23

8.4K 300 3
                                    

Pov Vincent

Obudziła mnie jedna z pielęgniarek, która weszła do środka. Podała mi koc, który przyjąłem z lekkim zdziwieniem, jednocześnie posyłając jej uśmiech. Sprawdziła informacje na jednym z ekranów, które monitorowały stan Nicole, zanotowała coś w notesie, który trzymała.

- Są tutaj dwie rozkładane leżanki dla rodziny- oznajmiła, trzymając dłoń na klamce i wskazała na drugi koniec pomieszczenia- gdyby pańska narzeczona się wybudziła proszę mnie zawołać- dodała żegnając mnie ciepłym uśmiechem.

Wyjąłem telefon z kieszeni, klnąc w duchu, widząc nieodebrane połączenie od Maxa. Spojrzałem na Nicole. Nadal spokojnie spała. Pogładziłem ją delikatnie po policzku i wybierając połączenie do przyjaciela, wyszedłem z sali.

- Vince, już myślałem, że się coś stało- powiedział na wstępie, kiedy odebrał, wyszedłem na korytarz przechadzając się z miejsca w miejsce. Byłem jeszcze trochę zaspany, nie wiedziałem nawet, która jest godzina- jesteśmy z Tessą na parkingu, zaraz będziemy na miejscu- oznajmił po chwili.

- Przepraszam- zacząłem, czując wyrzuty sumienia, że niepotrzebnie go niepokoiłem, widocznie mój zegar biologiczny lubi drzemki o każdej porze dnia i nocy- usnąłem przy Nikki- wytłumaczyłem- wszystko z nią w porządku- zapewniłem.

- Dobrze, nic się nie stało- odpowiedział- dzwonił do mnie lekarz, więc nie musiałem się martwić- powiedział, czekasz przed salą Nicole?- spytał.

- Ta- potwierdziłem, na co odpowiedział, że zaraz będą i rozłączył się.

Schowałem telefon do kieszeni spodni. Po chwili zobaczyłem idących w moją stronę Maxa i Tess. Wstałem witając się z nimi, obrzucając jednocześnie spojrzeniem plastikowe pudełko, które podał mi Max.

- Co to?- spytałem, przenosząc zdziwione spojrzenie z powrotem na niego.

- Makaron z serem, przyjacielu- powiedział uśmiechając się, widać było, że po rozmowie z lekarzem, czuł się o wiele lepiej- chciałem ci przypomnieć, że nic nie jadłeś przez pół dnia- zauważył, na co przewróciłem oczami, śmiejąc się w duchu, że zachowuje się jak moja własna matka. Jak by nie patrzeć, robił to od lat. Z nas dwóch to on był tym ogarniętym.

- Dzięki- mruknąłem.

- Przynieśliśmy ci też ubrania na zmianę- oznajmiła Tessa. Czy już wspominałem jak wspaniałą dziewczyną była Tessa? Jeśli nie, mówię to teraz. Posłałem jej uśmiech w podziękowaniu.

- Dziękuję- powtórzyłem- w pokoju Nicole, są dwa rozkładane leżanki, więc możemy z nią zostać dopóki się nie obudzi- powiedziałem, przypominając sobie o tym, podczas pochłaniania makaronu z serem. Max przez lata praktyki, opanował to danie do perfekcji, nie było ono wymagające, ale szybkie i dobre, więc nie miałem nic przeciwko by robił je w kółko.

- Ty lepiej jedz- powiedziała Tessa, pokazując mi ręką, że mam usiąść, co zrobiłem czując się trochę jak zganione dziecko- zaniosę tylko rzeczy i pójdę do automatu- powiedziała- widziałam, że mają gorącą czekoladę- oznajmiła po czym zniknęła za drzwiami, biorąc od Maxa sportową torbę.

- Ja za chwilę wrócę- powiedział Max- pójdę na chwilę do Nikki- odparł klepiąc mnie po ramieniu.

Byłem tak pochłonięty jedzeniem, że nim się obejrzałem oboje zjawili się obok mnie, mając już w dłoniach kubki z parującą cieczą.

- Wzięłam też dla ciebie- powiedziała Tess, zabierając z moich rąk opakowanie i sztućce, kiedy wziąłem ostatni widelec makaronu do ust. Nie zdążyłem zareagować, kiedy podała mi do ręki kubek- pójdę umyć pojemnik i za chwilę wracam- oznajmiła, znikając ponownie za drzwiami łazienki, która znajdowała się na korytarzu, gdzie było też więcej ludzi niż ostatnio.

- Tessa to anioł- powiedziałem po chwili upijając łyk słodkiej czekolady z plastikowego kubeczka.

- Jest niesamowita- przytaknął, uśmiechając się zapewne myśląc o niej- rozmawialiśmy przedtem o pewnej sprawie- zaczął po chwili, spojrzałem na niego, kiedy nie kontynuował. Przez chwilę wzrok utkwił w kubku, który trzymał, po chwili podniósł wzrok przenosząc go na ścianę, łatwiej mu było sklecić myśli skupiając na czymś wzrok. Prawdopodobnie też tak miałem, było to też winą mojej niepodzielności uwagi- chcę się stąd wyprowadzić- powiedział wreszcie, odwracając się do mnie twarzą, jakby chciał zobaczyć moją reakcję.

Przez chwilę byłem zwyczajnie zaskoczony, że tak z dupy wyleciał z czymś takim. Jednak nic mnie tu nie trzymało. Prawdopodobnie pytał mnie o to, bo w jednej sprawie w ogóle się nie różniliśmy. Żaden z nas nie chciał wyjeżdżać bez drugiego, tak było zarówno, kiedy mieliśmy po pięć lat, tak samo jest też teraz. Nie mieszkałem już u rodziców, więc nie było żadnego problemu, mieszkanie wynajmuję, mam pracę, ale nie widzę przeszkód by znaleźć nową, gdzie indziej Studiuję, co nie stoi w niczym na przeszkodzie, by studiować zdalnie jak dotychczas tylko w innym mieście. Przynajmniej ja nie widziałem żadnych przeszkód. Wizja przeprowadzki do nowego miasta wydawała mi się nawet bardziej zachęcająca. Poza tym nie zamierzałem zostawiać Nicole. Nie do końca wiedziałem, co będzie dalej, ale nic mnie tutaj nie trzyma poza nimi.

- I?- spytałem upijając kolejny łyk.

Max widocznie trochę zbity z tropu, zamrugał kilka razy i zmierzył mnie wzrokiem.

- I pytam, czy bierzesz pod uwagę by się zabrać z nami?- sprostował nadal czekając na moją reakcje. Tak, zdecydowanie nic nie zmieniło się od tego czasu, kiedy byliśmy dziećmi.

- No tak- powiedziałem, śmiejąc się z jego głupiej miny- nie widzę żadnego powodu, dla którego miałbym tu zostać bez was- dodałem, wzruszając ramionami- jestem już dużym chłopcem- przypomniałem- poza tym teraz nie ma nic ważniejszego od Nicole- powiedziałem, czując nagłe zażenowanie moimi słowami, ja pierdolę, czuję się jak bohater jakiejś cholernej komedii romantycznej, spojrzałem na wyszczerzoną twarz Maxa na co miałem ochotę mu przywalić- zetrzeć ci ten uśmieszek z twarzy?- spytałem, patrząc na niego autentycznie zirytowanym wzrokiem.

- No nie denerwuj się- powiedział nadal uśmiechając się do mnie- cieszy mnie, że się zgodziłeś. Mam nadzieję, że serio się zastanowisz nad tym co czujesz do mojej siostry.

Chwilę patrzyłem na niego bez słowa. Głównym problemem raczej nie było to co do niej czuję, tylko to, co dalej? Na chwilę obecną nie ma to najmniejszego znaczenia. Zwłaszcza w sytuacji, że w dalszym ciągu nie dociera do mnie, że chciała odebrać sobie życie.

- Nie muszę się zastanawiać- powiedziałem widząc, że z powrotem wraca do nas Tessa z kolejną porcją gorącej czekolady. 

One broken soulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz