Jiang Cheng wytarł spoconą twarz w ręcznik. Dopiero co przeszedł z siłowni do szatni. Chłopak bardzo lubił tu przychodzić. Poza rzeźbieniem swojego ciała, mógł odreagować wszystkie stresy. Zazwyczaj przychodził sam, gdyż lubił zamyślać się podczas ćwiczeń, a mówiący do niego ludzie rozpraszali go i irytowali. Z drugiej strony, nie miałby nawet z kim przyjść. WuXian marudził, gdy miał ćwiczyć, gdyż powtarzał, że to go nudzi i woli już jakieś gry zespołowe. YanLi również nie interesowała się siłownią. Natomiast koledzy ze studiów albo nie byli zainteresowani, albo on nie chciał ich towarzystwa.
Swoją drogą, chłopak w myślach często powtarzał sobie, że jest żałosny jeśli chodzi o relacje międzyludzkie. Jego jedynym przyjacielem był WuXian ( i to jeszcze od dzieciaka, gdy to zapoznali ich rodzice). Samodzielnie nie znalazł nikogo interesującego. Żałosność ten sytuacji potęgował fakt, że młodszy miał więcej kontaktów.
Jiang Cheng był świadomy, że sam doprowadził do tego stanu rzeczy. Miał trudny charakter i nikomu nie chciał zaufać. A nawet jak ktoś się do niego odzywał, zbywał go. Sam naśmiewał się z Jin Linga, ale wiedział, że nie jest wiele lepszy. Tamten przynajmniej znalazł kogoś, kto interesował się głównie nim, a nie pęczkiem innych osób i spraw.
Jiang Cheng wskoczył pod prysznic, a następnie przebrał.
Wychodząc, zauważył przy recepcji jakąś dziewczynę. Zwrócił na nią uwagę przez jej różowe włosy. Wyglądała jakby też właśnie opuszczała siłownię. Prawdopodobnie była młodsza od niego. Normalnie minąłby ją, nie zaszczycając nawet spojrzeniem, ale coś więcej go zaciekawiło. Wydawała się czymś zakłopotana lub zirytowana. Rozglądała się zagubiona. Nie wiedząc czemu, podszedł do niej.
- Wszystko ok? - zapytał
Dziewczyna podniosła na niego wzrok.
- Cóż... Nie do końca. Zapomniałam mojej karty z domu, a nie mam gotówki...
Dziewczyna miała na myśli kartę na siłownię, na której zapisywały się zakupione wejścia.
Jiang Cheng pokiwał ze zrozumieniem.- Cóż... Mogę pomóc. - oznajmił, zaskakując samego siebie
Nastolatka otworzyła szerzej oczy i pokręciła głową z zawstydzonym uśmiechem.
- Nie trzeba... Ja... Chyba zadzwonię po kogoś. Nie chcę robić problemu. Ale bardzo dziękuję.
Jiang Cheng mimo wszystko chciał pożyczyć jej pieniądze.
- To żaden problem. Nie ma sensu stać tu i czekać, aż ktoś przyjdzie. Przecież potem możesz mi je oddać...
Nastolatka popatrzyła mu w oczy z nieprzeniknioną miną.
- No dobrze. - odpowiedziała w końcu
Jiang Cheng uśmiechnął się z zadowoleniem i podał recepcjonistce odpowiednią kwotę.
- Bardzo dziękuję. Jestem Lili.
- Jiang Cheng. Żaden problem.
Dziewczyna uśmiechnęła się słodko. Na ten widok chłopakowi szybciej zabiło serce. Była naprawdę śliczna.
- Masz może teraz czas? Jeśli tak to możemy pójść do jakiejś kawiarni i poczekamy na moją siostrę... Wtedy oddam ci pieniądze.
- Ten pośpiech nie jest potrzebny. Ale mam czas. Chętnie pójdę.
Wyszli z siłowni i udali do kawiarni.
Jiang Cheng naprawdę był zdumiony swoim zachowaniem. Nigdy nie posądziłby siebie o coś takiego.
CZYTASZ
Samotna uczta przy księżycu (Mo Dao Zu Shi)
Fanfic- Wei WuXian nie żyje! Wei WuXian nie żyje! Dookoła rozległy się krzyki. Jednak tym razem nie było to radosne skandowanie, a wołanie pełne zgrozy. *** Fanfiction Mo Dao Zu Shi Teoretycznie zakończone, ale planuję co jakiś czas dodawać rozdziały spec...