17. Nowe zagrożenie ✔️

122 9 0
                                    

Oczami Lidi

I minęły 2 miesiące odkąd Szafir jest moim koniem. Mój wierzchowiec robi bardzo dobre postępy jeśli chodzi o siodło wodze inne takie. Nawet on chyba polubił to i już nie był dziki. Czasem chciałabym jakoś się dowiedzieć od konia dlaczego wybrał bycie ze mną zamiast mieć wolność. Ale wrócimy do dziś. Leżałam na łóżku i czytałam książkę. Ale taka zwykłą a nie praktyki walki i tego typu. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę. - do pokoju weszła mama. Odłożył książkę i usiadłam na łóżku. Mama trzymała jakąś paczkę. Kobieta dała mi pakunek. - Co to?
- Od Nyi i nie nie wiem co jest w środku. - powiedziała i wyszła. Otworzyłam pudełko a w środku była podobna bransoletka co do wspomnianej wcześniej dziewczyny tylko zamiast czerwonego kamienia był zielony. Od razu to założyłam na prawą rękę. Znudziło mi się w pokoju więc poszłam zobaczyć co robią inni. Tata medytuje, mama w ogrodzie a Lloyd gdzieś polazł. Nie wiedząc co robić poszłam do stajni. Weszłam do boksu w którym był Szafir.
- Cześć kochany. - powiedziałam. Założyłam na niego wszystko co jest potrzebne do jazdy i wyprowadziłam go. - Nudzi mi się. Co powiesz na przejażdżkę? - spytałam.
- A co powierz na wyścig? - spytał ktoś odwróciłam się i zobaczyłam brata. Pojawił się nie wiadomo skąd z swoim koniem.
- Ach serio chcesz się ścigać z prawdo podobnie najszybszym koniem na zachodzie?
- Tak. - powiedział.
- Ok to... ścigamy się do łąki i zpowrotem do stajni. - weszłam na mojego towarzyszą tak samo jak mój bliźniak.
- Dobrze - Lloyd potwierdził mówią propozycje. Odwrócił się i ruszył. - I nawet to wygram!
- Hej to nie fair! - krzyknęłam Szafir staną dęba i popędził galopem. - Naprzód! - Dogoniłam Lloyda i go wyprzedziłam. - Myślisz, że nadal wygrywasz? - spytałam.
- Ja nie myślę ja to wiem. - odpowiedział mi brat. Zaśmiałam się i skupiłam się na jeździe. Dotarliśmy na łąkę. Dobiegliśmy do samego środka i zawróciliśmy. Jechałam szybko zauważyłam stajnie. Byłam już blisko. Gdy już byłam przy pierwszej zagrodzie prawie wpadłam.... Na mamę.
- Ło ło, stój Szafir... - powiedziałam ciągnąć za lejce a koń w ostatniej chwili stanął. Od niego i mamy dzielił centymetr. Mama podeszła do mojej lewej strony patrząc na mnie w stylu „Następnym razem uważaj". - Wybacz. - Nagle pojawił się Lloyd po galopował do stajni i znowu pojawił się obok nas na swoim koniu.
- A jednak wygrałem.
- Ale pewnie bym wygrała gdyby nie mama. A tak wogólę to co tu robisz?
- A no tak. Lloyd, dostaliśmy informację, że coś się dzieje w Nowym Ninjago City. - powiedziała trochę zaniepokojona. Nie byłam tam tyle czasu...
- Ok już wiem co robić. - Lloyd zszedł z konia. Rzucił w moją stronę kask i pobiegł pod klasztor.
- A koń to sama się odprowadzi?! - krzyknęłam.
- Możesz to zdobić za mnie? Dzięki! - powiedział w biegu. Gdy się oddalił użył spinjitzu zmieniając zwykłe ciuchy na strój złotego ninja. Stworzył złotego smoka i odleciał. Ręce mi opadły. Dosłownie.
No i jaki on mi daje przykład? - pomyślałam.
Zeszłam z Szafira i zaprowadziłam Granata do stajni, a mojego przyjaciela zostawiłam przy zagrodzie. Gdy z niej wyszłam o mały włos bym nie wpadła na mamę. Znowu.
- Oj wybacz mamo. - powiedziałam
- Najpierw twój koń a teraz ty. Zaczynam już myśleć, że robicie to specjalnie. - powiedziała kobieta. Uśmiechnęłam się.
- Mamo, dlaczego Lloyd ma te misję a ja mam spokój? Jak by nie patrzeć nasze umiejętności są na równym poziomie.
- No cóż. - mama objęła mnie ramieniem i zaczęłyśmy chodzić pomału. - Jak by też nie patrzeć jest też starszy.
- Tylko 2 minuty no błagam was. - dodałam zmęczona.
- Tak ale... No dobrze nie będę owijać w bawełnę to przez tatę nie możesz chodzić na misję.
- Myślałam, że po naszej rozmowie która była właściwie nie tak bardzo dawno temu zmienił nastawienie.
- I zmienił ale odkąd spędzasz tyle czasu z Szafirem postanowił nie psuć ci tego. - powiedziała mama.
- I dobrze zrobił. - odpowiedziałam przytulając mamę. Po chwili czułości odczepiłyśmy się od siebie. - Przez te treningi i misję pewnie bym nie miała czasu dla Szafira i dla was również.
- Jesteś bardzo z żyta z tym koniem prawda?
- Prawda. - powiedzialam. W tedy podszedł do nas Szafir. - A ty co zazdrosny? - spytałam i pogłaskałam mojego przyjaciela.
- Wież Szafir i ty możecie mi pomóc przy zbieraniu plonów do kolacji.
- Nie mam nic innego do roboty. Więc ok. - po moich słowach wzięłam kosze i poszłyśmy na pole.

Rodzeństwo Garmadon || Inna historia (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz