09 | nowy zdrajca

2K 463 119
                                    

Gdy dotarliśmy nad ocean, było już ciemno. Już z daleka zauważyliśmy drugi samochód, stojący pod jednym z opuszczonych budynków. Jorge wysiadł z jeep'a, żeby porozmawiać z Vince'em odnośnie tego, co zrobimy dalej. Również chciałam dołączyć do tej rozmowy, ale nie miałam serca budzić Newta, który zasnął dopiero jakieś pół godziny temu z głową na moich kolanach. Z westchnieniem wsunęłam palce w jego włosy i lekko pociągnęłam za jasne kosmyki. Zauważyłam, że gdzieniegdzie jego włosy były posklejane zaschniętą krwią. Skrzywiłam się delikatnie, przypominając sobie wydarzenia z ostatnich kilku godzin.

- Co jeszcze dla nas szykujesz, ty tam na górze? - spytałam ironicznie, odchylając głowę do tyłu. Znów zamknęłam oczy. - To jakiś koszmar...

Patelniak odwrócił głowę w moją stronę.

- Życie w labiryncie wcale nie było inne, ale... - zaczął. - Nigdy nie sądziłem, że to kiedyś powiem... Ja... Tęsknię za Strefą.

Zdziwiona otworzyłam jedno oko.

- Naprawdę? - spytałam z niedowierzaniem.

- Zapomniałeś o cholernych Bóldożercach? - mruknął Newt, podnosząc się powoli do siadu.

- Nigdy nie czepiały się mnie w kuchni, no nie? - Niezrażony znudzonym tonem przyjaciela, Siggy puścił mu oczko. Znów odwrócił głowę w stronę Jorge, który powoli wsiadł do samochodu.

- Zostajemy na noc w samochodach - powiedział, patrząc na naszą trójkę. - Nie wiemy, co czai się w ciemnościach, a wolę tego na razie nie sprawdzać.

- Masz rację. - Kiwnęłam głową. - Z Poparzeńcami nie ma żartów. Szczególnie w nocy.

- Dobranoc - mruknął Jorge, układając się wygodnie na siedzeniu.

Westchnęłam, gdy poczułam rękę Newta, obejmującą mnie w tali. Po chwili chłopak przycisnął rozgrzany policzek do mojej skroni i westchnął głośno. Odwróciłam delikatnie głowę w jego stronę i cmoknęłam go w policzek, na co blondyn mruknął cicho i przyciągnął mnie bliżej siebie. Oparłam głowę o czoło Newta i delikatnie objęłam chłopaka w pasie. Zamknęłam zmęczona oczy.

- Kocham cię, Rose - usłyszałam jeszcze cichy głos Newta wprost przy moim uchu, po czym zasnęłam.

***

Obudziły mnie jasne promienie słoneczne, padające na moją twarz. Mruknęłam niezadowolona i powoli otworzyłam oczy. Musiało być bardzo wcześnie, ponieważ słońce dopiero co wschodziło. Za linią brzegową było jeszcze kompletnie ciemno, a ze strony gór - całkiem jasno. Zapowiadał się kolejny, upalny dzień. Rozejrzałam się wokół siebie. Wszyscy spali, na co jęknęłam zirytowana. Dlaczego słońce nie dało mi dłużej spać? Dlaczego jak zwykle musiałam wstać pierwsza?

Najdelikatniej, jak tylko umiałam, wygramoliłam się z objęć Newta i cichaczem wymknęłam się z samochodu. Od razu owionął mnie zapach morza. Zapach tak typowy dla morskich klimatów. Usłyszałam cichy szum rozbijających się fal o skały. Tu było wręcz cudownie.

Przeciągnęłam się kilka razy i zrobiłam parę energicznych przysiadów. Potem ruszyłam w stronę oceanu. Stanęłam na jego brzegu, a woda delikatnie obmywała moje stopy. Nawet nie wiecie, jakie było to dla mnie przyjemne uczucie po tylu dniach spędzonych na pustyni. Woda była chłodna, na co lekko się uśmiechnęłam. Weszłam do niej po kolana i kompletnie nie przejmowałam się tym, że powinnam podwinąć nogawki swoich spodni. Wiatr rozwiewał moje długie, lekko przetłuszczone włosy. Wsunęłam w nie jedną rękę i westchnęłam. Będę musiała je umyć w najbliższym czasie. Wyszłam z wody i usiadłam zmęczona na piasku. Zaczęłam kreślić na nim różne wzory: kółka, trójkąty, kwadraty... Aż wreszcie napisałam na nim jedno słowo: Thomas.

- Dlaczego...? - szepnęłam sama do siebie i położyłam dłoń na tym napisie. - Dlaczego? Dlaczego on musiał... Odejść?

- Bywa i tak - usłyszałam cichy głos za sobą. Przerażona zdałam sobie sprawę, że... Skądś znam ten głos. Gdzieś już go słyszałam. Odwróciłam się powoli. Na skale, niecałe kilka metrów ode mnie stał... Thomas. Tak, to był z pewnością Thomas.

- Tommy? - wydusiłam, wstając chwiejnie na nogi. Miałam ochotę płakać ze szczęścia. Stał tam. On tam stał. Patrzył na mnie. Uśmiechał się.

- Rose. - Posłał mi lekki uśmiech. Wyciągnął ręce w moją stronę.

- To... Niemożliwe... - wyjąkałam. - Ty... Nie możesz być prawdziwy.

Chłopak zaśmiał się.

- A wyglądam ci na ducha? - spytał, wciąż chichocząc. Mruknęłam niezadowolona. Tak sobie żartował? Wredota jedna. Nagle wpadłam na pewien pomysł. Uśmiechnęłam się wrednie. Podniosłam z ziemi jeden z kamieni i podniosłam go nad swoją głowę.

- Zaraz sprawdzę, czy jesteś duchem - prychnęłam. Thomasowi oczy wyskoczyły z orbit.

- Nie, Rose, nie - wyciągnął przed siebie ręce. - Nie jestem duchem! Zostaw ten kamień!

Prychnęłam, odwracając się w stronę oceanu. Rzuciłam kamień w stronę wody, po czym zaczęłam biec w jego stronę. Wpadłam w ramienia chłopaka, przytulając się do niego.

- Ty głuptasie - zaśmiałam się. - Myślisz, że rąbnęłabym cię tym kamieniem?

Brunet uniósł brew rozbawiony.

- Po tobie można się spodziewać wszystkiego. - Posłał mi delikatny uśmiech. - Tęskniłem za wami, Rose.

- Gdzie byłeś? - spytałam. Spojrzałam prosto w jego oczy. - Co się z tobą stało?

Chłopak machnął lekceważąco dłonią.

- Nieważne - mruknął. Zmarszczyłam brwi. Coś było nie tak. Thomas zachowywał się dziwnie. Tak... Inaczej.

- Dobrze się czujesz? - spytałam cicho. Odsunęłam się od niego z wyraźnym niepokojem. - Thomas?

Brunet rozejrzał się nerwowo wokół siebie. Widać było, że kogoś wypatruje.

- Przepraszam, Rose - zaczął, łapiąc mnie mocno za ramię. - Ale nie mam wyboru.

- Co ty wyprawiasz? - syknęłam. Byłam kompletnie zdezorientowana. - Thomas, puść mnie!

Thomas wzmocnił uścisk, znów się rozglądając. Nagle zza budynków zaczęli wyłaniać się żołnierze. Z przerażeniem zauważyłam, że są to żołnierze DRESZCZ'u. Szarpnęłam się mocno, usiłując uwolnić się z żelaznego uścisku chłopaka.

- Thomas, do cholery, o co chodzi? - spojrzałam na niego. - Żartujesz, prawda? Ty... Ty...

- Wybacz - powiedział. - Nie miałem innego wyjścia.

- Co...? - nie dokończyłam. Poczułam nieprzyjemne ukłucie w okolicach szyi. Moje powieki zrobiły się natychmiast ciężkie, a ciało odmówiło mi posłuszeństwa. Pewnie upadłabym na piasek, gdyby nie stojący przede mną zdrajca - Thomas.

________________

Bum! Thomas wrócił :)

Ktoś się spodziewał takiego zwrotu akcji?

Szczerze mówiąc, jestem w miarę zadowolona z tego rozdziału ;)

Dobra, już nie przedłużam!

Enjoy!

Ps. Za wszystkie błędy, przepraszam!

ODPORNA NA DRESZCZ • THE DEATH CURE [2] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz