Rozmowa

29 3 5
                                    

Wróciliśmy tak jak wcześniej "przyszliśmy". Tyle tylko, że za drugim razem nie robiło to aż tak ogromnego wrażenia; wciąż był to piękny widok.

Gdy bańka pękła, nie byliśmy w poprzednim miejscu, tylko w Alei. W środku było już nieco mniej osób. Każdy zajęty sobą. Niektórzy siedzieli parami, rozmawiając ze sobą. Ogólnie, nikt się mną nie przejmował. Już miałam iść szukać Shelly, ale Leon mnie zatrzymał.
-Następnym razem atakuj od razu. -powiedział, po czym uśmiechnął się do siebie i odszedł. Dopiero kiedy usłyszałam głos przyjaciółki, zdałam sobie sprawę, że odprowadzam go wzrokiem.
-I jak było? -zapytała wojowniczka.
-Muszę z tobą porozmawiać. Czy możemy iść gdzieś indziej? -Shelly była zaskoczona moją prośbą, ale zgodziła się. Poszłyśmy do jej pokoju, by nikt nam nie przeszkadzał.
-To o czym chciałaś rozmawiać? Coś się stało? -zapytała z troską w głosie.
-Nie, wszystko w porządku. Chciałam po prostu cię o coś zapytać. -nie byłam pewna jak zacząć ten temat. Tak bardzo się cieszyła, nie chciałam psuć jej humoru.
-Leon jest wolny jeśli o to chodzi. -dziewczyna zrobiła głupią minę.
-Nie to miałam na myśli. -poczułam pieczenie na twarzy. Shelly uśmiechnęła się jeszcze bardziej.
-Chodzi o mój pobyt tutaj. -kontynuowałam już trochę bardziej spokojna. -To znaczy, jest fajnie tylko... trochę głupio się czuję kiedy ktoś mówi że "to moja pierwsza bitwa", albo "jestem nowa".
-Nie rozumiem. Przecież to prawda, jesteś nowa.
-Ale nie walczę pierwszy raz. Gram już bardzo długo. -wojowniczka spoważniała.
-Jeśli ci to przeszkadza, to powiedz im, że jesteś graczem. -właśnie tego się obawiałam. Nie miałam pojęcia jak zareagują na taką wiadomość. Szczególnie, że z większością jeszcze nie rozmawiałam. -Sama nie wiem, boje się reakcji.
-A co to takiego?
-Będą chcieli żebym wróciła do domu. -dziewczyna wyglądała jakby zupełnie nic nie rozumiała.
-Ale przecież masz rodzinę, sama tak mówiłaś. Nie możesz tu być wiecznie. -nie odpowiedziałam. Jakaś część mnie chciała z nimi zostać. Poznałam zaledwie kilka osób, ale było to więcej potencjalnych przyjaciół, niż takich prawdziwych w mojej szkole. Tam miałam tylko Amelię. Jakimś cudem niezbyt zadawałam się z innymi dziewczynami. A tutaj... Tutaj miałam Shelly, Bibi, nawet Jessie wydawała się mnie lubić, chociaż nie rozmawiałyśmy zbytnio. No i chyba Leon wykazywał jakieś zainteresowanie. Z nimi czułam się lepiej niż wcześniej. Dziewczyny były takie miłe. Nie wyobrażałam sobie stracić takie przyjaciółki.
-Nie chcę jeszcze wracać... -kiedy to powiedziałam, Shelly wyglądała jakby nie wiedziała czy się smucić, czy cieszyć.
-Powiesz im kiedy będziesz chciała. A narazie, będziemy się cieszyć puki możemy.
-"Puki możemy"? Jest jakiś określony czas? Nie chcę odchodzić. Najwyraźniej nie polubiła mnie tak bardzo jak ja ją. A może nawet wcale...

Dawniej gracz |Brawl Stars (porzucone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz