28 | nawracające wspomnienia

1.5K 441 78
                                    

Minął już ponad tydzień, odkąd raz na zawsze opuściliśmy Denver. Thomasowi udało się uniknąć poważniejszych powikłań zdrowotnych związanych z jego raną postrzałową. Minho również doszedł do siebie po tych wszystkich okropieństwach, które zafundował mu DRESZCZ. Aris, podobnie jak Sonya i Harriet, mocno zaprzyjaźnił się z moimi towarzyszami i teraz stali się naprawdę nierozłączni.

Tylko jedna osoba nie umiała całkowicie się pozbierać po tych wszystkich przykrych wydarzeniach. Tak, tą osobą byłam ja.

Dziś późno wieczorem znów siedziałam na samym końcu drewnianego molo, z nogami zamoczonymi w zimnej, morskiej wodzie. Objęłam się ramionami, patrząc w rozgwieżdżone o tej porze niebo. Jedna z gwiazd właśnie spadała na ziemię. Uśmiechnęłam się delikatnie, czując napływające mi do oczu łzy. Wierzyłam, że to Newt wysyła do mnie tylko jemu zrozumiałe znaki. Może chciał, żebym przestała myśleć o jego śmierci i znów cieszyła się życiem?

Spuściłam po chwili głowę i kolejny raz tego wieczora rozpłakałam się głośno. Ukryłam twarz w dłoniach, szlochając.

- Tak strasznie ci go brakuje, prawda? - Usłyszałam dobrze znany mi głos. Jak na zawołanie odwróciłam głowę w stronę szatyna i wytarłam łzy z policzków.

- Och, nie zauważyłam cię wcześniej, Aris...

Chłopak machnął dłonią i uśmiechnął się blado.

- Być może dlatego, że przyszedłem dopiero przed chwilą.

Kiwnęłam głową i delikatnie przesunęłam się, robiąc mu miejsce do siedzenia. Poklepałam lekko wilgotne drewno i również starłam się uśmiechnąć.

- Może usiądziesz, co?

Kiwnął głową i zajął miejsce obok mnie. Nie patrzył jednak na moją twarz. Wpatrywał się w jakiś odległy punkt gdzieś na horyzoncie. Ja po chwili również odwróciłam wzrok i westchnęłam cicho.

- Minho cię szukał - powiedział w końcu, bawiąc się palcami.

- Miło wiedzieć - mruknęłam, wyciągając nogi z wody. Chciałam wstać, jednak szatyn złapał mnie mocno za nadgarstek. Spojrzałam na niego pytająco, unosząc do góry jedną brew.

- Zaczekaj. Chciałem na chwilę z tobą na chwilę porozmawiać. - Gdy to usłyszałam, westchnęłam głośno.

- O czym?

- Raczej na twoim miejscu spytałbym: O kim.

- Aris, nie irytuj mnie! - warknęłam, wyrywając w końcu nadgarstek. - To o KIM chcesz rozmawiać?!

- Uspokój się, Rosie.

- Nie mów tak do mnie! - zawołałam, znów czując łzy, gromadzące się w kącikach oczu. - Tylko... Tylko Newt mógł tak do mnie mówić, rozumiesz?!

- No i właśnie o nim chcę z tobą pogadać.

Prychnęłam, zakładając ręce na piersi.

- Nie ma o czym gadać - mruknęłam, patrząc na niego wzrokiem, który zabija. Dla mnie często ucieczką od smutku była właśnie złość, nad którą nie umiałam zapanować.

- Rose, weź się ogarnij - odburknął. - Ja chcę tylko spokojnie z tobą porozmawiać. Nie musisz od razu na mnie wrzeszczeć.

- Aris, proszę cię... Przestań. Błagam, przestań - jęknęłam, ukrywając twarz w dłoniach. Starałam się uspokoić oddech. - Ja... Ja mam tego wszystkiego dosyć.

Nie czekając na jego odpowiedź, odwróciłam się na pięcie i czym prędzej ruszyłam w stronę zabudowań. Miałam ochotę kolejny wieczór wcisnąć twarz w poduszkę i po prostu płakać.

ODPORNA NA DRESZCZ • THE DEATH CURE [2] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz