22. (Nie)zaplanowane Spotkanie

98 6 0
                                    

Oczami Lidi

Minęło bardzo dużo czasu od kont nasza drużyna się rozpadła. Mianowicie jakiś rok. Strasznie za nimi tęsknię. A słowa Cole'a mi już przeszły. Ja się zmieniłam trochę z wyglądu. Obcięłam włosy i teraz sięgają mi do ramion.
Teraz chodziłam po bibliotece szukając jakiejś ciekawej książki. W końcu znalazłam coś ciekawego. „Magia i Klątwy”. Aż mnie ciarki przeszły. Ciekawe. Wzięłam i wyszłam do ogrodu. Wspiełam się na drzewo wiśni i usiadłam na gałęzi. Znalazłam jakieś zaklęcie przeczytałam na głos.
- „Canis excidit nubibus aqua”? Rany można połamać język. - nawet się nie zorientował, że nad drzewem zaczął padać deszcz. Ekstra. Ale jak to zatrzymać. O jest. - „Te o to słowa skończą każde twoje czyny”. „Consummavi ex chao.” - i deszcz ucichł. Wygląda na to że to zdanie niszczy każde zaklęcie z tej książki. Może się przydać.
Zeszłam z drzewa i udałam się do stajni. Jak mogłam się spodziewać w jednej z zagród była Kati i trenowała skoki. O płot opierał się Lloyd. Podeszłam do niego.
- O cześć Li.
- Hej co robisz?
- Oglądam trening Kat.
- A nie wolisz się przejechać w trójkę po lesie? - chłopak na mnie spojrzał - Dawno tego nie robiliśmy więc...?
- Czemu nie. Chodzi po nasze konie a potem zawołam Kati.
Tak jak powiedział mój brat tak zrobiliśmy. Szafir za rrzył na mój widok. Ja wtuliłam się w jego szyję. Założyłam na czarnego konia wszytko co potrzebne do jazdy konnej i sama nałożyłam kask.
Gdy wyszliśmy z końmi zawołaliśmy młodą mistrzynię skoków i pojechaliśmy do lasu ścigając się. Było cudownie. Zapomniałam już jakie to uczucie jezidzić i być wolną. Rozłożyłam ręce na boki i zamknęłam oczy. Zdałam się na Szafira jak mnie poprowadzi. Kiedy tylko otworzyłam oczy i z powrotem trzymałam wodze prawie bym wpadła na... płot? A na nim napisane „Wstęp wzbroniony”. Zasiadłam z konia podobnie jak Lloyd i Kati. O co tu chodzi? Za płotem było mnóstwo drwali. Jak oni mogą wycinać ten piękny las? Jeden z robotników podszedł do płotu a ja powiedziałam:
- Przepraszam co tu się dzieje?
- A nie widać las wycinamy.
- Ale myślałam że ta część lasu jest strzeżona? - widziałam, że Kati była zła z tego powodu. Już nie słyszałam co mówili bo odeszłam dalej i zaczęłam się rozglądać co oni robią. Mieli mnóstwo sprzętu. Nagle zobaczyłam kogoś znajomego. To był jakiś chłopak z czarnymi włosami i dużymi mięśniami. Gdy zobaczyłam jego twarz szczęka mi opadła. To był Cole?! Chyba też mnie zobaczył. Był zmieszany i odwrócił wzrok. Co za tchórz. Nawet nie podejdzie i nie powie "Hej jak tam?" Albo "Co słychać u ciebie?" Nie nic. Zero.

Oczami Cole'a

Od kont się nasza drużyna rozbiła znalazłem pracę jako drwal. Myślałem, że jestem mistrzem kosy. Ale z siekierą. Idzie mi jeszcze lepiej. Przechodziłem dalej by odstawić drewno które zdrabałem. Jakąś grupa dzieciaków z końmi kłuciła się z szefem czemu wycinamy lasy. Kiedy się odwróciłem zobaczyłem za płotem... Lidię? Więc pewnie jeden z tamtej dwójki jest Lloyd. Widziałem, że dziewczyna była zdziwiona, ale ja byłem zmieszany. Nie wiedząc co zrobić odwróciłem się i zająłem się praca. Wiem źle się zachowałem mogłem podejść i zamienić dwa słowa, ale nie mogłem. Nadal miałem za złe sobie te słowa w dniu pogrzebu Zane'a. I też bałem się, że zacznie się rozmowa o tym żebym wrócił do drużyny. A ja mam dosyć walki dosyć szkieletów, dosyć nindroidów, dosyć wężonów i dosyć... Jaya. Czasem mnie irytuje. Tutaj nik nie wie kim jestem. I nikt niczego nie oczekuję. To jest teraz moje życie.

Oczami Lidi

Następnego dnia razem z Lloyd'em musieliśmy iść na zakupy. Wracaliśmy z torbami szliśmy na przystanek. Nadal myślałam o tym incydencie w lesie. Lloyd chyba zauważył moje zmartwienie.
- Hej coś się stało?
- Nie po prostu... To co zobaczyłam wczoraj zwaliło mnie z nóg.
- Wiem teraz nie będziemy mieli gdzie się ścigać. - zaśmiałam się. Lecz znowu spowarzniałam.
- Ale nie o wycięcie lasów mi chodziło.
- Więc o co? - westchnęłam i się zatrzymałam a Lloyd razem ze mną.
- Nie uwierzysz ,ale widziałam...
- PANIE WALKER TUTAJ!
- MISTRZU OŚWIETLENIA PROSZĘ TU SPOJRZEĆ!
Usłyszeliśmy okrzyki paparazzi i fanów otaczali kogoś z piskami. Nawet nie zauważyliśmy, że za nami też się pojawiło mnóstwo innych osób z apartaami. Przez co zakupy nam się przewruciły a niektóre produkty zostały zniszczone i podeptane. Przewróciliśmy oczami i zaczęliśmy zbierać zakupy. A raczej co z nich zostało. Kiedy tak to wszystko zbieraliśmy razem z moim bratem zobaczyłam...
- O boże czy to...? - zaczęłam.
- ... JAY?! - dokończyliśmy razem w szoku.
Był zupełnie inny. Włosy całe świetnie po układane. Miał na sobie niebieski garnitur z fioletowym krawatem. Szczerzył się, robił zdjęcia z fanami, pozował paparazzi, dawał autografy zachowywał się jak nie on. Z transu wyrwał mnie bliźniak który już wszytko zebrał.
- Chodzimy z tont lepiej. - i zanim się obejrzałam byliśmy na przystanku. - A co chciałaś powiedzieć?
- Yyy... Powiem ci w domu.

Rodzeństwo Garmadon || Inna historia (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz