Rozdział 5.

40 3 0
                                    

GRUDZIEŃ, 2017

Kilka osób stało przed tablicą ogłoszeń komentując na głos, zmiany na jutrzejszy dzień w zajęciach. Wreszcie udało mi się przecisnąć na sam przód i szybko znalazłam kartkę ze zmianami. Jutro miała być nieobecna pani od chemii i pan od rosyjskiego.

Nie wiedzieć czemu, ale byłam dziwnie zaniepokojona jego nieobecnością. Czułam, że wyjdzie z tego coś niedobrego.

I nie myliłam się. W pewnym sensie.

***

~TERAZ~

Stałam nadal pod tą kamienicą i patrzyłam jak deszcz spływa mi po rękach i miesza się z ciemną czerwienią.

Uniosłam głowę ku niebu i zamknęłam oczy, zanurzając się we wspomnieniach.

Tak tamten pamiętny grudzień. Że też musiałeś mi to zrobić.

***

GRUDZIEŃ - WIGILIA KLASOWA

Szłam powoli korytarzem, który był opustoszały, gdyż prawie wszyscy byli w swoich klasach i spożywali pseudo posiłek wigilijny. U nas była to prawdziwa uczta wigilijna z rybami i innymi świątecznymi potrawami, ale były klasy które poszły na łatwiznę i zamówiły pizze lub kupiły parę kilo mandarynek, co w sumie było bardziej w duchu świąt niż pizza. Nie żebym miała coś przeciwko skromnym wigiliom, ale sami wiecie.

Złożyłam już życzenia kilku moim nauczycielom i teraz zmierzałam do klasy pana Warkiewicza, którego nie widziałam od zeszłego tygodnia, gdyż wczoraj był nieobecny. Szybko złoży mu życzenia i wróci do klasy spróbować pierożków zrobionych przez Julię, bo podobno były niczego sobie, co nie dziwi mnie tak naprawdę, bo z tego co słyszała od jej przyjaciółek miała rękę do gotowania.

Wreszcie doszłam do jego klasy, zapukałam energicznie już czując w ustach smak pierogów i weszłam do środka.

- Dzień dobry ! Przyszłam życzyć ... - i urwałam, gdy go zobaczyłam. Nie tego się spodziewałam i nic nie mogłam poradzić na to, że zabrakło mi słów.

Nauczyciel odłożył telefon, na którym jeszcze przed chwilą coś zawzięcie pisał, na biurko i uśmiechnął się do mnie nie ukrywając rozbawienia moją reakcją, która mogłaby się wydawać wręcz przerysowana i kreskówka, lecz w pełni odwzorowywała moje uczucia. Praktycznie czułam jak szczęka sama zbliża mi się do ziemi, ale nic nie mogłam na to poradzić, wobec zaistniałej sytuacji.

Co jednak było powodem mej reakcji ? Otóż rzecz prosta i dosyć prozaiczna, gdyż mój nauczyciel od rosyjskiego, wyglądał całkiem inaczej. Jego włosy wcześniej zbyt długie i rozczochrane, teraz były obcięte na krótko po bokach i lekko dłuższe u czubku, wymodelowane na jeden bok głowy. Szczękę miał idealnie wygoloną, przez co wydawała się ona bardziej wydatna i męska. Również zmienił ubrania, teraz miał na sobie lnianą koszulę rozpiętą na pierwsze trzy guziki, a na jej wierzch narzucił ciemnoniebieski sweterek. Spodnie miał całkiem dopasowane do ciała, przez co uwydatnił swoje długie i szczupłe nogi.

Jednak nie to sprawiało, że wyglądał inaczej. Jego oczy były ... inne, jakby bardziej żywe i drapieżne. Teraz dopiero widziała jak bardzo są niebieskie. Czy zawsze takie były ?

Miała dziwne przeczucie i czuła, że z jakiegoś powodu nie powinno jej tu być, ale nie potrafiła stwierdzić dlaczego.

-Diana, podejdź. - sposób w jaki to powiedział, wywołał u niej dreszcz wzdłuż kręgosłupa. Nie ruszyłam się.

Przeklęta tajemnica miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz