Szczurek

1.3K 90 33
                                    

Kiedy Harry rozwalił połowę dormitorium, naprawił wszystko za pomocą "reparo". Usiadł na łóżku i złapał się za głowę która nieznośnie pulsowała. Poczuł że zaraz wyrzuci z siebie cały obiad, więc pobiegł do Łazienek chłopców omijając przy tym Malfoya i Pansy z Milicentą. Kiedy wbiegł do Łazienki, opróżnił swój żołądek. Gdy skończył wymiotować, usiadł przy muszli, i czekał chwilę, czy znowu nie będzie musiał z niej skorzystać. Podszedł do lustra i obmył twarz wodą, przyglądając się swojej bliźnie. Dotknął jej delikatnie A kiedy odsunął od niej swój palec zobaczył czerwoną ciecz. Krew spływała mu spokojnie po czole, a jej źródłem okazała się jego blizna. Zaczął nerwowo przemywać  ją wodą, ponieważ zaraz miał iść na kolację, a jak miałby komuś wytłumaczyć, że jego blizna krwawi? Sam tego nie wiedział, i zastanawiał się nad odpowiedzią. Kiedy krew przestała spływać z jego czoła, ruszył do wielkiej Sali.

- Harry!

-Witaj Hermiono.- Uśmiechnął się

-Idziesz z Nami po kolacji do Hagrida? Mieliśmy wpaść na Herbatę.

-Pewnie, pójdę.

-Dobra! Widzimy się przed Chatką Hagrida po kolacji.

Harry uśmiechnął się i ruszył w stronę swojego stołu, zajął miejsce obok Dracona, nie odzywając się jednak przy tym.

-Hej, gdzie to się było?-zapytał jakby nigdy nic Draco.

- Nie jesteś moją matką bo nie żyje. Zapomniałeś? Nie musisz tego wiedzieć.

-Ha..-Malfoy zamilkł zdziwiony lodowatością Harrego i skierował wzrok na swoje kolana.

Ślizgoni jak zwykle śmiali się przy kolacji, jednak Harry pozostawał z boku cicho. Inni zdziwieni jego postawą, pytali go czy coś się stało, jednak ten nieustannie zaprzeczał.
W końcu Harry wstał od stołu, aby wyjść. Nic nie zjadł, ponieważ nie czuł się zbyt dobrze. Kiedy wstał, zakręciło mu się w głowie i musiał podtrzymać się stołu aby nie upaść. Oczywiście ślizgoni zauważyli postawę chłopaka.

- Harry, co ci jest?- zapytała zaciekawiona Pansy.

-Nic. To tylko zawroty głowy, pójdę już.- jak powiedział tak zrobił. Wyszedł z wielkiej Sali, nie zostając przy tym niezauważonym. Pojawiły się szepty, jak to Harry Potter mógł wyjść sam, bez kogokolwiek u swojego boku. Wyszedł tylnymi drzwiami i ruszył w stronę chatki Hagrida. Kiedy znalazł się już przed nią, razem z przyjaciółmi, zapukali i weszli do półolbrzyma.

- Cześć dzieciaki! Już myślałem że zapomnieliście O starym przyjacielu. No, nie ważne, opowiadajcie.

*

Po miłym pobycie u Hagrida, trójka ruszyła z powrotem do zamku. Kiedy Harry wszedł do dormitorium, nie czuł się najlepiej. Przez cały dzień nie czuł się zbyt dobrze, A teraz, ból i zawroty głowy nasiliły się. Usiadł na swoim łóżku omijając przy Tym obserwującego go Malfoya.

-Gdzie byłeś?- Zapytał Malfoy.

-Nigdzie. Nie powinno Cię to interesować.

-Gdzie. Byłeś?

-CO CIE TO KURWA OBCHODZI. Dlaczego nie możesz się po prostu zamknąć?! Mam tego dość.- Harry nie zauważył kiedy wstał ze swojego łóżka, a łzy zaczęły spływać po jego policzkach.
-Zajmij się swoim życiem!- przy tym zdaniu, Harry stracił równowagę i uderzył głową w podłogę. Malfoy znalazł się przy jego boku i chciał pomóc mu wstać, lecz ten powiedział że to tylko zawroty głowy i ma dać mu spokój.

-Daj sobie pomóc Potter!- wykrzyczał Malfoy do Wychodzącego z pokoju chłopaka.

-Nic mi nie jest.- Harry wbiegł do Łazienki i nachylił się nad muszlą, po czym po raz kolejny opróżnił swój żołądek, w którym ciężko było O jakikolwiek ślad pokarmu. Kiedy zobaczył cień chłopaka w drzwiach do Łazienki, szybko zamknął kabinę, aby nikt nie widział jego stanu.

-Wiem że tam jesteś Harry. Otwórz te cholerne drzwi.

- Nie.- Złoty chłopiec znowu zaczął wymiotować.

-Co ci jest?! Otwieraj to!

- Nie.

Po tej odpowiedzi, Harry usłyszał oddalające się kroki. Wypuścił powietrze z ulgą i wyszedł z kabiny. Stając przed lustrem, obmył twarz wodą. Poczuł nagle przeszywający ból głowy. Złapał się za bliznę, kiedy do Łazienki wszedł Malfoy razem ze... Snapem. Podtrzymał się umywalki aby nie upaść, i udało się mu to.

- Potter! Natychmiast wytłumacz mi co to ma znaczyć.

-Ale..

-Co ma znaczyć zamykanie się w łazience i odmawianie pomocy że strony przyjaciół?! Pytam się?!

- Nie pańska sprawa.

Harry przepchnął się obok Osłupiałego Malfoya I Snape'a. Wszedł z powrotem do dormitorium. Tym razem położył się i próbował zasnąć, lecz ból głowy był nie do zniesienia więc, kiedy zauważył że Dracon już wrócił i śpi w swoim łóżku, wyciągnął książkę od eliksirów aby się douczyć. W końcu, to nie był jego ulubiony przedmiot i nie radził sobie z nim zbyt dobrze. Snape często powtarzał że prędzej wypiłby eliksir przygotowany przez Nevila, niż przez niego. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby Nevil nie wysadzał cały czas swojego kociołka podczas zajęć.

*

Harry po długim czytaniu, odłożył książkę i wyjął różdżkę. Sprawdził która godzina, i czy ma szansę jeszcze zasnąć. 6.40. Właściwie mógł się już ubierać, ale postanowił najpierw usiąść na łóżku, wyjął scyzoryk i obracał to między palcami.

-Teraz próbujesz się zabić tak? Wiesz są łatwiejsze sposoby niż podcinanie sobie żył?

-Dzięki za informację.

Draco westchnął i podszedł do bruneta.

- Harry, nie robię tego często... Właściwie nigdy tego nie robię. Przepraszam Cię... Nie chciałem tego powiedzieć, na prawdę.. Po prostu... To na prawdę  było nieodpowiedzialne i głupie!

-Rozumiem. Yhhh.... wybaczam.

Draco wskoczył natychmiastowo na krzesło które stało obok, i pisnął niczym mała dziewczynka, kiedy przebiegł obok niego szczur.

-Odejdź!!!Won stąd!!

Harry wybuchł śmiechem i zaczął tarzać się Po podłodze, kiedy Draco pisnął jeszcze raz.

- Nie śmiej się! To nie jest zabawne!

-Nie masz nawet pojęcia jak bardzo!!!-ponownie wybuchł śmiechem.

-Nienawidzę tych gryzoni..

Zielony płomieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz