Rozdział 8.

25 4 0
                                    


~TERAZ~

To zabawne, że nazywał mnie motylkiem. Zupełnie jakby widział tego motyla. Motyla, który rósł a którego nie dostrzegałam.

Czy to możliwe, że wiedział co on zwiastuje ?

***

STYCZEŃ 2018

Pakowałam książki z szafki jak najwolniej się dało, obserwując kątem oka koleżanki z mojej klasy idące w stronę schodów. Pożegnałyśmy się zdawkowo, po czym zostałam sama między rzędami szafek. Zamknęłam swoją na klucz po czym ruszyłam w stronę jednej z klasy. Zapukałam cztery razy po jednym stuknięciu, po czym weszłam do środka.

Eros kucał przed biurkiem, porządkując jakieś sprawdziany, a gdy weszłam uniósł prawą rękę i wykonał gest bym podeszłam. Ukucnęłam koło niego a on pogłaskał mnie po włosach, po czym spuścił rękę i wreszcie na mnie spojrzał.

-Ścięłaś włosy, prawda ? - pokiwałam twierdząco głową - Zauważyłem już podczas naszej lekcji, ale uznałem, że nie wypadało o tym wtedy wspominać, mylę się ?

-Yhm.- mruknęłam a Eros zaczął mi się przyglądać z zaciekawieniem, po czym zatrzasnął szafkę i podniósł się otrzepując spodnie. Wziął kluczyk z biurka i w trzech krokach doszedł do drzwi, które zamknął na dwa razy. Odwrócił się do mnie lekko rozbawiony i rzucił :

-Teraz lepiej ?

-Taak ... Lepiej. - nic nie mogłam poradzić, mimo, że spotykaliśmy się po raz trzeci po lekcjach ja nadal byłam zestresowana, że ktoś nas nakryje i to wszystko zakończy się w nieprzyjemny dla nas sposób. Czułam się o wiele lepiej przy zamkniętych drzwiach. Choć z tyłu głowy nadal czułam ten kujący niepokój. Niczym brud zamieciony pod dywan.

-Nie martw się, Motylku. - powiedział zdejmując sweter - Przywykniesz do tego.

***

LUTY 2018

Eros lubił zaznaczać swoje terytorium. Zawsze gdy oddawałam sprawdzian lub inną pracę jego ręka musnęła moją. Niby przypadkowy gest, na który nikt inny nie zwraca uwagi. Ale ja odczuwałam go całkowicie. Zawsze niósł ze sobą jakąś wiadomość.

Jesteś moja.

Tęsknie za Tobą.

Pięknie dziś wyglądasz.

I tak dalej. Wywoływało to we mnie dreszcze i coś jeszcze, ale wstydziłam się nawet o tym pomyśleć. Spotykaliśmy się od dwóch do trzech razy w tygodniu, po lekcjach w jego klasie a czasem "przypadkiem" wpadaliśmy na siebie na mieście.

Z każdym spotkaniem czułam się mniej winna. Zaczęłam przywykać. Nie patrzyłam na niego już jak kogoś z kim w żaden sposób nie powinnam nawiązywać takiej relacji. Jego wiek i stanowisko przestawało mieć znaczenie. Nie obchodziło mnie, że równie dobrze mógłby być moim ojcem.

Po pewnym czasie takie rzeczy stają się nieistotne.

***

WRZESIEŃ 2018

Po zakończeniu apelu inaugurującego nowy rok szkolny wszyscy uczniowie rozeszli się do przypisanych klas. Ja tak samo jak w poprzednim roku, nie objąłem funkcji wychowawcy, dlatego siedziałem teraz samotnie w swojej klasie, przeglądając różne zadania na ten rok. Nie było tego tak dużo jak wcześniej myślałem. Widocznie premii tez nie będzie.

Westchnąłem i przeczesałem włosy, które były już trochę przydługie. Chyba będę musiał zainwestować w wizytę u fryzjera, jeśli nie chce się całkowicie zapuścić.

Zacząłem chować dokumenty do teczki, gdy usłyszałem znajome czterokrotne pukanie do drzwi. Zdziwiło mnie to odrobinę, bo nie spodziewałem się, że przyjdzie tak szybko. Czy spotkania w klasach nie trwają dłużej ?

Weszła do klasy i z widocznym nawykiem zamknęła drzwi na dwa razy, kluczem włożonym do zamka. Zatrzymała się przy drzwiach i po prostu patrzyła na mnie bez słowa. Ostatni raz widzieliśmy się w czerwcu, gdyż w wakacje nie mieliśmy żadnych szans by się spotkać. Nie zmieniła się bardziej od tego czasu, była tylko trochę bardziej opalona, ale tak to wyglądała uroczo jak zwykle.

Zdziwiłem się, gdy w jej oczach zaczęły się zbierać łzy, a twarz zrobiła się nienaturalnie czerwona.

-Ej co jest, czemu ... - nie zdążyłem dokończyć, bo nagle przytuliła się do mnie i zaczęła szlochać.

Nie spodziewałem się tego.

***

Było gorzej niż w czasie Bożego Narodzenia.

Wtedy udawało mi się zachowywać pozory normalności. Funkcjonować jakkolwiek. Jednak nie tym razem. Całe dwa miesiące umierałam. Nie spotkałam go ani razu. Nie widziałam go ani nie słyszałam jego głosu.

(zaczęłam myśleć że go sobie wymyśliłam a to wszystko było tylko snem)

Zaczęłam się już z tym godzić. On nie istniał, nie było go.

Całe wakacje spędziłam w domu, rzadko wychodząc na dwór. Nawet moi rodzice uznali, że coś się nie dobrego ze mną dzieje. Ale ja nie mogłam im przecież powiedzieć, prawda ? Nie mogłam opowiedzieć o czymś co się nigdy nie wydarzyło.

Przyszłam do szkoły z dziwną myślą. A może on jednak istniał ? Może nie jestem chora ? Albo wręcz przeciwnie, jeśli istniał to oznaczało, że jest ze mną bardzo źle ?

Weszłam do klasy i był tam. Istniał. Nie wymyśliłam Go.

I w tamtej chwili zrozumiałam. Nie mogę bez niego żyć.

I to wszystko jego wina.

***

-Obiecaj, że na zawsze będziemy razem. Obiecaj mi to. - powiedziałam słabym głosem z twarzą wtuloną w jego koszulę.

Nie odpowiedział mi od razu.

***

-Obiecaj mi to. - powtórzyła. Z niewiadomych mi przyczyn nie potrafiłem jej od razu odpowiedzieć. Coś było nie tak. I to bardzo nie tak.

W końcu jednak powiedziałem to, co tak bardzo chciała usłyszeć.

-Obiecuję.

I gdy wypowiedziałem te słowa, spojrzała na mnie. Wtedy zrozumiałem. Gdy spojrzałem prosto w jej oczy, już wiedziałem jaki błąd popełniłem.

Ona miała być moja. Nie ja jej. To nie tak miało wyglądać. W tamtej chwili moje uczucie do niej zaczęło słabnąć, a ja zrozumiałem w jak wielkie bagno się wplątałem.

Przeklęta tajemnica miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz