II. Sukienka

2.2K 142 96
                                    

- Marinette Dupain-Cheng!

Podskoczyłam przestraszona i rozejrzałam się dookoła. Dziewczyny zaczęły się śmiać.

- Alya, to nie było zabawne! - krzyknęłam, na co Alya zaczęła się śmiać jeszcze głośniej.

- Chodź, dziewczyno.

- G -gdzie? - zapytałam zdezorientowana.

- Miałyśmy iść do ciebie, żeby omówić twoją strategię na piknik.

- Aaaa, no tak, rzeczywiście - powiedziałam. - To chodźmy!

Całą drogę do mojego domu szłyśmy rozmawiając i chichocząc.

- Wiecie co, dziewczyny? Dzisiaj miałam wyjątkowo dobry dzień. Wiecie dlaczego? - zapytałam.

- Bo nie było dzisiaj Chloé i Lily? - spytała się Alya.

- Co? Rzeczywiście ich dzisiaj nie było - powiedziałam sama do siebie. - Ale nie, nie dlatego.

- To dlaczego? - zapytała Alix.

- Dlatego, że kiedy poszłam na przerwie się napić wody, wpadł na mnie Adrien i powiedział, że ładnie wyglądam.

- Naprawdę?! - podekscytowały się dziewczyny.

- Mhm - potwierdziłam.

Kiedy dotarłyśmy do mojego domu, od razu weszłyśmy do mojego pokoju na poddaszu.

- Emm, Marinette? - Alya nie wiedziała co powiedzieć.

- Tak?

- To jest twój pokój? - wykrztusiła Alya.

- Tak.

Jasnoszare ściany, dębowe biórko, dwie czarne kanapy, wielka szafa. Tak teraz wyglądał mój pokój. A tak, zapomniałam o szklanym stoliku na kawę i o drewnianej toaletce zawalonej kosmetykami, i o ciemych zasłonach. Była to duża różnica wnętrza w porównaniu z moim poprzednim dziewczęco różowym pokojem.

- Wow - powiedziała Alix. - Masz bardzo ładny pokój.

- Dzięki. To co, przechodzimy do strategi?

                             *   *   *

- Marinette, czy masz pomysł w co się ubierzesz?

Pokręciłam głową.
- Dziewczyny jakieś propozycje? - zapytała Alya.

Alix, Mylene, Juleka, Rose siedziały na kanapach i zajadały się różowymi makaronikami, które w międzyczasie przyniósł nam mój tata.

- Ubierz się w sukienkę! - wykrzynęła Rose. - Przez następne dwa tygodnie ma być ciepło tak jak w lato, więc skorzystaj!

- I to jest myśl - pochwaliła ją Alya. - Jaki kolor?

- Od razu mówię, że nie różowy, ponieważ nie lubię tego koloru i nie mam go w szafie - oznajmiłam.

- Nie lubisz różu? - Alya była zaskoczona. - Okej, jak nie to nie.

- Może niebieską? Taką błękitną - zapropnowała Alix.

- To jest jakiś pomysł, ale nie mam takiej.

- To możemy kupić - Alya puściła do mnie oczko.

Poczułam się trochę pewniej.

- Może czarną skórzaną?  - zaproponowała Rose.

- Nie, przecież Marinette nie wybiera się na pogrzeb - powiedziała Alya.

- Ubierz się w turkusową - zaproponowała Mylene.

Hmmm.... może?

- Weź pomarańczową - to był pomysł Alyi.
Raczej nie. Nie lubię tego koloru.

Nagle Juleka wstała i powiedziała :

- Załóż lawendową sukienkę. Nawet wiem gdzie taką kupić. Chodźcie - nie czekając na odpowiedź wybiegła z pokoju, a my za nią.

                              *  *  *

Do sklepu nie było daleko. Jakąś minutę później byłyśmy już na miejscu. Był to niewielki butik. Napis na jego szyldzie głosił ,, Lawenda''. Juleka popchnęła drzwi i weszłyśmy do środka.
   Wnętrze lokalu było skromnie urządzone. Na środku sklepu stał manekin na którym była piękna lawendowa sukienka. Jej spódnica sięgała prawie do kolan i miała piękne wcięcie na plecach.

- To ta - powiedziała Juleka.

Na sam widok tej kreacji oniemiałam. Była przepiękna. Od razu wiedziałam, że to ta.
   Rzuciłam się Julece na szyje. Powiedziałam:

- Jest piękna. Dziękuję.

Dziewczyna była zaskoczona moją reakcją, ale w końcu odwzajemniła uścisk.
  Potem odwróciłam się do reszty dziewczyn.

- To co, przymierzasz? - zapytała Alya.
Kiwnęłam głową i poszłyśmy szukać właściwego rozmiaru.
      
                            *   *   *

Po chwili już byłam ubrana w tę niezwykłą kreację. Odsunełam zasłonkę przebieralni i podeszłam do przyjaciółek, nawet nie przeglądając się w lustrze.
Dziewczyny wydały okrzyk zachwytu.
Obróciłam się do lustra i zobaczyłam ciemnowłosą nastolatkę o niebieskich oczach noszącą lawendową sukienkę która podkreślała jej szczupłą figurę.

- Wow - szepnęłam.
        
                            *   *   *

Chwilę później weszłam do przebieralni, żeby się ubrać w moje ubrania. Założyłam sukienkę na wieszak.
Podeszłam do kasy i kupiłam sukienkę.
  Pożegnałam się z dziewczynami i w towarzystwie Alyi wróciłam do domu.
  Postanowiłyśmy wspólnie obejrzeć jakiś film. Jednym słowem - miło spędziłyśmy popołudnie.
O wpół do siódmej Alya musiała się zbierać do domu. Poszłam ją odprowadzić do drzwi wejściowych.
Następine poszłam do łazienki, żeby się wykąpać. Umyłam włosy, zawinęłam turban i udałam się so pokoju, by odrobić lekcje.
Jak na pierwszy dzień roku szkolnego to zadali bardzo dużo, nie ma co. Siedziałam nad lekcjami chyba do dwudziestej. Kiedy skończyłam, rozczesałam włosy.
Potem usiadłam na mojej kanapie i wyciągnęłam szkicownik.
    Narysowałam sukienkę, którą kupłam i dodałam do niej dodatki w postaci ozdoby do włosów i czarnej torebki. Nagle w mojej głowie powstał pomysł. Postanowiłam uszyć torebkę i zrobić tę ozdobę na włosy. Natychmiast wzięłam się do pracy.

                              *   *   *

Po około półtorej godziny skończyłam. Muszę przyznać, że wyszło wyjątkowo dobrze. Mam na myśli to, że nie zawsze wszystko mi wychodzi. Ale teraz mi się udało.

- Tikki, co myślisz? - zapytałam moje kwami.

- Przepiękne - stwierdziła Tikki.

Ziewnęłam. Byłam strasznie zmęczona.

- Musisz się już położyć spać, Marinette - powiedziało kwami.

- Masz rację, Tikki - ziewnęłam jeszcze raz, po czym wpełzłam do łóżka.

- Dobranoc

- Dobranoc, Tikki - powiedziałam i zgasiłam miją lampkę nocną.
    

Hej!

Wstawiam kolejny rozdział. Jeśli którykolwiek się komuś podobał to prosiłabym o gwiazdkę albo komentarz. Jeśli zauważycie jakiś błąd to piszcie w komentarzach. 😀

Na przykład użytkownik zatkany_kibel zauważył błąd, którym jest wiek bohaterów. Chodzi o to, że nie można mieć 16 lat i chodzić do ostatniej klasy liceum. Już to zmieniłam. 😄

Do następnego 🤗

po_prostu_annabelle

Save me || LukanetteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz