Lekcja bardzo dłużyła się Wei WuXianowi. Wyjątkowo nie miał ochoty się angażować. Zamiast tego, układał wieże z długopisów, a następnie psuł je, celując z gumki recepturki. Nauczyciel nie zwracał mu uwagi. To był przedmiot nieegzaminacyjny, a dodatkowo i tak nikt go nigdy nie słuchał.
Właśnie... Egzaminy...
Wszystko zaczynało się w maju. Był już kwiecień, więc zostało mało czasu. WuXian był pilnym uczniem, więc czuł że sobie poradzi. Za to inni w klasie powoli zaczynali panikować.
Po lekcji WuXian poszedł do sali Xiao XingChena.
- Hejka! - zawołał
- Cześć. Co tam? - zapytał młodszy z uśmiechem
- A spoko. Tak przyszedłem pogadać. O! Cześć Luo! Miło cię widzieć! - zawołał do dziewczyny stojącej po drugiej stronie sali
- A spadaj! - odpowiedziała mu
- I weź tu bądź miły dla kogoś. Meh... - westchnął teatralnie, ocierając nieistniejącą łzę z kącika oka
XingChen tylko uśmiechnął się przyjaźnie.
- To jak ci życie mija? - zagadnął WuXian
- Raczej dobrze. Dzięki temu, że macie egzaminy, część nauczycieli odpuściło innym klasom i mam sporo czasu, by spotykać się z Yangiem.
- A czy on przypadkiem też nie będzie miał egzaminów?
Xiao XingChen westchnął z uśmiechem.
- Będzie. Właściwie zaraz po tobie. Ale on sobie poradzi. Jest bardzo zdolny. Sam pytałem go czy nie chce teraz skupić się na nauce, a on powiedział, że wszystko umie, więc po co ma tracić więcej czasu niż musi. No i woli spędzać czas ze mną skoro ja mogę.
WuXian widział jaki młodszy był szczęśliwy, mówiąc to.
- Spokojnie, w przyszłym roku szkolnym będzie cię nachodził na każdym kroku.
- Haha, wiem o tym. Ale szczerze mówiąc, nie mam nic przeciwko.
- Też bym nie miał nic przeciwko, gdyby osoba którą kocham była ze mną non stop. - dodał WuXian
Xiao XingChen spojrzał na niego i poklepał go pokrzepiająco po ramieniu.
- A to co? - zaśmiał się starszy - Wyczuwam fale współczucia z twojej strony.
- Przepraszam... Po prostu... Miałem wrażenie, że zrobiło ci się smutno... - zaczął tłumaczyć się nieśmiało Xiao XingChen
- Za co mnie przepraszasz? Przecież nic się nie stało. - zaśmiał się głośno WuXian - Chcesz się może spotkać w weekend? Możemy iść pogadać, czy coś.
- Oczywiście. Hm... Odpowiada ci sobota jakoś rano? Po południu przychodzi do mnie Yang.
- Jasne. Dobra, ja już idę. Miłego dnia!
- Miłego dnia.
WuXian wyszedł i westchnął. Jednak Xiao był dobry w wyczuwaniu nastroju. Był pewien, że nie pokazał po sobie swojego nagłego ukłucia smutku, a tamten i tak wszystko zauważył. Meh. No cóż.
Szczerze mówiąc chciał spędzić z tamtym całą przerwę. Zamiast tego, poszedł powłóczyć się po szkole. Nawet udało mu się natknąć na przewodniczącego, omawiającego na korytarzu jakieś papiery z ich nauczycielką od muzyki.
- Gdybyś tylko wiedział... - pomyślał WuXian z gorzkim uśmiechem
Przywitał się z nimi i poszedł dalej. Był w dziwnym nastroju. Jakoś nie wiedział co ze sobą zrobić.
Po szkole jak zwykle skierował się do szatni. Oho, Yang już koczował. Nie zauważył jednak WuXiana, a ten nie kwapił się by podejść. Nie miał ochoty z nikim gadać. Wolno robił co miał zrobić, przy okazji obserwując wychodzących uczniów. Mijający go Wen Chao uśmiechnął się do niego półgębkiem i po prostu poszedł dalej. WuXian odprowadził go ponurym wzrokiem.
CZYTASZ
Samotna uczta przy księżycu (Mo Dao Zu Shi)
Fanfiction- Wei WuXian nie żyje! Wei WuXian nie żyje! Dookoła rozległy się krzyki. Jednak tym razem nie było to radosne skandowanie, a wołanie pełne zgrozy. *** Fanfiction Mo Dao Zu Shi Teoretycznie zakończone, ale planuję co jakiś czas dodawać rozdziały spec...