08 | dziwny incydent

2K 466 112
                                    

Siggy pomógł wydostać nam się z samochodu. Syknęłam cicho, przeczesując palcami włosy. Patelniak przytrzymał Newta, pozwalając blondynowi oprzeć się o jego ramię.

- Siggy, powiedz mi, o co chodzi - spytałam, rozglądając się dookoła. - Gdzie drugi samochód?

Chłopak wzruszył delikatnie ramionami, żeby nie podrażnić Newta.

- Nie mam pojęcia - powiedział w końcu.

Zmarszczyłam brwi.

- Więc gdzie w takim razie jest Thomas, Jorge, Brenda, Harriet i Kyle?

Czarnoskóry chłopak westchnął i wsunął ręce do kieszeni spodni.

- Wiem tylko, gdzie jest Jorge i Brenda - wymamrotał. - Reszta zapadła się pod ziemię.

- Cholera - mruknęłam. - A Thomas? Przecież... Mówiłeś coś o nim.

- A, Thomas... Thomas... ten... No... - jąkał się.

- Co Thomas? - Newt odsunął się od niego z wyraźnym niepokojem. - Co z nim?

- Sami musicie to zobaczyć - dodał, patrząc w stronę wzgórza.

Przewróciłam oczami. Dogadaj się tu z chłopakiem.

- Prowadź - rzuciłam, łapiąc Newta za rękę. - Uspokój się - syknęłam do jego ucha. - Wszystko będzie dobrze.

Blondyn nic mi nie odpowiedział, tylko powolnym krokiem ruszył przed siebie. Po dobrych kilkunastu minutach w końcu wdrapaliśmy się na szczyt wzgórza. Rozejrzałam się badawczo.

- Siggy?

Czarnoskóry chłopak otworzył usta, gdy rozległ się głośny krzyk Jorge.

- Rose!

Odwróciłam się w jego stronę. Puściłam rękę Newta, każąc mu nie ruszać się choćby o krok i podbiegłam do mężczyzny.

- Jorge, co się stało? - spytałam, stając naprzeciw niego.

- Paliwo było za stare - wymamrotał. - Gdy tylko odkręciliśmy zawór... - na jego usta wpłynął dziwny grymas. - Boom!

Przewróciłam oczami.

- Wiem, że było "boom" - zrobiłam cudzysłów palcami. - Powiedz mi łaskawie, gdzie drugi samochód i gdzie, do purwy, jest Thomas?

Latynos podrapał się po karku.

- Samochód, którym kieruje Brenda odjechał jakieś 10 minut temu - powiedział. - Kazałem im jechać szybciej. A Thomas - odwrócił wzrok. - Zniknął.

Zatkało mnie.

- Jak to, do cholery, zniknął? - spytałam szybko. - Co próbujesz mi przez to powiedzieć?

Jorge westchnął.

- Zniknął, tak po prostu - pstryknął palcami. - Tak, o.

- Jak to: Tak, o?! - warknęłam. Spojrzałam przerażona na gruzy. - Nie mów, że...

Mężczyzna położył mi dłoń na ramieniu.

- Nie wiem, Rose, co się z nim stało - powiedział cicho. - Ale... Pomyśl realnie. - wskazał na gruzy. - Co innego mogło się z nim w tej sytuacji stać?

Poczułam, jak miękną mi nogi.

- Nie - powiedziałam stanowczo. - Nie, nie, nie. Na pewno nie.

Newt nie mógł już dłużej wytrzymać i podszedł do nas. Spojrzałam na niego, z trudem powstrzymując łzy, cisnące mi się do oczu.

Thomas nie żyje...

Usłyszałam cichy głosik w myślach.

Thomas nie żyje... - powtórzył.

Potrząsnęłam głową i podeszłam do betonowych pozostałości po budynku. Przycupnęłam na piasku i ukryłam twarz w dłoniach.

- Rosie - usłyszałam troskliwy głos Newta tuż przy moim uchu. Potem poczułam jego rękę na swoim ramieniu.

- Zostaw mnie - szepnęłam, zaciskając dłonie w pięści. Nadal nie docierało do mnie to, co się stało. A może... Nie chciało dotrzeć?

- Wiem, że to trudne, Rose - zaczął niepewnie blondyn. - On... Był dla mnie jak brat... Przyjaciel.

Wstałam powoli z ziemi i spojrzałam Newtowi prosto w oczy. Jego tęczówki były nienaturalnie ciemne, a w kącikach oczu dostrzegłam łzy. Położyłam dłonie na jego ramionach i westchnęłam cicho. Potem mocno przyciągnęłam go do siebie i przytuliłam. Blondyn położył głowę na moim ramieniu i pociągnął nosem. Zaczęłam czule gładzić jego plecy.

- Cicho, Newt - szepnęłam. - Będzie dobrze. Musi być.

Poczułam, jak chłopak zaciska palce na mojej koszulce.

- Musi być - powtórzył drżącymi wargami. Znów cicho westchnęłam, gdy podszedł do nas Patelniak.

- Myślicie, że... - zaczął.

- Tak - przerwałam mu. - Thomas... Odszedł.

Przez chwilę zapanowała cisza.

- Więc nie będziemy już tu sterczeć - powiedział Jorge, podchodząc do jakiegoś innego samochodu. Aż dziwne, że siła wybuchu go nie zmiotła. Westchnęłam, łapiąc Newta za rękę. Pociągnęłam go za sobą w stronę jeep'a. Usiadłam z blondynem z tyłu, a Jorge i Patelniak zajęli miejsca z przodu. Oparłam głowę Newta o swoją klatkę piersiową i cicho westchnęłam. Gdy Jorge zapalił silnik, pocałowałam chłopaka w czoło.

- Nie martw się, Newtie - szepnęłam wprost do jego ucha. Blondyn zacisnął oczy, jednak kilka łez spłynęło mu na policzki. Starłam je kciukiem. - Już, cicho.

Ruszyliśmy dalej w drogę. Bez Thomasa.

__________________

Nie zabijajcie mnie za Thomasa, okej?

Ja naprawdę nie chciałam :'(

Wiem, że rozdział jest krótki i taki bez życia, ale na prawdę jakoś nic mi się nie kleiło :/

Jutro wyjeżdżam do Niemiec i nie będzie mnie do niedzieli, ale spokojnie. Postaram się coś tam napisać i wkleić tu po powrocie ;)

Enjoy!

Ps. Jeszcze raz przepraszam za Thomasa...

ODPORNA NA DRESZCZ • THE DEATH CURE [2] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz