~10~

64 2 1
                                    

Minęły 3 dni od kiedy to się stało, jestem mu bardzo wdzięczna za to co zrobił,gdyby nie on ojciec znów by mnie skrzywdził w ten sposób. Od 3 dni nie wychodzę z domu a tym bardziej z pokoju, nie jem,nie piję na moje nadgarstki przybyły nowe rany. Miłość jest bardzo bolesna. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi nie odpowiedziałam.
- Ashley ktoś do ciebie
- kto kolwiek to jest nie chcę z nim rozmawiać
- ale z tą osobą napewno będziesz chciała.
Spojrzałam w stronę drzwi, stał w nich Leondre. Moje serce zaczęło bić szybciej w oczach pojawiły się łzy. Usiadłam na łóżku i spuściłam głowę w dół.
- Ashley.. - powiedział z wyczuwalnym smutkiem.
Podniosłam głowę do góry i spojrzałam na niego. Podchodził do mnie.
- nie podchodź a najlepiej wyjdź stąd.
- nie wyjdę, chcę porozmawiać.
- przykro mi ale nie mamy o czym.
Wstałam wzięłam z szafki nocnej papierosy założyłam bluzę i wyszłam na balkon nie zwracając uwagi na leo. Leondre poszedł w moje ślady. Wyjął z MOJEJ paczki papierosa i go odpalił.
- wypalimy i opóścisz moje mieszkanie?- zapytałam bardziej niż stwierdziłam.
- jak porozmawiamy to wyjdę, tylko proszę wysłuchaj mnie.- powiedział spuszczając głowe.
- dobrze ale to chodźmy do środka.
Uśmiechnęłam się blado.
- dobrze.- przepóścił mnie w drzwiach balkonowych.
Usiadłam na łóżku a Leondre koło mnie.
- Wieeeeec o czym chcesz gadać?
- o tym co się stało na ostatnim spotkaniu.- zrobiłam wielkie oczy i zachzachłysnęłam sie powietrzem.
- tak leo ja przepraszam popsułam naszą przyjaźń ale ja już nie mogłam tego ukrywać.- spuściłam głowe, w moich oczach poraz kolejny zebrały się łzy. Leondre złapał delikatnie mój podbrudek tak żebym spojrzała mu w oczy.
- nienawidze gdy płaczesz, szczególnie przeze mnie. Spuścił wzrok z moich oczu na moje wargi.- ze stresu zagryzłam warge i ją oblizałam.
- jeszcze rok temu nie przeszkadzało ci że płacze przez ciebie, czemu teraz miało by być inaczej?- unikałam jego wzroku.
- Ashley rok temu było wszystko inne.
- co było inne? Ja sie zmieniłam? Zmieniło się tylko to że teraz się częściej uśmiecham. A może to że teraz założe inny ciuch niż o kolorze czarnym? Zabawnie było jak się ze mnie naśmiewaliście poniżaliście? Pytam sie bo wy się śmieliście a ja cierpiałam może nie fizycznie ale rozjebaliście mi psychike. Przyznaj się to był zakład to że się ze mną zaprzyjaźnisz. Zrobisz mi nadzieje. Powiem ci o moim zjebanym życiu. Powiedz komu już powiedziałeś że moi rodzice piją, że tata chciał mnie zgwałcić? No ilu?!- teraz już szlochałam. Zapadła cisza. Leondre spuścił głowe czyli że sie stresuje. Wstałam podeszłam do okna z nienawiścią  w głosie powiedziałam:
- wiedziałam... Opuść mój dom i usuń numer. Nigdy wiecej sie do mnie nie odzywaj nawet na mnie nie patrz. Po prostu zniknij z mojego życia raz na zawsze.- po moich policzkal swobodnie leciały łzy. Usłyszałam tylko cichy szept:
- ja też cię kocham.
- nie kłam!- wrzasnęłam. Przyznaj się ile ten zakład jest wart ile ja jestem warta?!
- jaki zakład o co ci chodzi- usłyszałam dziwny głos jak by płakał?. Momentalnie się odwróciłam, spojrzałam na jego twarz.
- Leondre...- wyszeptałam
- Nie Ashley teraz ja mówie, wiem że cie zniszczyłem, wiem że zawiniłem. Ale naprawdę cię kocham, to nie był żaden zakład.
- Leo słowo kocham jest puste dla mnie, nie ma żadnego znaczenia. Powinieneś to okazać bo ja moge każdemu powiedzieć że go kocham a wcale nie bede kochać. Boje sie ci zaufać.
- Ashley ja wiem że zawiniłem, ja wiem że cię zraniłem ale też wiem że cię kocham - jego głos się załamywał.
Nastała cisza, jedyne co było słychać to moja łza rozbijająca się o podłogę. Leondre podszedł do mnie podniósł mój podbrudek i spojrzał mi głęboko w oczy, Uniosłam znowu wzrok i uśmiechnełam się nie śmiało Leondre spojrzał na moje usta przyblizał się bardzo powoli. Wstrzymałam oddech. Nasze usta dzieliło pare milimetrów. Aż w końcu połączył nasze usta. Miałam wrażenie że jego usta idealnie pasują do moich. Leo polizał moją dolną warge prosząc mnie o dostęp więc rozwarłam delikatnie swoje usta. Nasze języki walczyły o dominacje. Leo kciukiem ścierał moje łzy ale i tak pojawiały sie nowe. Oderwaliśmy sie od siebie jak zabrakło nam tchu. Leo oparł swoje czoło o moje i uśmiechnął się delikatnie oddychając głęboko. Patrzyliśmy sobie w oczy.
- Ashley uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie i zostaniesz MOJĄ DZIEWCZYNĄ?- spytał proszącym tonem.
- Leo... Ja nie wiem czy to dobry pomysł.- powiedziałam łamiącym się tonem. Wymienełam go i usiadłam na łóżku. leo poszedł za mną i uklęknął na przeciwko mnie.
- Ashley czemu nie. Prosze nie odtrącaj mnie.- powiedział nie ukrywając łez zbierających sie w jego pięknych oczach.
- leo to nie znaczy że nie chce.- przejechałam moją dłonią po jego gładkiej i delikatnej cerze.
- wytłumacz mi czemu nie chcesz spróbować?- jedna samotna łza spłyneła mu po policzku.
- Leo ja sie boje dotyku mężczyzn. Od kiedy mój ojciec zaczął to robić.
- Ale Ashley ja nie chce żebyś od razu mi wskakiwała do łóżka. Chce byś mnie kochała. Ale jak powiesz stop bo posune sie za daleko a przestane bo cie kocham.
- no dobrze leo ale nie zrań mnie bo nie wiem czy dam radę wiecej znieść.
Leo w odpowiedzi połączył nasze usta, pocałunek nie był brutalny ani szybki tylko powolny i pełen miłości.

Zagubiona / Leondre DevriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz