6. just an illusion [one shot]

1.8K 184 6
                                    

Yennefer zacisnęła palce na srebrnej nóżce pucharu. Zazwyczaj słodki smak wina w ustach, był gorzki i nijaki, jakby piła novigradzkie piwo, jakby czerwony, owocowy trunek przystosował się do jej humoru w najgorszy możliwy sposób. Nie miała ochoty myśleć tej nocy. Chciała się upić tak mocno, by sufit wirował, wiejski kmieć wyglądał jak książę, a ona mogła z kimś zlec i nie szukać w nim wiedźmina - jego szorstkich, delikatnych palców. Geralt mieszał jej w głowie. Nie lubiła tego.

- Pani Yennefer? - Do jej pokoju nieśmiało zapukała córka karczmarza - dziewczątko równie słodkie co irytujące. - Ktoś o panią pyta.

- Kto? - zapytała podirytowanych głosem. Miała paskudną chrypę.

Drzwi uchyliły się i mężczyzna minął córkę karczmarza. Nie posłał jej uśmiechu, nawet na nią nie spojrzał.

Yennefer parsknęła ni to z rozbawienia, ni z narastającej irytacji. Do czego to doszło?

- Tylko tego mi brakowało. No? Gdzie on jest? Spieprzył i przyszedł skamleć jak pies? Powiedz mu, że nie mam na niego ochoty. Może sobie znaleźć jakąś dziwkę. Droga wolna.

Jaskier skrzywił się i pokręcił głową. Zawahał się, ale zamknął drzwi na klucz. Yennefer zmrużyła oczy.

- Czego chcesz? - mruknęła nieprzyjemnie, chociaż ciszej, co można było uznać za przejaw ostrożnej ciekawości.

Obróciła kielich w długich, jasnych palcach.

- Gadaj. Chyba D'jinni nie wygryzł ci gardła.

Jaskier wziął głębszy oddech, poprawił nerwowo włosy. Yennefer uniosła brew. Bard nawet milcząc, potrafił być irytujący.

Odstawiła kielich na podłogę, odrobina wina chlapnęła na deski, rozlewając się w nieregularną, czerwoną plamę. Ohyda, zmarszczyła się, westchnęła. Mogłaby machnąć ręką i plama by zniknęła. W końcu to była tylko iluzja.

- Pomóż mi go znaleźć - powiedział w końcu bard.

Yennefer zamarła, myśląc, że myli ją zamroczony umysł, ale nie - ani ona sama, ani Jaskier nie drwili, nie łgali.

- Jesteś głupi - stwierdziła. - On nie kocha.

- Wiem.

- Więc zdajesz sobie sprawę, że nawet gdybym zgodziła się pomóc, nic na tym nie zyskasz. Rozczarujesz się.

- Wiem - powtórzył, chociaż wciąż nie wyglądał, jakby miał zrezygnować.

Parsknęła.

- Jesteś głupszy i bardziej naiwny niż baranek idący na rzeź. Sam nadstawiasz gardło pod nóż. I po co? Co on ci da? Wiedźmini nie kochają.

- On jest inny.

- Nie jest - wysyczała. - Nie jest i nigdy nie będzie. To tylko kolejny potwór. Mutant zrodzony z poronionej, wypaczonej magii fanatyków. Niechaj sczeźnie w piekle.

- Nie myślisz tak, Yennefer. Nie myślisz tak. Wiesz równie dobrze, jak ja, że Geralt jest inny. Wiesz przecież...

- Wiem? Tak myślisz? Więc jesteś jeszcze głupszy, niż myślałam. To wszystko sprawa D'jinni i tego cholernego życzenia. Chciał mieć po prostu darmową dziwkę. Nie pierwszy raz spotkałam świnie w ludzkiej skórze. Po jakimś czasie przestajesz nawet się przejmować. Mężczyźni przychodzą i odchodzą, i przez chwilę jest nawet zabawnie, a potem zaczyna cię to nudzić i pozbywasz się złudzeń. Ale co ty możesz wiedzieć, wierszokleto od siedmiu boleści? Sam nie jesteś lepszy. Chędożysz na prawo i lewo i uciekasz przed świtem. Jesteś taki sam. A nie, jesteś do tego tchórzem, który boi się siebie. Albo raczej boi się swoich uczuć.

- Skończyłaś? - zapytał bard zadziwiająco spokojnym tonem.

Spodziewała się, że zacznie krzyczeć albo płakać, albo jedno i drugie. Zawsze był niemożliwie dziecinny i irytujący. Właściwie to mogłaby być jego matką, jeśli nie babką... Życie było inne, gdy była młodsza. Choć dla niej zawsze było inne.

- Czemu przyszedłeś do mnie? Czemu nie do kogoś innego?

- Bo... Bo byłaś najbliżej.

- Pieprzysz. Ale dobrze. Poudawajmy, że wierzymy w to kłamstwo. Po prostu kolejne na liście. A teraz się wynoś.

Jaskier zacisnął pięści.

- Nie, dopóki mi nie pomożesz.

- Nie mam zamiaru. Wynoś się. Nie mam ochoty oglądać cię ani chwili dłużej.

- Yennefer...

- Wynoś się, bardzie.

Jaskier zacisnął usta w cienką linię.

- Miło było cię widzieć, Yennefer z Vengerbergu.

Skłonił się sztywno. Zgrzytnął zamek. Została sama.

Rozlane wino na podłodze było tylko iluzją.

The song of the White Wolf |ᴡɪᴛᴄʜᴇʀ/ɢᴇʀᴀsᴋɪᴇʀ ᴏɴᴇ sʜᴏᴛs & sᴛᴜғғ| ⌫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz