22

8.7K 297 23
                                    

Pov Maxwell

Przetarłem twarz dłonią, podchodząc do Tess. Kątem oka widziałem odjeżdżającą karetkę, mimo świadomości, że za niedługo będę mógł być przy siostrze, miałem obawy, że podczas mojej nieobecności, nie będzie mnie, gdy będzie mnie potrzebować. Odrzuciłem te myśli. Był przy niej Vincent.

Dziewczyna bez słowa przytuliła się do mnie, a ja natychmiast przycisnąłem ją mocniej do piersi. Pocałowałem ją w głowę. Doskonale wiedziałem, że gdyby nie Tessa, Nicole byłaby prawdopodobnie nie do odratowania. Oparłem lekko brodę o jej głowę, zauważyłem, że obok nas siedzi Tyler, z wzrokiem utkwionym w stronę, w którą odjechała karetka. Ponownie pocałowałem dziewczynę w czoło, trzymając ją za ramiona, lekko ją od siebie odsunąłem by móc na nią spojrzeć. Zadarła głowę do góry, posłała mi niewyraźny uśmiech. Na jej twarzy nie było już śladu po łzach, a jedyną oznaką tego, że płakała były zaczerwienione oczy.

- Jesteś pewna, że dasz radę jechać?- spytałem, zakładając jej kosmyk włosów za ucho. Widać było po niej, że ten dzień kosztował ją bardzo dużo. Blondynka jedynie skinęła głową, opierając czoło o moją pierś. Odsunęła się po chwili i weszła  do środka. Poszedłem w jej ślady, przywołując Tysona. Niechętnie wstał i podreptał do mnie.

- Skarbie idź się umyć i przebrać, a ja zrobię ci coś do jedzenia, w porządku?- objąłem ją od tyłu, kiedy chciała zacząć coś robić w kuchni.

- Ale mnie rozpieszczasz- zażartowała, obejmując moje dłonie- zaraz wrócę, tylko ty też masz zjeść- powiedziała uwalniając się z mojego uścisku. Skinąłem jedynie głową, wiedząc, że jeśli się nie zgodzę, zacznie to ciągnąć do momentu, kiedy ostatecznie się poddam.

Zajrzałem do lodówki, zdecydowałem się zrobić na szybko makaron z białym serem. Zupełnie nie wiem, dlaczego od małego tak uwielbiałem to danie. W trakcie gotowania makaronu, zmieniłem wodę Tylera i dałem mu suchej karmy. Z całą pewnością będzie wściekły, jeśli zostawimy go samego, ale nie ma innego wyjścia. Pozostaje mi jedynie udobruchać go jakimiś przysmakami, które zawsze kładę na lodówce.

Nałożyłem na dwa talerze ugotowany makaron. Stwierdziłem, że w czasie kiedy trochę ostygnie, pójdę do pokoju Nicole i tam ogarnę. Nie chciałem, ale ostatnie co miałem teraz ochotę robić, to wracać do jej pokoju, w którym chwilę temu widziałem ją nieprzytomną. Otworzyłem drzwi. Jednak zamknąłem je ponownie, kiedy pojawił mi się widok Nikki leżącej na podłodze, bladej, nieprzytomnej, z pociętymi nadgarstkami.

- Max?- usłyszałem za sobą głos Tess, na co momentalnie odwróciłem się do dziewczyny, która wyszła właśnie z łazienki. Miała mokre włosy i przebrała się w świeżą parę jeansów i białą obcisłą koszulkę. Westchnąłem opierając się o drzwi. Myślę, że najwyższy czas wynieść się z tego miasta, z tego domu. Nie potrafię nawet wejść do jej pokoju. Boję się, że znowu będę przeżywał wszystko na nowo, ilekroć będę wchodził do jej pokoju- wszystko w porządku?- spytała, podchodząc do mnie.

Pokręciłem głową, odchylając lekko głowę. Zupełnie nie wiedziałem, dlaczego nagle straciłem zdolność mówienia. Odkąd Nicole przyszła na świat, moje życie uległo zmianie, zacząłem czuć się za nią odpowiedzialny. Mimo że wiedziałem jaką mamy sytuację w domu, nie mogłem dawać po sobie znać, że mnie to boli. Bolało mnie, że nie mieliśmy rodziców, że na dłuższą metę opiekę nad nami sprawował tata Vincenta. Kiedy byłem mały, wszystko było normalne, miałem beztroskie dzieciństwo, oboje rodzice się mną opiekowali. Nawet ojciec. Kiedy Nicole szła do przedszkola, ojciec nas zostawił, a matka po jego odejściu totalnie odleciała.

Obwiniałem się. Wiedziałem, że mimo wszystko mogłem zrobić więcej, mogłem starać się bardziej. Nie byłem w stanie spojrzeć na Tessę. Odkąd pamiętam nie okazywałem swojego smutku, bo czułem się w obowiązku do tego, jako starszy brat. Z czasem jednak stało się to dla mnie normą.

- Chodzi o jej pokój prawda?- spytała, gładząc mój policzek, przez co spojrzałem na nią i objąłem jej rękę swoją. Zdołałem jedynie pokiwać głową. Zamrugałem kilkukrotnie, przypominając sobie, że makaron pewnie całkiem wystygł.

- Na razie musimy zjeść- odparłem posyłając jej uśmiech. Nadal miała zatroskaną minę. Tessa jest najcudowniejszą rzeczą, jaka mi się przytrafiła, odkąd chodziliśmy do szkoły podobała mi się, uwielbiałem z nią rozmawiać, spędzać czas. A odkąd zgodziła się ze mną spotykać, stałem się autentycznie szczęśliwy. Kochałem ją, a teraz mam wrażenie, że z dnia na dzień kocham ją coraz bardziej. Pocałowałem jej dłoń, prowadząc ją na dół. Do dwóch porcji makaronu dodałem biały ser z cukrem, wziąłem oba talerze, a dziewczyna jakby czytała mi w myślach, wzięła sztućce.

Kiedy oboje skończyliśmy jeść. Spojrzałem na zegarek. Odkąd zabrali Nikki minęła godzina. Wysłałem wiadomość do przyjaciela, żeby go poinformować, że niedługo będziemy. Nie zapomniałem by zapakować mu makaron z serem na wynos.

- Wziąłeś rzeczy dla Nicole?- spytała Tess, kiedy wycierałem ręcznikiem włosy po prysznicu. Czułem się dzięki temu nieco lepiej, nadal źle, ale lepiej niż przed nim.

- Myślę, że nie powinna tam wracać- odparłem wzdychając- ja sam nie jest w stanie wejść do jej pokoju- wyrzuciłem po chwili milczenia- cały czas widzę ją nieprzytomną- urwałem po chwili, wieszając ręcznik na krześle by wysechł.

- Póki co mogę wziąć dla niej coś swojego, weźmiemy dla niej jakąś twoją bluzę- uśmiechnęła się do mnie, jakby mówiła tym samym, że nie muszę tam wcale wchodzić.

- Myślisz, że to dobry pomysł by się stąd przeprowadzić?- spytałem lustrując wzrokiem mój pokój. Nic nie będzie w stanie wymazać złych wspomnień, które miały miejsce w tym domu. Nawet jeśli jednak, nie miałem zwyczajnie siły i ochoty by wracać tu ponownie.

Przez chwilę Tess zastanawiała się nad tym co powiedziałem, w międzyczasie pakowała wszystkie potrzebne rzeczy do mojej sportowej torby, a ja się ubierałem, bo jedyne co na sobie miałem w tej chwili to bokserki.

- Myślę że byłaby to najlepsza opcja dla ciebie jak i Nicole- powiedziała- nowe otoczenie dobrze jej zrobi- odparła, pakując do torby ostatnią przyszykowaną przez siebie rzecz i zapięła torbę na suwak.

- Nadal mieszkałabyś z nami?- spytałem, przekładając przez głowę pierwszą lepszą bluzę. Spojrzałem na nią, bojąc się, że odpowie przecząco.

Spojrzała na mnie unosząc brwi. Wzięła torbę, którą natychmiast od niej przejąłem i przewiesiłem sobie przez ramię, na co dziewczyna uśmiechnęła się do mnie.

- Niezależnie od tego co zdecydujesz- zaczęła, kładąc obie dłonie na mojej piersi- nie zostawię cię- powiedziała. 

**mam nadzieję, że rozdział jest znośny, do następnego ❣**

One broken soulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz