Aleja pucharów

139 7 1
                                    

-Jeśli tak bardzo chcesz... -powiedział strzelec, trochę zrezygnowany.

-No, to idziemy wszystkich poznać. -powiedziała radośnie Shelly, odwracając się w stronę drzwi. Zabrałam swój plecak, który leżał na podłodze przy łóżku. Zadziwiające, że był nietknięty. Kiedy opuściłam pokój Shelly, nie zobaczyłam żadnego korytarza. To było bardzo dziwne. Po prostu kolorowa pustka. Wyglądało to jak tło w menu Brawl Stars. Nie było nawet kafelek, czy jakiejkolwiek podłogi. Nie daleko stało kilka niewielkich budynków. Najprawdopodobniej pokoje, a raczej mieszkania innych zadymiarzy.
-Gdzie idziemy? -zapytałam Poco, który akurat był najbliżej mnie.
-Do aleji pucharów. Tam zazwyczaj wszyscy są. -jak się okazało, aleją był dość duży budynek. Kiedy doszliśmy na miejsce, Colt pchnął drzwi, a Shelly pociągnęła mnie za sobą za rękę. W środku był duży stół przy którym siedziała grupka zadymiarzy, a za nimi jeszcze kilka par drzwi. Wszyscy spojrzeli w naszym kierunku z widocznym zainteresowaniem. Poczułam się trochę niezręcznie.
-Mamy nowego zadymiarza! -krzyknęła Shelly, pełna entuzjazmu, unosząc rękę w górę. Grupa zaczęła wiwatować.
-Czemu to powiedziała? Przecież tak nie dawno chciała mnie "odstawić do domu". -co dziwniejsze, reszta nie protestowała. Ani Poco, ani Colt. Tłumek zerwał się i pobiegł prosto do nas tylko po to, żeby mnie zobaczyć.
-To kiedy pierwsza walka? -usłyszałam z tłumu podekscytowany głos Jessie. Nie była jakoś specjalnie wysoka. Mniej więcej mojego wzrostu.
-Nie dzisiaj. -powiedział Colt, który nagle stał tuż za mną.
-Masz już broń? Gdzie jest twój pokój? -rudowłosa wciąż dopytywała.
-Cóż, jeszcze nie mam żadnej z tych rzeczy. -nie wiem czemu, ale starałam się unikać wzroku Jessie, i nie tylko jej.
-Dzisiaj śpi u mnie. -wybawiła mnie Shelly. Skoro Jessie tak się wypytywała, to chyba chciała żebym nocowała u niej. Tak mi się wydawało.
-A co do broni, to coś napewno się znajdzie.
-Zastanawiam się, czy jestem wogule potrzebna w tej rozmowie. Shelly wszystko mówi za mnie. No, może to i lepiej. Mam czasem problem z odmówieniem komuś. -poczułam, że najszybciej zaprzyjaźnię się właśnie z nią.
-Możemy teraz poszukać. Jeśli to nie problem. -wkońcu miałam co powiedzieć.
-Jasne że nie. Chodźmy! -wojowniczka wyglądała na bardzo szczęśliwą. Ruszyła w kierunku jednych z drzwi za stołem. Otworzyła je i gestem ręki wskazała, że mam wejść pierwsza.

Dawniej gracz |Brawl Stars (porzucone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz