Rozdział 9.

20 3 0
                                    

~TERAZ~

Wychodziłem ze sklepu, gdy zaczęło padać. Z jakiejś przyczyny uznałem to za zły omen i ruszyłem szybszym krokiem do domu.

Nie wiedziałem, że było już za późno.

***

MARZEC 2019

Mój motyl był coraz brzydszy.

Nie chodzi pod względem wyglądu, wręcz przeciwnie im starsza była coraz piękniejsza. Chodziło o coś innego.

Zaczęła się zachowywać jakbym był jej własnością. Przychodzi do mnie praktycznie codziennie po lekcjach. Czasem zdarza jej się zapomnieć zamknąć drzwi, więc pewnego razu musiałem schować ją pod biurkiem, gdy do środka weszła sprzątaczka. Gdy kobieta wyszła, zrobiła mi awanturę, że w jaki sposób ją traktuje i czy się jej wstydzę. Długo musiałem jej przemawiać do rozumu. Zatraciła całkiem zdrowy rozsądek. Uważała, że nie powinniśmy się kryć.

Gdy mówiła takie rzeczy zbywałem ją i zazwyczaj dawała spokój.

Później jednak, przekroczyła granicę.

***

CZERWIEC 2019

Siedzieliśmy u mnie w domu, gdyż moja żona była akurat u rodziców w Niemczech, więc nie miało jej być przez najbliższy tydzień. Dlatego zaprosiłem ją do siebie. Z tego co wiedziałem, powiedziała rodzicom, że będzie nocować u koleżanki, na co oni zgodzili się bez większych pytań.

Zaprosiłem ją, ponieważ od kilku tygodni zaczęła wracać do starej siebie. Była cichsza, nie awanturowała się, była taka sama jak wtedy, gdy pierwszy raz ją spotkał. Znowu była potulna jakby zrozumiała, że nigdy nie będzie mieć władzy nade mną i, że należy do mnie.

Puściłem moją standardową playlistę i rozluźniłem się słysząc pierwsze nuty Futile devices. Usiadłem na kanapie koło mojego Motylka, który przytulił się do mnie. Siedzieliśmy tak przez chwilę w ciszy. Wreszcie ona ją przerwała.

-Mogę Cię o coś prosić ? - spytała mocniej się we mnie wtulając, na co pogłaskałem ją po włosach.

-Proś, moja droga. - wzięła głęboki wdech po czym wypowiedziała głosem jakiego jeszcze u niej nie słyszałem, słowa jakich nie myślałem od niej usłyszeć.

-Rozwiedź się ze swoją żoną.

Na początku myślałem, że się przesłyszałem. Gdy jednak w końcu jej słowa do mnie dotarły odsunąłem się od niej gwałtownie.

- Coś ty powiedziała ? - spytałem a ona podniosła się z kanapy. Cofnąłem się. Pierwszy raz widziałem by miała taki obłęd w oczach.

-Rozwiedź się z nią. Kochasz tylko mnie. Po co Ci ona ? Sam mi na samym początku powiedziałeś, że ona nic dla Ciebie nie znaczy.

- Posłuchaj mnie ... Nie wiem co sobie zaczęłaś wyobrażać, ale nie rozwiodę się z żoną. To by zniszczyło wszystko co do tej pory osiągnąłem. Myślałem, że rozumiesz naturę tego co nas łączy ...

- Czy ja rozumiem ? Powiedziałeś, że marzysz o mnie, że chcesz mnie. Przysiągłeś, że zawsze będziemy razem ! Mówiłeś, że nie możesz patrzeć na swoją żonę, która jest nikim w porównaniu do mnie. Czy nie jestem całym Twoim światem, tak jak ty moim ?

Nie wytrzymałem dłużej. Złapałem ją za ramiona i zacisnąłem mocno, nie panując nad sobą.

-Wyjaśnijmy sobie to raz na zawsze. Ty jesteś moja. Tak samo jak moją własnością jest samochód stojący na zewnątrz czy moje ubrania. Należą do mnie, ale to nie sprawia, że ja jestem ich. Są dodatkami, dobry samochód sprawia, że mogę jeździć o wiele dalej i lepiej, a w w tych ubraniach wyglądam bardzo dobrze. Jednak to tyle. Polepszają moje życie, ale nie są jego podstawą. Chce je mieć, czasami za wszelką cenę, ale mogę się bez nich obyć. Rozumiesz teraz do czego zmierzam ?

Widziałem, że w chwili, gdy wypowiedziałem te słowa, coś w niej złamałem. Nie obchodziło mnie to jednak. Musiałem postawić na swoim.

-Porównujesz mnie do samochodu? Do ubrań ? Po tym co ze mną zrobiłeś ? Nigdy bym się w tobie nie zakochała, gdybyś nie twoje działania ! I teraz mi mówisz, że jestem tylko ... tylko ... rzeczą, która gdy robi się niewygodna wyrzucasz na śmietnik ?!

- Och po co ten zbędny dramatyzm ? Zachowuj się jak dorosła, którą podobno jesteś. Od samego początku chciałem spędzić z Tobą miłe chwile do czasu aż skończysz liceum. Potem nasze drogi w naturalny sposób by się rozeszły. Myślałem, że jesteś tego świadoma. Chyba nie myślałaś, że w przyszłości zostaniemy małżeństwem ? - roześmiałem się nad ten absurdalny pomysł - Jak sobie to wyobrażałaś ? Ja mam 45 lat. Dzieli nas różnica 27 lat. Jak sobie wyobrażałaś nas za 20 lat, hmm ? To śmieszne.

Nic nie odpowiedziała i stała bez ruchu a jej oczy z każdą sekundą stawały się coraz bardziej puste, jakby stał przede mną sam pojemnik bez duszy.

Nie ma już mojego Motylka.

-Musimy to skończyć. To nie ma już dłużej sensu. W sumie, chyba nigdy nie miało, nie uważasz ?

***

Po moich ostatnich słowach wyszła nic nie mówiąc, ale wiedziałem, że już nic nie zrobi. Tak zdawałem sobie sprawę z tego, że ją zniszczyłem, to prawda. Ale skąd mogłem wiedzieć, że sprawy przyjmą taki obrót ?

Sprzątałem w kuchni, podśpiewując piosenkę, którą ledwie było słychać z salonu :

Shall we look at the moon, my little loon

Why do you cry?

Make the most of your life, while it is rife

While it is light

Well you do enough talk

My little hawk, why do you cry?

Tell me what did you learn from the tillamook burn?

Or the fourth of july?

We're all gonna die.*

Radio ucichło a ja razem z nim. Nagle poczułem straszną ochotę, by spotkać się z moją żoną.



*Fourth of July Sufjan Stevens 

Przeklęta tajemnica miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz