KONIEC SIERPNIA 2019
Rower podskakiwał na żwirowej drodze, z trudem sobie radząc na trudnej trasie. Zjechałam na najbliższym zakręcie, prosto na drogę asfaltową. Reklamówki ze śliwkami, które dostałam od mojej babci odbijały się rytmicznie od szprych roweru. Nuciłam pod nosem cicho jakieś piosenki, pedałując z wolna, nie spiesząc się do domu. Co jakiś czas mijały mnie nieliczne samochody.
Nie było już upału, który od wielu dni doskwierał nam bez przerwy. Było bardzo przyjemnie, miałam ochotę tak jechać bez końca, tylko ja, mój rower i niekończąca się droga. Niestety każda podróż musiała się kiedyś skończyć.
Parę minut później byłam już w domu. Oparłam rower o niewielki płot przy domu i dźwignęłam torebki ze śliwkami, które wydawały się dużo cięższe niż wcześniej.
Zaczęłam iść jak najszybciej i gdy już dotarłam do drzwi jedna z torebek się rozerwała, i śliwki potoczyły się po chodniku. Westchnęłam ciężko kucając i zaczęłam je zbierać.
- Ostatnio wszystko się psuje, co ?
***
Palce rozmiękły mi od ciągłego kontaktu z wodą podczas drylowania śliwek. Siedziałam razem z mamą w kuchni, wykonując same monotonne czynności od dłuższego czasu. Ugryzłam jedną ze śliwek, ale zamiast być słodka, nadal była kwaśna. Niedojrzała.
-Hej, nie podjadaj ! - upomniała mnie matka, wrzucając kolejną śliwkę do słoika. Szło jej o wiele szybciej ode mnie, co w sumie nie dziwiło mnie w żadnym stopniu.
Wzięłam kolejną śliwkę do ręki i gdy ją przekroiłam zobaczyłam, że miała w środku robaka. Moja mama to zobaczyła.
-Kolejna robaczywka. Wyrzuć ją od razu do odpadków.
-A nie możemy wykroić zepsutej części i reszty wrzucić do słoika ?
Mama machnęła na moje słowa ręką zbywająco.
-Szkoda czasu i tak nie będzie smakować tak dobrze jak inne śliwki. Po prostu ją wyrzuć.
I zrobiłam to, mimo tego, że czułam się jakbym to ja wpadła do odpadków a nie owoc.
***
DZIEŃ PRZED ROZPOCZĘCIEM ROKU SZKOLNEGO
Siedziałam na łóżku patrząc na wyprasowane galowe ubrania, w których miałam się jutro pojawić w szkole. Uśmiechnęłam się. Jeszcze rok temu o tej porze, nie mogłam podnieść się z łóżka umierając z tęsknoty za nim. Jedyne czego pragnęłam to go zobaczyć.
Teraz było mniej więcej podobnie. Tylko, że byłam bardzo spokojna. Jutro się zacznie.
(mówiłam ci że musisz ponieść konsekwencje swoich czynów czyż nie ?)
Rzuciłam się na łóżku i zakryłam oczy ramieniem.
- Amethyst and flowers on the table, is it real or a fable? Well, I suppose a friend is a friend. And we all know how this will end ... * - przerwałam, gdy zrozumiałam co zaczęłam śpiewać. I zaśmiałam się.
Zdecydowałam, że gdy już go zniszczę, to zaśpiewam mu. Wierzę, że zrozumie moją wiadomość.
Wzięłam telefon do ręki i napisałam do dwóch moich koleżanek, że muszę się z nimi pilnie spotkać. Odpowiedziały prawie od razu, zgadzając się na spotkanie.
- Chimney swift that finds me be my keeper, silhouette of the cedar. What is that song you sing for the dead? - urwałam na chwilę, unosząc się na łóżku i wyszeptałam kolejny wers - What is that song you sing for the dead?
Dlaczego to musiało się tak skończyć?
DWA DNI PÓŹNIEJ
Zamknąłem klasę i poprawiłem dżinsową kurtkę na moim ramieniu. Zszedłem na dolne piętro podgwizdując, gdy usłyszałem, że ktoś mnie woła.
Odwróciłem się i wyprostowałem automatycznie, gdy zobaczyłem, że to dyrektor. Chciałem się przywitać, ale mi na to nie pozwolił.
- Muszę z panem pilnie porozmawiać. Zapraszam do mojego gabinetu. - zamarłem na jego chłodny ton. Nie, nie to się nie mogło dziać, nie to niemożliwe. A jednak.
Smarkula doniosła o naszym romansie.
*Death with Diginity Sufjan Stevens
CZYTASZ
Przeklęta tajemnica miłości
RomanceLenistwo to jeden z siedmiu grzechów głównych. Jeśli się go dopuścisz, musisz zapłacić karę. Diana doświadcza tego na własnej skórze, gdy przez na pozór drobne lenistwo, musi przebrnąć przez masę konsekwencji, na które nie była w żaden sposób gotowa...