2

197 9 0
                                    

Po całym tygodniu chodzenia do szkoły marzyłam tylko o wygodnym łóżku i serialu. Niestety moje piątkowe plany pokrzyżowało spotkanie z moją „ulubioną" klasa z gimnazjum. Nie wiem, co mnie podkusiło, aby zdecydować się z nimi spotkać. Teraz nie mam już odwrotu, muszę tam iść.
Udałam się do szafy, zastanawiając się, w co się ubrać, aby wyglądać w miarę korzystnie. Czarne spodnie i biała bluzka z napisem „this girl has no name" wydawały mi się najlepszą opcją... Może dzięki grze o tron chodź przez chwilę będę miała o czym z nimi rozmawiać. Narzuciłam na siebie bordowy sweter i popatrzyłam na postać znajdującą się w lustrze. Jednym słowem wyglądałam jak siedem nieszczęść. Podkrążone oczy, rozczochrane włosy oraz zmęczenie powodowały, że wyglądałam jak siedem nieszczęść.

- Wszystko będzie dobrze. Dasz radę. - zaczęłam się pokrzepiać - To będzie cudowny czas z moją ukochaną klasą.

Po wygłoszeniu motywacyjnego monologu ruszyłam w stronę przedpokoju, gdzie założyłam kozaki i puchową kurtkę. Drugi raz nie popełnię tego samego błędu i nie wyjdę na zewnątrz skąpo ubrana. Po osiemnastce Michała nie zachorowałam, ale katar nie opuszczał mnie przez kilka dni.
Wzięłam głęboki oddech i wyszłam z domu.

Jak zawsze spóźniona, powoli wchodziłam po schodach pizzerii, w której mieliśmy się spotkać.
Niechętnie otworzyłam drzwi i od razu do moich uszu dotarł dźwięk moich znajomych śmiejących się w niebo głosy. Niepewnie ruszyłam w ich stronę, wymuszając uśmiech. Im bardziej zbliżałam się w ich stronę, tym bardziej chciałam uciec... Mogłam zostać w domu i udawać, że się rozchorowałam albo wymyślić jakikolwiek powód.
Na szczęście przy stole siedział chłopaka mojej przyjaciółki, przez co trochę ulżyło mi na sercu, a uśmiech stał się szczery. Przywitałam się z wszystkimi, przybijając każdemu żółwika.

- OMG, bluzka z gry o tron - pisnęła Mariola, a jej jasnoniebieskie oczy się rozszerzyły.

Tak jak myślałam, T-shirt okazał się strzałem w dziesiątkę. Rozmawialiśmy na temat nowego sezonu, którego premiera będzie już za miesiąc. Oczywiście do czasu aż nie przyszła Zośka. Czym zakończyła mój dzisiejszy udział w rozmowie z nimi.

- Najsłodsza para w mieście - powiedziała siedząca koło mnie blondynka, gdy zobaczyła jak Zośka, wita się z chłopakiem.

Skrzywiłam się na ten widok, nie dlatego że jej zazdrościłam. Po prostu, od kiedy ma Mateusza, ciągle spędza z nim czas, zapominając o naszej ekipie. Ja wiem, że miłość jest ważniejsza niż przyjaźń, ale bez przesady.

- Ej zamawiamy coś? - zapytał najniższy chłopak.

- Jest piątek, dzisiaj nie jemy mięsa - powiedziała blondynka - Idźmy gdzieś indziej.

- Na plac zabaw - zażartowała długowłosa, ale wszyscy przystali na tę propozycję.

Gdy zeszliśmy na ulicę, ktoś zapytał „Mariola, kupisz alkohol?" i tym sposobem znaleźliśmy się w monopolowym. Po udanych zakupach ruszyliśmy w stronę placu zabaw, koło naszej byłej placówki oświaty.
Usiedliśmy w małej altance, gdzie każdy po kolei zaczął otwierać swoje trunki. Oczywiście tylko ja piłam coś, co nie miało w sobie procentów.
Gdy alkohol ogarnął ich organizm, zaczęli rozmowy na temat miłości... Chociaż bardziej zwracali uwagę na to co się z nią wiąże. Nawet nie wiedziałam, że największy gbur klasowy ma dziewczynę. Co prawda mieszkającą pięćdziesiąt kilometrów dalej, ale przynajmniej kogoś miał.

- Szkoda, że nie ma Julki, chciałabym posłuchać o jej dziewczynie - powiedziała Zosia z wyczuwalną pogardą.

Popatrzyłam na moją przyjaciółkę zszokowana. Okey, jest ciekawa, ale żeby aż tak? Mateusz nie jest już tak interesujący, jak na początku, że chcę wiedzieć, co ludzie „inni" niż ona robią?

- Nożyce i jadą z tematem - odpowiedział gbur, pokazując na palcach jak to wygląda.

- To jest okropne - skrzywiła się. - Jak tak w ogóle można?

Było mi głupio, za ich zachowanie. Nie mogłam słuchać tych wszystkich głupich komentarzy względem Julki. To, że ma dziewczynę nie oznacza, że jest gorsza od nas... Gdybyśmy się urodzili w świecie, gdzie homoseksualizm byłby normą, każdy patrzyłby się krzywo na osoby hetero. Czemu ludzie mieszają się w życie uczuciowe innych? Nie ważne kto z kim śpi, tylko czy się wyśpi.

- Jak ostatnio u niej byłam - zaczęła klasowa guru - to leżały pod pierzyną, a za ścianą na fula puszczone radio Maryja. Czy jej rodzina serio nie wie, co one robią?

- Szkoda, że dzisiaj nie mogła. Liczyłam na to, że nam coś opowie - powtórzyła zawiedzionym głosem Zosia.

Po tych słowach zakończyli rozmowę na jej temat i zaczęli wspominać czasy gimnazjum. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech na wspomnienie ognisko u klasowej guru, gdzie rozwalili huśtawkę jej babci. Studio tatuażu cienkopisami, których potem nie mogłam zmyć przez kilka następnych dni. Naszą ukochaną historyczną, która zawsze nas uciszała, chodź w sali było cicho, jak makiem zasiał... Lubiłam, a zarazem nie cierpiałam mojej klasy, ale trzeba przyznać, że przy nich nie dało się nudzić. Tak jak to było na ognisku w publicznej altance. Sprzątanie patykami, ponieważ nie było skąd wziąć miotły. Co swoją drogą było bez sensu. Po kilku godzinach było jeszcze brudniej, a to wszystko przez alkohol. Wtedy też, powiedziałam Ani, że prawdopodobnie podobają mi się dziewczyny. Przyjęła to bez jakiegokolwiek oburzenia, ale chyba nie sądziła, że mówię to naprawdę.
Gdy skończył się alkohol, rozmowy zaczęły się nie kleić. Co kilkanaście minut, ktoś się żegnał i odchodził w swoją stronę. Pomimo zmęczenia postanowiłam, że zostanę do końca spotkania. Kiedy zostało nas pięcioro postanowiliśmy, że poodprowadzamy się do domów. Nawet nie pamiętam o czym rozmawiali, było mi zbyt zimno, żeby trzeźwo myśleć. Nie widziałam dalszego sensu chodzenia z nimi, więc pożegnałam się z nimi.

Jak tylko wróciłam do domu, nastawiłam wodę na herbatę i zaczęłam sprawdzać co się dzieje w social media. Jak zawsze na Instagramie, Facebooku cisza. Natomiast na snapie multum zdjęć i nagrań z imprez. Chciałabym mieć tyle chęci co moi znajomi, żeby imprezować... Chociaż nie, chęci mam. Tylko jest taki mały problem, nie mam z kim.
Akurat, gdy wyłączyłam snapa, przyszło mi powiadomienie, że Laura wysłała mi wideo. Nie mogłam go otwierać, tak od razu, to by było podejrzane. Włączyłam „all of me" i zalałam moją ulubioną herbatę wrzątkiem. Po czym rozsiadłam się wygodnie na krześle i zaczęłam wspominać dzisiejsze spotkanie. Nie było aż tak źle, jak myślałam. Gdy piosenka się skończyła, otworzyłam snapa i włączyłam filmik. Gdy piosenka się skończyła, włączyłam filmik, skupiając się na jego zawartości.

- Przynajmniej ona, zjadła dziś pizze. - zaśmiałam się.

Wzięłam herbatę i ruszyłam w stronę pokoju. Nawet nie zdążyłam wypić herbaty, ponieważ sen przejął kontrolę nad moim organizmem.

Alone with youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz