Zaśmialiśmy się. W tej chwili czułam się znacznie lepiej. Jakbym uwolniła się od jakiegoś niewidzialnego ciężaru. Jakby razem z moim śmiechem z mojego ciała wylatywały negatywne uczucia.
Czułam się szczęśliwa. Tak, jak nigdy przedtem. Wstałam od stołu i przeszłam do części mieszkania, w której był salon. Nadal będąc w euforii zaczęłam kręcić się wokół własnej osi.
Szybko. Szybciej, pomyślałam, dalej się śmiejąc. W pewnym momencie poczułam, że kręci mi się w głowie i straciłam równowagę. Z pewnością mocno przywaliłabym głową w podłogę, gdyby nie to, że Marc w ostatniej chwili mnie złapał pod plecy.
Otworzyłam oczy, które zamknęłam czekając na upadek. Zobaczyłam wymizerowaną twarz Marca. Jego oczy były pełne łez, które spływały po jego policzkach i kapały na mnie.
- Marc? - spytałam ostrożnie.
Stanęłam o własnych siłach, a następnie wtuliłam chłopaka w siebie. Ten zatrząsł się od płaczu. Pogładziłam go po głowie. Marc dalej płakał.
- Już, spokojnie. Ćśśśśś - szeptałam co chwila mocniej go obejmując.
Zaprowadziłam go na kanapę i usadziłam na niej płaczącego chłopaka. Usiadłam koło niego i położyłam mu ręce na ramionach.
Marc otarł resztkę łez z policzków i wziął głęboki oddech. Spojrzał na mnie swoimi pięknymi, zielonymi, ale zaczerwienionymi oczami. Westchnął widząc moje pytające spojrzenie.
- Pokłóciłem się z Nathanielem. Bardziej: nie mogłem się z nim dogadać. Chodziło o historię naszego komiksu. Ja chciałem, żeby takie dwie postacie, nieważne jakie, zostały parą. Nathaniel... mnie wyśmiał. A potem...
Łzy zalśniły w jego oczach, ale chłopak powstrzymał ich potok.
- Nazwał mnie bezużytecznym człowiekiem. To tak boli...
Chłopak wsadził nogi na kanapę i objął je rękoma.
- On był moim przyjacielem... Co za podły śmieć.
Zignorowałam to, że wyzwał tak Nathaniel'a. To było dosyć zrozumiałe.
- Nie dajesz mu żadnej szansy? Skreślasz waszą długą przyjaźń?
Marc wzdrygnąl się, jakby zapomniał, że ja przez cały czas tu siedziałam. Wygadanie się najwyraźniej trochę mu pomogło, ponieważ wyglądał troszeczkę lepiej. Ale w jego środku z pewnością dalej szalały różne emocje.
- Tu nie o to chodzi - westchnął. - On wcale się tym nie przejmuje. Pewnie nawet się cieszy, że mnie skrzywdził.
Zaczęłam się irytować. Jezu, czemu on nie rozumie?
- MARC, OGARNIJ SIĘ! ON WCALE TAK NIE MYŚLI! NATHANIEL NIE CHCE CIĘ STRACIĆ! - wydarłam się na niego tak głośno, że chłopak aż podskoczył w miejscu. Chyba trochę mnie poniosło.
Mark spojrzał na mnie jak na wariatkę. Z pewnością myślał, że oszalałam.
- Pfff - parsknął zagniewany. - Niby skąd możesz to wiedzieć.
- Bo mi to powiedział! - krzyknęłam, ale tym razem dużo ciszej niż poprzednio.
- Eee... Rozmawiałaś z nim? - zapytał nieśmiało, jak gdyby nie mógł w to uwieżyć.
- Tak - powiedziałam już spokojnie. - Rozmawiałam z nim.
Marca zatkało. Wydusił po chwili:
- A jakie absurdy ci naopowiadał?
- pfff haha - parsknęłam śmiechem. - Czyżbyś był zazdrosny? - zapytałam zadziornie.
CZYTASZ
Save me || Lukanette
FanfictionTO OPOWIADANIE TO RAK DLA OCZU. JEST STARE I TERAZ WIDZĘ SWOJE BŁĘDY. CZYTACIE NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ Adrien Agreste jest nastoletnim modelem, którego uroda podbiła serca tysiąca dziewczyn. Jedną z nich jest Marinette, jego przyjaciółka z klasy...