Stałam przed dużym lustrem bezuczuciowo wpatrując się w suknie na sobie.
Biały materiał był idealnie dopasowany do mojej smukłej talii delikatnie rozchodząc się od bioder w dół, białe, proste szpilki, idealnie wykonany makijaż i biały welon przykrywający moje brązowe włosy, które spadają kaskadami na moje gołe ramiona i plecy.
- Wyglądasz pięknie. – spojrzałam na przyjaciółkę za mną.
- Ty też. – uśmiechnęłam się odwracając się przodem do niej.
Jej jasno fioletowa suknia do kostek idealnie podkreślała jej biodra, a delikatnie pofalowane włosy i skromny makijaż dodawały jej uroku.
Stałyśmy chwilę w ciszy patrząc na siebie z delikatnymi uśmiechami.
Jej dodawał mi otuchy i niemo mówił, że wszystko będzie dobrze.
Mój ukrywał prawdziwe emocje, które zawsze dobrze tuszowałam.
Wiedziałam, że za chwile będę musiała wyjść na sale i przyrzec miłość i wierność komuś kogo nie znam.
- Nie tak to sobie wyobrażałam. – odezwałam się cicho patrząc na dół swojej sukienki.
Zeszłam z podestu od razu zostając uwięzioną w jej ramionach, wtuliłam się w nią ciesząc się, że ją mam.
Oderwałyśmy się od siebie w momencie, kiedy obie usłyszałyśmy chrząknięcie.
Spojrzałyśmy na drzwi, w których stał mój przyszły mąż w idealnie dopasowanym garniturze i ułożonych włosach.
- Pójdę na sale. – zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć już jej niebyło.
Odwróciłam się do swojego odbicia nie chcąc nawiązywać z nim kontaktu wzrokowego.
- Nie powinieneś tu wchodzić. – delikatnie gładziłam materiał dłoniom. – To przynosi pecha.
- Kto tak powiedział? – zapytał dalej stojąc w tym samym miejscu uważnie mi się przyglądając.
- W niektórych kulturach, kiedy pan młody zobaczy pannę młodą przed ślubem to ich małżeństwo będzie nie udane. – usłyszałam jego cichy śmiech.
- Nasze od początku zostało spisane na straty, więc nie wiem czym się przejmujesz. – milczałam.
Podszedł do mnie stając za mną na małym podeście.
Mimo wysokich butów i tak dosięgałam mu tylko do nosa.
Staliśmy tak chwile wpatrzeni w nasze odbicie.
Po chwili z kieszeni spodni wyjął swoje ręce i delikatnie uniósł je nad moją głową.Na mojej szyi spoczął delikatny wisiorek z przywieszką w kształcie małej różyczki.
Odruchowo dotknęłam biżuterii patrząc na chłopaka, który ze skupieniem i lekkością poprawiał mi włosy z welonem.
- Nie mus-
- Obiecałem babci, że kiedyś, kiedy zdecyduje kogoś poślubić.. ona założy ten wisiorek. – swój wzrok z mojej szyi przeniósł na moje oczy. – Dziadka niebyło, kiedyś stać na pierścionek, więc kupił ten naszyjnik. – przyglądałam mu się z ciekawością. – Chciała, żebym dał go osobie, którą kocham.
Od naszego lunchu nie widziałam go ani razu.
Ojciec mówił, że ciągle pracuje by mógł mnie utrzymywać.
Mieliśmy mieszkać na obrzeżach stolicy w jednym z domów jego rodziny.
Nawet w takiej kwestii nie miałam nic do gadania.
- Więc dlaczego dajesz go mnie? – zapytałam cicho.
- .. Trzeba zgrywać pozory. – znowu na jego usta trafi lekceważący uśmiech. – Zresztą, wolego go dać mojej żonie niż, żeby leżał w szafce całe życie. – odwrócił się na pięcie chcąc wyjść, ale jedna rzecz nie dawał mi spokoju.
- Oboje nie robimy tego, bo chcemy. – zatrzymał się. – Ale dlaczego myślisz, że nigdy się nie zakochasz?
Odwrócił się.
Jego wzrok był przepełniony smutkiem.
Pierwszy raz taki widok tak boleśnie zostawił po sobie ślad w moim sercu.
- Kocham kogoś.. ale ta osoba nigdy tego nie odwzajemni.
Znowu zostawił mnie samą.
Patrzyłam na drzwi, za którymi zniknął, a już po chwili weszła AhRo.
- Już czas.
Wzięłam głęboki oddech i pewnie wyszłam z pomieszczenia.
Nigdy nie chciałam zabierać mu miłości.
Nigdy nie chciałam brać udziału w planach mojego ojca.
Nigdy nie chciałam by cierpiał przeze mnie.
CZYTASZ
Żona /Jeon JeongGuk
Fanfiction- Co jeśli ona właśnie jest tu razem ze mną.. jeśli jest tak blisko mnie, a jednocześnie tak daleko .. co jeśli.. Złapał moją dłoń, musiałam na niego spojrzeć. - Co jeśli właśnie trzymam ją za rękę. Uśmiechnął się. - Jeśli właśnie się do niej uśmi...