9.

706 77 6
                                    

Na biegunie zawsze było zimno, pełno śniegu, a temperatury rzadko kiedy zbliżały się choćby do zera. To raczej kiepskie miejsce na wypoczynek dla ludzi czy innych stworzeń. Jednak Northa wprost oczarowało to miejsce i nie wyobrażał sobie, że mógłby mieszkać gdzieś indziej. Z kolei Zając nie mógł pojąć, co czarującego może być w dziurze przykrytej śniegiem i skutej lodem gdzieś na końcu świata. Nienawidził zimna, a teraz musiał stać kilka godzin na mrozie szuflując to biało cholerstwo. W tej całej sytuacji brakowało tylko Jacka, który wywołałby największą bitwę na śnieżki, w którą jakimś podstępem wciągnął by ich wszystkich.

Kiedy oni byli zajęci przerzucaniem śniegu, Ząbek dotrzymywała towarzystwa nieprzytomnemu Strażnikowi Zabawy. Miała wrażenie, że jego skóra jest bledsza niż zwykle. Przyłożyła rękę do czoła chłopaka, nadal było zbyt ciepłe jak na niego. Wróżka cicho westchnęła i usiadła na miękkiej pufie, którą przytargał tu North. Miała nadzieję, że Jack szybko wróci do zdrowia. Chociaż nikt nie był pewny co go spotkało, nikt nie przeczył, że musiał on przeżyć straszne katusze. Nie mieli jednak pojęcia co może go postawić na nogi, bo ciężko im było stwierdzić co tak naprawdę dolegało chłopakowi. Mrok mówił coś wprawdzie o jakiejś truciźnie, ale twierdził też, że chłopak długo nie pożyje. Strażniczka cicho westchnęła. Byli w okropnych tarapatach.

-Czemu leżę...w śniegu?- wychrypiał chłopak mrużąc oczy.

-Jack! Obudziłeś się!-krzyknęła rozradowana- Zaraz pójdę po chłopa...- nie zdążyła jeszcze skończyć kiedy poczuła silny chwyt za ramię.

-Nie! Nie zostawiaj mnie! Proszę- błagał przerażony.

-Spokojnie. Nigdzie nie pójdę- zapewniła go- Co ty robisz?- zapytała kiedy poczuła przeraźliwe zimno w miejscu gdzie trzymał ją chłopak.

-Jja... Przepraszam! Przepraszam!-krzyczał jeszcze bardziej przestraszony.

Ząbek uważnie obserwowała jak szron, który przed chwilą wykwitł na jej ręce pełznie z powrotem w stronę dłoni chłopaka, po czym zostawia na niej sieć cienkich białych pęknięć. Nie zdążyła jednak zauważyć grymasu na twarzy chłopaka.

-Gdzie moja laska?-zapytał ze zwieszoną głową.

-North mówił, że Yeti ją znalazły kiedy sprzątały w sali, ale była w kilku kawałkach.-odpowiedziała zgodnie z prawdą.

-Wiesz gdzie ona teraz jest? Zaprowadzisz mnie do niej?

-Jack dopiero się obudziłeś, nigdzie nie będziesz się teraz szlajał.

-Potrzebuję jej, nie rozumiesz?!- krzyknął po czym szybko się zreflektował- Przepraszam, nie chciałem krzyknąć. Ona jest ważna, muszę ją znowu złożyć- dodał próbując się podnieść. Kiedy próbował wstać, rany dały o sobie znać. Chłopak cicho syknął i powrócił do poprzedniej pozycji.

-Dlaczego ta laska jest taka ważna?

-Sama przed chwilą widziałaś- rzucił cierpko -Nie umiem kontrolować swojej mocy.

-Jack...

- Taaak, Jack nie nauczył się przez trzysta lat kontrolować swojej mocy, chociaż próbował prawie codziennie.

- Dlaczego nic nie mówiłeś?-zapytała zmartwiona.

- A co miałem powiedzieć. Hej, nie wiem czy wiecie, nie potrafię kontrolować swojej mocy bez laski, więc uważajcie bo zrobię krzywdę albo Wam albo sobie- westchnął.

Spojrzała na chłopaka. Szare, niegdyś białe włosy oklapły na czoło chłopaka przesłaniając zimny błękit oczu, w których czaiło się zmęczenie. Wyglądał jak siedem nieszczęść, nie chciała męczyć go długą rozmową. Wyczuła po tonie jego wypowiedzi, że ma do siebie ogromne pretensje o to, że nie umie jeszcze właściwie korzystać z mocy.

- Nie musisz się o nas martwić, damy sobie radę. A jak w pełni wyzdrowiejesz, to spróbujemy coś na to zaradzić- powiedziała uśmiechając się pokrzepiająco.

-Mhm... Ząbek, źle się czuję.

Chłopak przymknął oczy. Miał wrażenie, że cały świat wiruje, a jemu brakuje powietrza. Poczuł chłodną dłoń na czole.

-Znowu jesteś rozpalony. Spróbuj się przespać.

-Mhm...

To właśnie miał zamiar zrobić. Spać. Spać tak długo, że kiedy w końcu się obudzi już nie będzie tak cierpiał.

***
Kiedy przygotowali pokój i ulokowali w nim chłopaka, zebrali się na górze. Nie chcieli zostawiać chłopaka samego na dole, ale musieli się trochę ogrzać. Usiedli przy wielkim stole, każdy z kubkiem gorącego napoju.
- Jack się obudził na chwilę. Chciałam po Was iść, ale był przerażony i nie chciał sam zostać.
- Mówił jak się czuje?- zapytał North
- Nie. Mówił tylko o swojej lasce. - westchnęła.
- Po co mu teraz ten kij?- dociekał Zając.
Ząbek cicho westchnęła.
- Powiedział, że bez laski nie potrafi kontrolować swojej mocy. Bał się, że może nam zrobić krzywdę.- powiedziała uparcie patrząc w kubek z gorącym napojem. Nie bardzo wiedziała, czy powinna dzielić się tą wiedzą, ale uznała, że tak będzie lepiej.
-Jak to nie umie?- zapytał Zając marszcząc brwi.
-Może nie umie zrozumieć istoty swojej mocy.- podsunął North.
Nad głową Piaska zaczęły formować się symbole. Najpierw zobaczyli samego Piaska, potem rozrzucony piasek i miotłę.
- To normalne, że na początku nikt nie umiał porządnie korzystać ze swoich mocy, ale chłopak ma już jednak 300 lat, okres próbny to on ma już dawno za sobą.- powiedział nieprzekonany Strażnik Zachwytu.
- Nie rozmyślajmy teraz nad tym. Ważne, że chłopak się obudził, a to dobry znak.- zakończył dyskusję North.


---------
Jesteście szaleni! Jakim cudem ten fanfik ma tyle wyświetleń i gwiazdek, nie mam bladego pojęcia.
Wybaczcie za zwłokę, ale mam niewiele czasu i jeszcze mniej pomysłów. Nie bardzo wiem jak to dalej pociągnąć... Ale będę próbować. Mam zamiar doprowadzić to opowiadanie do końca 😜

Kolorowych koszmarówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz