Jak mogłem być tak głupi..

1.3K 85 15
                                    

-Co sie tutaj dzieje?.. Potter, czy Ty aby przypadkiem nie jesteś martwy?

-On Jest chory profesorze!- powiedział zimnym tonem Dracon.

-Jestem zdrowy, trochę schudłem A Draco już dopowiada sobie chorobę.

-Potter, ile masz wzrostu?- pytanie Snape'a zaskoczyło Ślizgonów, jednak nie zapytali o co dokładnie mu chodzi.

-1.75m. profesorze.

- Chodź ze mną

- Co? Ale gdzie?!- Brunet podniósł się z podłogi i ponownie zachwiał.

-Zobaczysz na miejscu. Chodź dzieciaku nie będę się z Tobą cackał. - Ton głosu Nietoperza był zimny, jednak dało się usłyszeć nutę zmartwienia.

- Też idę!- blondyn podniósł się z fotela, na który przed chwilą opadł, i chciał już ruszać w stronę Ciemnowłosego chłopaka, jednak zimny jak lód ton głosu swojego chrzestnego wbił go w ziemię.

-Myślę że obejdzie się bez Ciebie Panie Malfoy.- Snape nie dał czasu Fretce na odpowiedź czy docinkę, chwycił Harrego za nadgarstek i wyszedł z Dormitorium.

-Profesorze gdzie idziemy? Myślę że należy mi się wyjaśnienie?

-Potter, nie będę Cię oklamywal. Martwię się twoim zdrowiem chłopaku. Nigdy nie byłeś Masywny, ale wyglądasz jak trup. Nie będę patrzył jak powoli umierasz.

-Ale mi nic nie jest!

-Przekonamy się.

Snape razem z Brunetem weszli do skrzydła szpitalnego, A profesor od razu zawołał panią pomfrey. Kiedy pielęgniarka zobaczyła chłopca przeraziła się, jednak nie pytała dlaczego tak wygląda. Od razu przyniosła wagę oraz miarę.

- Potter ściągaj te łachy i stawaj na wagę.

-Ale ja wiem ile waże!

-W takim razie, ile?

-67kg

-Pewnie tyle ważyłeś, ale na początku roku.

Harry odpowiedział Severusowi milczeniem, po czym zdjął swoje rzeczy i stanął niechętnie na przeciw wagi. Stanął na nią po czym pielęgniarka podeszła i spojrzała na cyfry.

-Harry, chłopcze- zaczęła spokojnie Pomfrey.
-Ważysz 50 kg. To naprawdę mało jak na twój wiek. Nie jesteś bardzo wysoki ale to jest za mało..
Zostaniesz tutaj na tydzień.-odpowiedziała szybko i lodowato. Brunet jak i Snape, spojrzeli na nią pytająco.

-Jestes na granicy śmierci... Harry... Co się z Tobą dzieje? Będziesz mógł odrabiać tu lekcje i wszystko co ci się żywnie podoba, ale będziemy podawać ci jedzenie przez rurkę jeśli będzie tego wymagać sytuacja, A wydaje mi się że tak będzie. Jedzenie podawane rurką prosto to żołądka jest trawione szybciej przez co nie będziesz mógł go zwrócić.
-Severusie Jak to możliwe że przez 2 miesiące schudł tak dużo?

- Nie mam pewności, ale słyszałem że jakoś na początku roku wymiotowal po posiłku.

-I nie zgłosiłeś mi tego?

-Twierdził że to jednorazowe. Później pilnował go Draco i nie powiedział mi nic więcej na ten temat. Pilnował go..

-To było nieodpowiedzialne Severusie, ale rozumiem. Dziekuje ze przyszedłeś z nim dzisiaj. Wydaje mi się że gdyby to potrwało jeszcze miesiąc to chłopak leżał by albo w ziemi, albo w szpitalu jak roślinka która nie jest wstanie nawet sama podnieść głowy.

-Rozumiem, zajmiesz się nim prawda? Muszę iść powiedzieć Moim wychowankom, że mają przynosić Harremu codziennie notatki oraz tłumaczyć lekcje.

-Oczywiście.

Severus skinął głową pielęgniarce i wyszedł. Kiedy szedł korytarzami zastanawiał się, jak mógł zachować się tak nieodpowiedzialnie, przecież mógł od razu zabrać tego chłopaka do Pomfrey i teraz siedziałby pewnie spokojnie i grał w szachy czy chociażby zakuwał na eliksiry.

#Jak mogłeś być tak głupi!?#

Nauczyciel wszedł do salonu Ślizgonów i opadł zdyszany na kanapę. Jego kruczoczarne włosy były rozczochrane, A szata wygniecona. "Taki" Snape nie był nowością dla uczniów jego domu, jednak ci zaniepokoili się przez wcześniej zaistniałą sytuację. W salonie było słychać szepty, uczniowie grali w szachy oraz rozmawiali wesoło. Kiedy głos nauczyciela rozniósł się po pomieszczeniu, wszyscy ucichli.

-Słuchajcie.. Wybiorę zaraz 2 osoby które codziennie! do odwołania.. mają chodzić do Pottera do skrzydła szpitalnego dawać mu notatki i tłumaczyć lekcje.

Na Słowo "Szpital" Malfoy wstał zaniepokojony.

- Co mu jest?- spojrzał zimnym wzrokiem w stronę chrzestnego. Reszta pokoju kiwnęła głowami, potwierdzając ciekawość blondyna.

- Jeszcze nie zdobyłem tych informacji.

-Ja chce przynosić mu notatki.

-Panie Malfoy.. Kiedy kazałem ci go pilnować... tą jedną rzecz kazałem ci wykonać.. tylko jedną.. Pansy I Milicenta! Codziennie po lekcjach idziecie do Pottera, jasne?- dziewczyny skinęły głowami.
-A reszta, ma zakaz odwiedzania Chłopaka. Dzisiaj powiem Pomfrey aby nikogo poza dziewczętami nie wpuszczała do pokoju Pana Pottera.

-Zaraz.. Potter ma osobny pokój? Przecież jest on przydzielany tylko w sytuacjach zagrażających życiu.. -Pansy spojrzała na Nietoperza i czekała na wyjaśnienie. Jednak ten tylko wstał.

-Codziennie po lekcjach. Będę to sprawdzał. Jeśli chodź raz nie dostanie materiałów z lekcji, odbiorę punkty mojemu własnemu domowi.- spojrzał ostatni raz na uczniów i wyszedł.

Zielony płomieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz