4

13.1K 463 4
                                    

Pov Vince

Spojrzałem po raz kolejny na dziewczynę. Wyglądała jak zawsze. Blada cera z drobnymi piegami na twarzy, ciemnobrązowe włosy opadające na ramiona. I oczy. Duże zielone oczy otoczone gęstymi rzęsami. Odkąd pamiętam, jej widok towarzyszył mi dzień w dzień. Jako dziecko bawiłem się z Maxem, grałem z nim w piłkę, chodziłem z nim do szkoły... Jednak nagle nasz mały świat zmienił zielonooki bobas. Dosłownie! Odkąd się pojawiła, wszystko co robiliśmy uległo zmianie. Sam, mimo że nie byłem jej bratem, czułem potrzebę troszczenia się o nią. Od tego momentu, towarzyszyła nam zawsze, jako mała dziewczynka, dziecko i nastolatka. Nicole była wiecznie uśmiechniętym dzieckiem, różniła nas spora różnica wieku, ale opieka nad nią była dla nas bardziej przyjemnością, niż obowiązkiem. Chętnie chodziła z nami na boisko. My graliśmy w piłkę, a ona siedziała na trawię, obserwując z zaciekawieniem naszą grę, lub po prostu bawiąc się obok swoją ulubioną lalką. Jako dziecko była bardzo przywiązana do brata, w konsekwencji, że spędzałem mnóstwo czasu z Maxem i z Nicole, była też bardzo przywiązana do mnie. Szybko jej dziecięca radość uleciała wraz z wyprowadzką ich ojca. Wtedy oboje stracili oboje rodziców. Ich matka nagle przestała się nimi interesować.

Nicole miała wtedy pięć lat, ja i Max dziesięć. Od tego momentu to bardziej Maxwell i ja zajmowaliśmy się nią. Byliśmy w takim wieku, kiedy bardziej liczyło się życie w szkole i poza nią. Dom był jedynie miejscem, gdzie się spało. Z rodzicami się kłóciło o słabe stopnie, a wszystko co powiedzą należy zignorować. Nie należeliśmy do dzieci grzecznych, więc nie zmieniło to zbyt wiele w naszym życiu. Max uważał zmianę rodzicielki za bardziej wygodną. Miał dzięki temu wolną rękę i nie musiał się z niczego tłumaczyć. Jednak Nikki z dnia na dzień gasła. Zaczęła przedszkole, znosiła nowe otoczenie jeszcze gorzej przez sytuacje w domu. Do szkoły odprowadzał ją Max, a odbieraliśmy ją oboje, albo jeden z nas.

W pewnym momencie wyrzuciła mnie ze swojego życia. Nigdy do końca nie wiedziałem, co takiego się stało, że mnie tak bardzo znienawidziła. Jeszcze trzy lata temu, byłem dla niej jak brat. Na to pytanie nie zna odpowiedzi nawet Max. A przynajmniej nie sądzę, by wiedział. Był beznadziejnym kłamcą. Zawsze kiedy kłamał, unikał mojego wzroku, skupiając go na jakimś nieruchomym punkcie.

- Vincent!- poczułem nagle mocny cios w tył głowy, na co jęknąłem przykładając automatycznie dłoń do bolącego miejsca.

- Pojebało cię?- zapytałem patrząc na przyjaciela z pytającym wzrokiem.

- Co z tobą?- zapytał patrząc na mnie uważnie- nie kontaktowałeś od dziesięciu minut- wyjaśnił, kiedy nadal patrzyłem na niego jak na debila.

- Co się dzieje z młodą?- zapytałem patrząc na niego. Przez ostatnie trzy lata widziałem Nicole bardzo rzadko, kiedy przychodziłem dziewczyna była u siebie, nie wychodziła z domu. Wychodziła jedynie do szkoły, od razu po niej wracała i zamykała się w swoim pokoju.

Max jakby nie do końca wiedząc co mi odpowiedzieć podrapał się dłonią w tył głowy i odwrócił ode mnie wzrok, rozglądając się jakby chciał się upewnić, że dziewczyny tutaj nie ma.

- Mam wrażenie, że coś się z nią dzieje- zaczął nadal wodząc wzrokiem po pomieszczeniu jakby usilnie zastanawiając się jak ubrać w słowa swoje własne myśli- mam wrażenie, że ostatnio schudła... Nie jestem pewien- powiedział po chwili- sam wiesz, że Nicole najczęściej nosi męskie ciuchy.

- Nie masz wrażenia, że cały czas siedzi w swoim pokoju?- zapytałem- poza szkołą, gdzie ostatnio wychodziła?- spojrzałem na niego wyczekująco.

- Nie wszyscy lubią przebywać wśród ludzi- odpowiedział patrząc na mnie ciężko wzdychając- od pewnego czasu przestała nawet wychodzić do sklepu. Ale nie zmuszam jej... Ale wydaje mi się, że nawet jak ze mną rozmawia, to w rzeczywistości jest daleko stąd- odchylił głowę o oparcie kanapy. Od zawsze bardziej martwił się o nią niż o siebie. Widziałem na jego twarzy frustracje. Jako jej opiekun czuł się odpowiedzialny za wszystko, nawet nie mając na coś zupełnie wpływu. Tak było w tym przypadku.

- Popytam mojego brata, czy coś wie- odparłem- Może coś wydarzyło się w szkole?- myślałem na głos, czując po kościach, że coś było na rzeczy już dawno, może już nawet wtedy, gdy przestała się do mnie odzywać.

One broken soulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz