Miasto Meteo rok 2016
Oczami LidiWitajcie. Jestem Lidia Garmadon mam 11 lat, brata bliźniaka Lloyda i mieszkamy razem w Sierocińcu od 10 lat
Co do wyglądu to: obydwoje mamy blond włosy, Lloyd ma proste włosy i grzywkę, ja też mam proste włosy sięgające do łopatek, a oczy mamy zielone chociaż ja mam bardziej szmaragdowe.
Tak czy siak. Siedziałam tak na łóżku. Patrzyłam na mój jasno szmaragdowy naszyjnik na złotym łańcuszkiem.
Dostałam go na 9 urodziny od Pani Dyrektor. Powiedziała że był w wózku w którym nas znalazła i wiadomość żeby mi to dać w tym wieku 9 lat. Strasznie bym chciał wiedzieć kto to napisał może... bym w końcu dowiedziała się kim są nasi rodzice. No nic.
Była 6.50 zostały mi jakieś 70 minut do śniadania. Wiem zachowuje się jak jakaś perfekcjonistka. Ale to lubię. Żeby nie tracić więcej czasu zaczęłam budzić brata.
Ale to byłby cud żeby go obudzić w mniej niż 15 minut! Wiem że ma głęboki sen ale aż tak?! No nic od czego jest plan B. Moje moce. Chyba zapomniałam wspomnieć, że posiadam parę mocy. Z każdym dniem przychodzi ich coraz więcej. Nie wiem już sama ile ich mam. Ale chciałabym czadem wiedzieć skąd one się biorą. Ściągnęłam kołdrę z brata. Ułożyłam ręce w że tak powiem miskę u w nich wyczarowałam śnieg. Ale zimno... Rozstałam biały pył na Beata. A on jak poparzony wstał z łóżka. Otrzymywał się z śniegu a ja tylko się zaśmiała. Popatrzył na mnie i mówi:
- LIDIA! - spojrzał na mnie z skwaszoną miną. - BYŁA UMOWA! - Oj no tak zapomniałam o obietnicy. Nie będę używać mocy w taki sposób.
- Sorki zapomniała. Ale budziłam cię od 15 minut nie wiedziałam co robić i lepiej się ciesz że to nie była woda. - zasugerowała mu.
- No Niech Ci Będzie Siostra. - Wybaczam ci.
- Dzięki Że Rozumiesz Brat. Ok to nie wiem jak ty ale... - urwałam i wzięłam ubrania z szafy - idę się przebrać puki czas. - po tych słowach udałam się do łazienki. Ubrałam się w szarą zwiewną spódniczkę sięgającą do kolan, biały T-shirt, czarne sandały, a włosy ułożyłam w koka. Zostawiłam naszyjnik na swoim miejscu. Zrobiłam poranną toaletę po czym wyszłam. A pomieszczenie błyskawiczne za joł mój brat.
Usiadłam z powrotem ma łóżku. Po chwili ujrzałam zielone światło dobiegające z mojego medalionu.
Acha czyli mogę się teraz spodziewać wszystkiego.
Odkryłam z bratem że, po jakimś czasie po tym jak się naszyjnik zaświeci dostaje nowe zdolności. Zdarza się to bardzo rzadko. Tak raz na parę tygodni albo miesięcy. Zaczęłam znowu się stresować bo nie chcę żeby nikomu coś się stało. Kiedyś o mały włos nie złamałam ręki bratu bo przez grawitację go podniosłam i gwałtownie puściłam lecz w porę zdążyłam zareagować. W takich chwilach lubię się zrelaksować przy muzyce. Wyciągnęłam z pod łóżka skrzypce (jak by ktoś pytał dostałam na 8 urodziny i uczyłam się sama. Co do tych prezentów to taka tradycja dostajemy po 2 prezenty na urodziny od pani dyrektor) i zaczęłam na nich grać. To mnie od stresowuje. Jednocześnie do melodii zaczęłam tańczyć. Zamknęłam oczy i dałam się temu wszystkiemu porwać.
- Lidia co tu się dzieje? - usłyszałam głos brata. Otworzyłam oczy. Lloyd był ubrany w czarny T-shirt i czarne spodnie. Wracając. Rozejrzałam i... spojrzałam na nasz pokój.
Z naszej doniczki w którym był mały kaktus (do ozdoby) wydobyła się tona lian! A sama roślina nabrała rozmiarów!
- Znowu naszyjnik?
- Tak - w spokoju odłożyłam skrzypce na łóżko. - Jak ja mam teraz to naprawić? - łapie się gorączkowo za głowę.
- Spokojnie wystarczy pomyśleć. Hm... Jak to zrobiłaś?
- Po prostu grałam na skrzypcach i zamknęłam oczy. - odpowiedziałam
- Więc może to naprawi?
- Albo pogorszy sprawę? - to dziwne. Zachowuje się teraz jak pesymistka a jestem optymistką.
- Możemy chociaż spróbować. - wzięłam z powrotem skrzypce. Miałam zacząć kiedy Lloyd mi przerwał. - Tylko nie zamykaj oczu.
- Ok. Oby zadziałało. - zaczęłam grać i trochę tańczyłam. Po jakieś minucie roślina zaczynała się ruszać tak by była moim partnerem do tańca. Szłam do przodu to ona do tyłu, ja do tyłu ona do przodu.
- Ona tak się zachowuje jak by była zahipnotyzowana. A przestań na chwilę. - żeby pasowało do melodii teatralnie przerwałam. Poszłam do przodu to ona znowu do tyłu. - Po mimo braku skrzypiec ona nadal słucha. - odparł zszokowany Lloyd.
- No ale chciała bym żeby się zmniejszyły i przestał. - jak na zawołanie roślina mnie wysłuchała i zmniejszyła się do swojego poprzedniego rozmiaru. - Ok czyli możesz do pisać do "Listy dziwactw mojej siostry" kontrolowanie głosowe i muzyczne roślinami.
- Po pierwsze nie mam takiej listy. Po drugie nie jesteś dziwna masz dar a ja nie. - pocieszył mnie ale potem jego szczęście zgasło.
- Przecież mamy komunikację pamiętasz. I nie musisz się martwić że w każdej chwili możesz trafić do laboratorium. - na moje słowa brat mnie przytulił od wzajemniłam to a on mi szepnął do ucha:
- Nie pozwolił bym na to nie rozdzielą nas. - to mnie ucieszyło że mam takiego wspaniałego starszego brata. Wspominałam że to Lloyd jest od mnie starszy o 2 minuty. Chyba nie. Wracając.
Odkleił się od mnie ale zostawił ręce na ramionach a ja poczułam jak bym była obserwowana. Lloyd to zauważył i powiedział:
- Co jest?
- To dziwnie zabrzmi ale czuję się jak bym była obserwowana nie przez ciebie tylko kogoś innego.
- To pewnie przez nową moc. A teraz przestań się zamartwiać i chodzi na śniadanie bo po nim jest...
- Tak letnia impreza. - powiedziałam zmęczona tymi wszystkimi problemami. Nasze miasteczko organizuje imprezy z okazji przybycia danej pory roku zazwyczaj to robią gdy najbardziej to widać a nie pierwszego dnia bo pogoda bywa zmienna. Tak jak w zimie jest dużo śniegu. Prawie ostatnio nie odbył się festiwal zimy bo wogulę nie było śniegu. Z moją małą pomocą na szczęście w ostatniej chwili zorganizowali zabawę.
- Dokładnie a teraz idziemy. - mój brat chwycił mój nadgarstek i po prowadził mnie prosto na stołówkę
Cieszę się że jest przy mnie bo to moja jedyna rodzina nie mam nikogo innego. Nie wiem co bym zrobiła bez Lloyda.
CZYTASZ
Rodzeństwo Garmadon || Inna historia (ZAWIESZONE)
FantasyCZYTAJĄC TO DOWIESZ SIĘ JAK NIE PISAĆ FF Lidia i Lloyd to rodzeństwo. I od 10 lat mieszkają w sierocińcu. Myśleli że tak będzie zawsze. Gdyby nie mieli w rodzinie kogoś kto im powie jakie jest ich przeznaczenie, jakie mają korzenia i jaka tkwi w nic...