nie spodziewałem się tego. Chodź staruszku, siadaj. Mamy tort ze świeczkami.
- Nie mam siedmiu lat, by wypowiadać życzenia. - zrzędził dalej
- Spoko staruszku, wystarczy że zdmuchniesz. Nie musisz nic więcej robić.
- A co? Już mi nic nie wolno skoro jestem stary?
WuXian westchnął rozbawiony.
- No! Jak widzę humor dopisuje! No dobrze, dmuchaj staruszku, widzę, że chcesz już zjeść tort.
- Ja nic nie chcę! Dajcie mi wszyscy święty spokój.
- Zazwyczaj masz święty spokój, więc dziś zrobimy coś dla odmiany. Dmuchasz? Jak nie to...
- Nic mi się nie należy! - przerwał mu dziadek - Już nawet świeczki z własnego tortu nie mogę zdmuchnąć.
Po tym w końcu zdmuchnął płomyczki.
WuXian zaklaskał i zaczął kroić tort.
- No więc kontynuując... Dużo zdrowia i długiego życia...
- Pfff! Ja dobrze wiem, że wy wszyscy chcecie bym poszedł do piachu. Ja wiem! Ja wszystko wiem! Wy wszyscy spiskujecie przeciw mnie!
- Staruszku... Jacy wszyscy? Gdybym chciał twojej śmierci to bym ci nie dał tortu. I nie sypałbym konfetti. Poza tym widzisz tu kogoś jeszcze? Jesteśmy skazani na siebie.
Dziadek zaczął jeść tort w ciszy, ale miał dziwny wyraz twarzy. WuXian nie był pewien, czy nie trafił w czuły punkt. Uśmiechnął się lekko i objął staruszka.
- No już, staruszku. Wszystkiego najlepszego.
Tamten mruknął coś pod nosem. WuXian uśmiechnął się, a następnie mocniej przytulił starszego.
- Kocham cię. - oznajmił
Czuł, że dziadek spiął się. Po chwili wstał.
- Gdzie uciekasz? - zapytał WuXian
- Czy we własnym domu nie można pójść w spokoju do toalety? - burknął
Chłopak był pewien, że dziadek zaczerwienił się. Czyżby się zawstydził? Stłumił uśmiech, który pojawiał mu się na ustach.
Podczas nieobecności starszego, WuXian zdążył zjeść tort i jeszcze wziąć dokładkę. W pewnym momencie zaczął się zastanawiać co tak długo. Lekko zaniepokojony poszedł do łazienki i zapukał.
- Hej, staruszku, jesteś? - zawołał
Nikt mu nie odpowiedział. Bez większego wahania otworzył drzwi. Zamarł, gdy na podłodze zobaczył leżącego staruszka.
- Dziadku!
Szybko znalazł się przy starszym. Nie miał pojęcia, czy ten jest przytomny. Wyglądał jakby coś go bardzo bolało w klatce piersiowej.
CZYTASZ
Samotna uczta przy księżycu (Mo Dao Zu Shi)
Fanfic- Wei WuXian nie żyje! Wei WuXian nie żyje! Dookoła rozległy się krzyki. Jednak tym razem nie było to radosne skandowanie, a wołanie pełne zgrozy. *** Fanfiction Mo Dao Zu Shi Teoretycznie zakończone, ale planuję co jakiś czas dodawać rozdziały spec...