Co zrobiłem źle..

1.2K 83 7
                                    

-Kurwa!

-Uspokój się dracuś- Powiedziała spokojnie Pansy.

-Nawet nam nie powiedział co mu kurwa jest! Na pewno wie! przecież on tam z nim poszedł! Nikt inny!

-Nie widziałeś żeby Potter się dziwnie zachowywał? Że coś było nie tak?

- Poza tym incydentem kiedy wymiotował po kolacji, Nic się tak naprawdę nie stało cały czas go pilnowałem... a bynajmniej tak mi się wydawało...

-Tak naprawdę możemy tylko domyślać się co mu jest, ponieważ snape najwyraźniej nie wie... Myślę że gdyby wiedział to powiedziałby nam wszystko, w końcu jesteśmy jego wychowankami. Mam nadzieję że Potter wróci do zdrowia ponieważ nie mam czasu na użalanie się nad jakimś gryfonem..

- przypominam ci że on już nie jest gryfonem, jest on pełno prawnym ślizgonem i może się tak nazywać... Nigdy nie dostrzegałem w nim, jak wiele ma w sobie ze ślizgona, dopiero kiedy spędziłem z nim trochę czasu okazało się że nie jest aż taki zły. Czasami się zastanawiam, jak to możliwe że zawsze kiedy coś się dzieje jest to Potter? za każdym razem kiedy jest jakieś niebezpieczeństwo, on tam jest. Za każdym razem kiedy dzieje się coś interesującego, on tam jest. Za każdym razem kiedy ktoś ma być chory, to on. Nie rozumiem tego wszystkiego.. jest jebanym wybrańcem ale to nie znaczy że zawsze musi wszędzie być...

- A czym ty się tak przejmujesz dracuś? zakochałeś się z czy co- Pansy wstała z fotela i spojrzała na młodego malfoya, zachichotała i podeszła do regału.

- czy myślimy o tym samym?

- Skoro codziennie będę musiała chodzić do tego gryffo-ślizgona to muszę jakoś przeżyć te dni i świętować ostatni spokojny wieczór, bez podawania notatek oraz tłumaczenia lekcji.- pansy Wyciągnęła z szafki dwie butelki ognistej whisky i wyszczerzyła się do blondyna, usiadła obok niego na kanapie i zawołała blaisa.

*

Ślizgoni w swoim dormitorium, wypili już zawartość dwóch butelek, oraz bawili się świetnie grając przy tym w butelkę z resztą ślizgonów. Kiedy wypili alkohol, zapomnieli o swoich smutkach i bawili się jakby miało nie być jutra. Malfoy jednak cały czas myślał o Potterze ponieważ nikt nie wiedział co tak naprawdę się z nim dzieje. Gdy pomyślał o tym, że może to być jego wina, że czegoś nie dopilnował, tracił głowę i nie wiedział co ma ze sobą zrobić.

Tymczasem ciemnowlosy chłopiec leżał samotnie w oddzielnym pokoju, oddzielony od współdomowników, od wszystkich. Przychodziła do niego obecnie tylko Pani Pomfrey.. od jutra ma przyjmować jedzenie przez rurkę..

#nie wiem co się ze mną dzieje... cały czas boli mnie głowa.. Przecież to że wymiotowalem parę razy nic nie robi... Tak mi się wydaje..
Mam nadzieję że nie podadzą mi Veritaserum... Snape by mnie chyba zabił.. I Draco również..  Ciekawe co u niego.. pewnie siedzi i się uczy razem z Pansy... Ah co mnie to obchodzi w ogóle..#

Pani Pomfrey weszła do sali z  mugolskimi strzykawkami i usadowiła się obok Harrego na krześle.

- Jak się czujesz chłopcze?

-Tak samo.. ból głowy nie ustępuje i... Nie dobrze mi..

-Mam tutaj mugolskie strzykawki, muszę wstrzyknąć ci zawartość w kręgosłup, słyszałam że to łagodzi chęć wymiotów.

-Ale..

-Ja wiem chłopcze.. Nie pracuje tu od miesiąca.. Widziałam tyle chorych dzieci.. Nie raz spotkałam się z zaburzeniami odżywiania.. zazwyczaj występowało to u dziewcząt.. No nic. Chce dla Ciebie jak najlepiej tak samo Jak profesor Snape, może i wydaje się nieczuły, jednak bardzo się przejął twoim stanem zdrowia.. jutro podam Ci lek w strzykawce i podłączymy rurkę.. Dobranoc dziecko..

Zielony płomieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz