Siedziałam na łóżku trzymając telefon w ręku i przeglądałam różne social media. Spojrzałam na godzinę i westchnęłam jest dopiero 11:00. Nudziło mi się niemiłosiernie, Lukas gdzieś wyszedł, ciocia robi obiad a Veronica śpi. Weszłam w wiadomości i napisałam do Leo.
Ja:
Hey kochanie, co robisz?Leoś💖:
Nic,
Siedzę i się nudzę.
A ty ?Ja:
Też.
Jutro Sylwester.Leoś💖:
Noo.
Szkoda że nie
Spędzimy go razem.Ja:
Ja też żałuję.Odłożyłam telefon i podeszłam do okna. Obserwowałam ludzi spacerujacych aż samej mi się zachciało na spacer ale nie samej. Wyszłam z pokoju i poszłam do pokoju Veronici, podeszłam do jej łóżka na który po chwili usiadłam. Zgarnęłam kosmyki włosów z jej twarzy i zaczęłam ją budzić.
- V, słoneczko wstajemy.
- mhm.- mruknęła pod nosem i odwróciła się na drugi bok.
-Veronica proszę wstań, jest godzina 11:30. Chciałabym się wybrać na spacer.
- która?!- momentalnie usiadła na łóżku, spojrzała na mnie a ja wybuchnęłam śmiechem.
- no co? - zapytała. Pokręciłam głową i powiedziałam:
-nie,nic.ruszaj się bo chcę iść na spacer.
- już już.- wstała z łóżka i podeszła do szafy ja sama wstałam i wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół do kuchni i usiadłam przy stole. Obserwowałam co robi ciocia aż w końcu wypaliłam.
-może w czymś ci ciociu pomóc?
- nie, dziękuję słoneczko.- spojrzała na mnie i czule się uśmiechnęła.
- ciocia a gdzie Lukas ?
- poszedł do sklepu.
- oki, a właśnie, chciałabym pójść na spacer z Veronicą, mogłybyśmy ?
- tak, oczywiście.
W tym momencie do kuchni weszła Veronica, przywitała się z ciocią a ja spuściłam głowę. Ile ja bym dała by mieć z moją takie relację, ile bym dała by mieć normalną rodzinę.
- Ashley idziemy ?
- tak tak, tylko pójdę po telefon.
Wstałam od stołu i już miałam wychodzić z kuchni ale zatrzymał mnie głos V.
- mam go.- uśmiechnęłam się do niej i wzięłam telefon do ręki i poszłam na przed pokój,ubrałyśmy się i wyszłyśmy. Spacerkiem szłyśmy do parku rozmawiając o głupotach. Weszłyśmy do parku i poszłyśmy na tak zwany most zakochanych. Oparłam się o barierke i westchnęłam. Patrzyłam na różne kłódki z różnymi napisami moją uwagę przykuła jedna. Mała, różowa z napisem " I will love you until the end of my days"* uśmiechnęłam się na widok tej kłódki i swoje spojrzenie przekierowałam na Veronicę. Patrzyła w dal,zastanawiając się nad czymś. Z kurtki wyjęłam paczkę papierosów i wyjęłam jednego,schowałam paczkę a wyciągnęłam zapalniczkę i odpaliłam.
- czy jestem ładna?- wypaliła nagle Veronica, spojrzałam na nią i zmarszczyłam brwi. Veronica była śliczną szatynką o slicznych zielono-niebieskich oczach.
-oczywiście że tak, co to zapytanie ?
- po prostu. - wzruszyła ramionami.
- Veronica.
- no dobra, bo jest taki chłopak który mi się podoba ale on traktuje mnie tylko jak przyjaciółkę - no tak, mogłam się domyślić. Zaciągnęłam się i powiedziałam :
- Veronica jesteś śliczną,mądra dziewczyną i jeśli nie zwraca na Ciebie uwagi to jest ślepy. Jest w twoim wieku ?
- tak, pamiętasz gdy na początku poszliśmy do parku porzucać się śnieżkami?
- tak.
- i w naszym zespole był taki Oscar. To on mi się podoba .
- no wyglada na fajnego chlopaka- uśmiechnęłam sie czule. Wyrzuciłam niedopałek papierosa do wody.
-Powinnaś z nim porozmawiać.
-ale jak to ? Przecież to takie trudne.. - patrzyła na mnie z niedowierzaniem.
- normalnie Veronica. Życie mamy jedno i trzeba czasami ryzykować.
- może masz rację. Wracamy już ?
- tak, możemy już wracać.
Szłyśmy w ciszy.{Leo}
Jadę właśnie taxi z lotniska do domu cioci Ashley, mam wszystko obmyślone. Mam nadzieję że niespodzianka jej się spodoba. Wyciągam telefon i wybieram numer Lukasa i pisze wiadomość.
Ja:
Siema,ja Już jadę. Za 5 minut będę. Ashley w domu?Lukas:
No siemka. Spoko.
Nie, jeszcze jej nie ma.Ja:
Ok. Wyjdź po mnie ja już jestem.
Schowałem telefon do kieszeni. Zapłaciłem kierowcy i wysiadłem. Przywitałem się z Lukasem i weszliśmy do domu. Potem skierowaliśmy się do kuchni gdzie jak myślę była ciocia rodzeństwa.
-Dzień dobry - czarnowłosa się odwróciła i odpowiedziała mi tym samym.
-więc to ty jesteś Leo
-tak-uśmiechnąłem się.
Usłyszałem śmiech od razu go rozpoznałem.
-Dziewczynki chodźcie do kuchni.
-dobrze ciociu- jej głos, tak słodki i uspakajający. Brakowało mi go.
Moja mała Ashley weszła do kuchni. Spojrzała na mnie i przez chwilę się nie ruszała.
-hey- powiedziałem cicho. W jej oczach widziałem łzy. Podeszła do mnie powoli i dotknęła mojego policzka. Na ten gest przymknąłem oczy. Otworzyłem oczy patrzyłem na nią uśmiechnąłem się, odwzajemniła. Po wymianie uśmiechów przytuliła mnie odrazu od wzajemnilem uścisk. Podniosłem ją delikatnie. Jest taka leciutka. Obróciłem się wokół własnej osi a moja mała brunetka oplotła moja talię nogami. Byłem taki szczęśliwy. Trzymałem cały mój świat w ramionach.
- Tęskniłem za tobą - powiedziałem szeptem.
-ja za tobą też tęskniłam-odpowiedziała mi szeptem. - bardzo. - dodała.
Uśmiechnąłem się.
-Dobra gołąbeczki, starczy już tych czułości -powiedział Lukas z rozbawieniem w jego głosie była wyczuwalna nutka złości. Puściłem Ashley. Spojrzała na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami w jej oczach widziałem szczęście.(dwie godziny później)
Siedzimy wszyscy w salonie i poznajemy się.
- ja położę się już spać, źle się czuje - powiedziała Ashley. Wszyscy kiwneli głową i wrócili do rozmowy.
Złapałem Ash za rękę i powiedziałem :
-pójdę z tobą.
Uśmiechneła się i poszła pierwsza. Otworzyła drzwi i weszła ja za nią.
-to mój tymczasowy pokój. Zaraz zaprowadzę cie do twojego.
- Ashley, jeśli to nie problem wolałbym położyć się z tobą spać.
Widziałem jej w oczach iskierki szczęścia.
- w porządku. Może obejrzymy coś?
- jasne.
-tam jest laptop. - pokazała palcem na biurko- wybierz jakiś film, ja idę się wykąpać.Odwróciła się i poszła do łazienki obserwowałem ją do póki nie zamknęły się drzwi. Podszedłem do biurka, wziąłem laptopa i poszedłem z nim na łóżko. Usiadłem na łóżko a na przeciwko siebie położyłem laptopa. Włączyłem go i szukałem jakiegoś horroru. Gdy znalazłem z łazienki wyszła Ashley. Podeszła do mnie, Uśmiechneła się i pocałowała w czółko po czym usiadła na łóżko.
- wybrałeś jakiś film?
- tak.
-jaki?
-horror.
-ale jaki?
-zobaczysz, skorzystam z łazienki.
Kiwneła głową a ja skierowałem się w stronę łazienki. Gdy zamknąłem drzwi, oparłem się onie i uśmiechnąłem się.
Szybko się wykąpałem i założyłem bokserki. Wyszedłem z lazienki i podeszłem do mojej walizki, wyjąłem z niej czyste bokserki oraz koszulkę. Czując na sobie wzrok Ashley wróciłem do łazienki.{ Ashley }
Leondre wyszedł z łazienki, obserwowałam go. Boże, jakie on ma ciało. Ocknęłam się gdy wszedł do łazienki spowrotem. Położyłam sie na łóżko i zakryłam twarz poduszką. Po chwili usłyszałam otwieranie drzwi odłożyłam poduszkę na bok i spojrzałam na drzwi, stał w nich uśmiechnięty Lukas.
- i jak ? Podoba ci się "prezent"? - zapytał, robiąc palcami cudzysłów przy słowie prezent.
- taak, dziękuję - uśmiechnęłam się.
- bardzo się cieszę, a gdzie Leo?- spytał, rozglądając się po pokoju.
- w łazience - drzwi sie otworzyły i wyszedł Leo w samych bokserkach i koszulce.
< jaki widok > pomyślałam.
Lukas na niego spojrzał i się uśmiechnął.
- tylko spokojnie- powiedział i wyszedł.
-idiota !- krzyknęłam za nim.
Leondre podszedł do drzwi zamknął je i zgasił światło poczym podszedl do łóżka i się położył. Podałam mu laptopa którego położył na kolanach a ja sama się w Leo wtuliłam.°°°
Hey kochani!
Tak, wiem że długo czekaliście. Bardzo was przepraszam że rozdziały się nie pojawiają, obiecuję że się poprawię!
Na moje wytłumaczenie Dlaczego tak długo nic się nie pojawiało po prostu brak weny.
Ale spokojnie wracam z podwójną siłą i już nie zaniedbam was ani książki.
W sumie i tak mało kto to czyta. Więc jeśli doczytałe/aś zostaw coś bo sobie i daj znać w komentarzach!
To do następnego. Bay ❤
1219 słów
CZYTASZ
Zagubiona / Leondre Devries
Mysterie / ThrillerOna - Ashley Evans 16 letnia dziewczyna która ma problemy z okaleczaniem się . w szkole jest poniżana i w domu też. On -Leondre Devries 16 letni chłopak jest popularny w szkole każda dziewczyna na niego leci ale czy jego życie jest tak idealne na...