3

163 8 0
                                    

Usłyszałam dźwięk połączenia, w efekcie czego niechętnie otworzyłam oczy. Wyciągnęłam rękę z milutkiej kołdry i zaczęłam szukać telefonu. Niestety, gdy w końcu znalazłam go w stercie ciuchów znajdującej się koło łóżka, jak na złość ucichł. Spojrzałam na ustrojstwo, które wyrwało mnie ze snu. Cztery nieodebrane połączenia od mamy... Po prostu super. Szybko wybrałam jej numer, aby zaraz usłyszeć „Choć na pole, trzeba pomalować drzewka".
Niechętnie wstałam i ubrałam najgorsze ciuchy, jakie znajdowały się w mojej szafie. Zrobiłam kilka kroków i już znalazłam się w pomieszczeniu, gdzie przyrządza się posiłki. Kuchnia obok pokoju była czymś wspaniałym, w środku nocy mogłam podjadać, nie budząc przy tym nikogo.

Po trzydziestu minutach byłam już na polu, zwarta i gotowa do pracy.
Wybrałam pierwszą playlistę, jaką miałam w proponowanych na YouTubie, przez co do moich uszu dobiegł smutny ton. Od zawsze słuchałam, jak to powiedziała kiedyś Zośka „smętów" ale ostatnio robię to cały czas. Być może dlatego, że odzwierciedla ona mój nastrój. Pod głosiłam muzykę i zaczęłam mieszać wapno.

„ I can't stop looking at you''

Gdzieś już słyszałam ten głos... Taki przyjemny i ciepły, a zarazem bardzo smutny i tajemniczy. Popatrzyłam na ekran, a na mojej twarzy zagościł uśmiech. Uwielbiam twórczość Abbey Gloves. Nie mam pojęcia, jak ona to robiła, ale jej piosenki zawsze były o tym, jak się aktualnie czuje.

„I've tried concentrating on everything else In the room
But it's impossible to do"

Dokładnie, gdy jest przy mnie, nie potrafię się skoncentrować.

„Your eyes are so bright"

Może nie jasne, ale cudownie zielono-szare.

„I think that I might
Come over and talk to you''

Chętnie bym z nią porozmawiała, ale dzieli nas tyle kilometrów... Zresztą pewnie spędza czas ze znajomymi, których ma na pęczki.
Westchnęłam, starając się opanować kotłujące we mnie emocje. Dzięki Abbey za przypomnienie mi o Laurze teraz nie będę w stanie się skupić na niczym.
Usłyszałam słowa następnej piosenki, które wyrwały mnie ze wspominania twarzy dziewczyny.

„I wanna be alone
Alone with you, does that make sense?"

Niby nie chciałam mieć nikogo, ale chciałam być z nią.
Automatycznie przygryzłam wargę, gdy uświadomiłam sobie, kto jest autorem tej piosenki. Była to Billie Eilish, ulubiona wokalistą czarnowłosej, której próbuje się pozbyć z moich myśli od dość dawna.

„Just let me hold you
Hold you like a hostage
Like a hostage''

Po moich policzku poleciała łza, która zaraz wytarłam kciukiem, rozglądając się przy tym, aby upewnić się, że nikt nie zobaczył mojej chwili słabości. Niby nic nieznaczące piosenki a przypomniały mi tak wiele. Wszystkie moje uczucia, które dusiłam. Kolor jej oczu, ten cudowny uśmiech, który był w stanie wywołać radość na twarzy najsmutniejszej osoby. Tak bardzo chciałabym ją teraz przytulić, poczuć jej ramię na moim. Wąchać jej cudowne kwiatowe perfumy, które tak idealnie do niej pasowały. Nie musiałaby nic mówić, jej dotyk uleczyłby wszystkie moje zmartwienia. Niestety nie ma jej tu i nie będzie.
Miałam już serdecznie dosyć po tych dwóch piosenkach, a dopiero co pomalowałam cztery drzewka. Wyłączyłam internet i położyłam telefon na ławce, myśląc, że gdy spędzie resztę czasu w ciszy nie będę o niej myśleć... Mój mózg miał inne zdanie, w efekcie czego cały czas przypominał mi o wszystkich chwilach spędzonych przy niej. Każdym moim głupim komentarzu, jej cudownym uśmiechu, którego było mi teraz tak brak.

Alone with youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz