17

99 5 5
                                    

Od Łukasz
Spokojnie za godzinę będę.

Westchnęłam z ulgą, szybko sunąc palcami po klawiaturze. Bez kuzyna a raczej jego towaru nie dałabym rady przeżyć tej osiemnastki.

Do Łukasz
Dziękuje, nawet nie wiesz jak bardzo ratujesz mi tyłek.

Przez ten tydzień wiele się wydarzyło. Niekoniecznie dużo dobrego, ale za to dostałam pracę w kawiarni, w której w zeszły piątek byłam z Laurą. A propo niej, piszemy ze sobą codziennie. Powinnam się cieszyć ale nie mogę ponieważ ciągle gada o tym chłopaku. Jeszcze w poniedziałek upierała się, że związki nie są dla niej aby dwa dni później powiedzieć mi, że idzie z nim na kolejną randkę.
Cieszyłam się jej szczęściem, chciałam aby ten cudowny uśmiech nie znikał z jej twarzy ale jednocześnie coś we mnie pękło. Od kiedy mi to powiedziała odnoszę wrażenie, że podążam nieznaną mi drogą bez mapy i kompasu.

Wyjęłam z szafy czarną sukienkę sięgającą mi do połowy ud. Była bez ramiączek przez co zdecydowałam się iść bez biustonosza aby niepotrzebne skrawki materiału nie psuły jej wyglądu. Aby podkreślić kości obojczykowe założyłam haftowany choker. Pomalowałam się delikatnie i ubrałam trampki, ponieważ wygoda jest najważniejsza. W oczekiwaniu na kuzyna zaczęłam sprawdzać Snapchata. Gdy zobaczyłam zdjęcie Laury w lustrze automatycznie zagryzłam dolną wargę.
Dlaczego się zakochałam?
Dlaczego akurat w niej?

- Jeśli przychodzi ból, oznacza, że będzie radość. Po prostu bądź cierpliwa. - usłyszałam znajomy głos, który wyrwał mnie z zamyślenia. - Nie masz już tego dość? Zawsze musisz być taka przyzwoita?

- Nie mogę być lezbijką. - wyszeptałam - Może jestem bi... Przecież podobali mi się kiedyś faceci... No i miałam dwóch chłopaków, co prawda kilkudniowych ale jednak.

- Nie ukrywaj się za tym, żeby nie mierzyć się z prawdą. Słońce, nie przeszkadza mi to, że wolisz dziewczyny. Nie zmienia to mojej miłości do ciebie o choćby odrobinę i nie zmienia to miłości Boga do ciebie. Nie musisz się zmieniać...

- Łukasz... - zaczęłam, czując swój lekko załamany głos. Byłam bliska płaczu.

- Nie, słuchaj. Jesteś idealna, a czasem nawet kochana. - zaśmiał się - W tym szalonym świecie ważne jest abyś znalazła osobę, która jest ci przeznaczona, płeć nie ma z tym nic wspólnego... Wiem, że to jest niby nie w zgodzie z twoją wiarą ale uwierz mi jeśli Bóg istnieje nie potępi cię. Z tego co wiem chce szczęścia dla swoich dzieci. To, że jedna owca będzie radosna dzięki drugiej owcy a nie przez barana nie zmienia jego miłości do ciebie.

Zaśmiałam się na to porównanie, choć w oczach miałam łzy. Zastanawiało mnie co się stało, że nagle ateista zaczął przedstawiać Boga w tak dobrym świetle.

- Jesteś nadzwyczaj miły - powiedziałam przecierając skórę pod oczami sprawdzając czy się nie rozmazałam.

- Kto by nie był, widząc kogoś tak wrażliwego, jak ty teraz?

- Nie jestem wrażliwa, halo! - Szturchnęłam go w ramię.

Łukasz wstał i zmierzył mnie wzrokiem. Pokiwał głową na boki wydymając wargi.

- Koniecznie musimy zrobić coś z twoim nastrojem. - powiedział pchając mnie do wyjścia - Nawet ten ubiór nie ukryje, że jesteś gównem zapakowanym w złotko.

- Że co? - odwróciłam się i popatrzyłam w jego zielone oczy. Stwierdzenie nie chwal dnia przed zachodem słońca idealnie tu pasowało.

Gdy znaleźliśmy się na polu brunet oparł się o ścianę domu. Wyjął z paczki papierosa po czym rzucił opakowanie w moją stronę. Otworzyłam je przyglądając się ich zawartości.

Nigdy nie ciągnęło mnie do fajek. Gdy byłam w drugiej klasie gimnazjum potrafiłam wypalić całą paczkę jednego dnia. Nie dlatego, że mi się to podobało po prostu chciałam przypodobać się mojej klasie. Pamiętam jak pierwszy raz zobaczyli mnie z papierosem w dłoni... Nagle miałam z nimi o czym rozmawiać. Niestety albo stety moja przygoda z wyrobami tytoniowymi zakończyła się w momencie gdy przystąpiłam do bierzmowania. Pewnie myślicie, że się nawróciłam, otóż nie do końca... Wtedy zmarł mój dziadek. Mój świat legł w gruzach. Byłam zła, a nawet wściekła na Boga. Przez tydzień płakałam i nie wychodziłam z łóżka, przez co nie miałam jak palić. Za to miałam dużo czasu na rozmyślanie i czytanie. A, że po bierzmowaniu dostałam od babci Biblię, która należała do dziadka. Przeczytałam ją od deski do deski aby zrozumieć czemu ktoś tak miłosierny pozwolił umrzeć osobie z którą miałam najlepszy kontakt. Nie wiem jak do tego doszło ale dzięki temu moja więź z Bogiem się umocniła. Wtedy też mama znalazła paczkę papierosów i zaczęła się jazda... Codziennie przynosiła mi ulotki o szkodliwości palenia. Musiałam wysłuchiwać jej kazań jak to niszczy zęby, kondycję i całe życie. Teraz nie mam już nic do stracenia...

Zapaliłam winstona a nadzwyczajne fajki schowałam do torebki. Zaciągnęłam się, a dym przyjemnie podrażnił moje gardło. Tak dawno tego nie robiłam, że już całkowicie zapomniałam jakie to miłe uczucie.

- Weź głęboki wdech i wydech, to jest tylko zły dzień a nie całe życie. - powiedział rzucając niedopałek na ziemię.

- Szkoda, że ten zły dzień trwa już kilka dni.

- W sumie... Aleee sama mówiłaś, że dzisiaj nie będziesz się zamartwiać. Idziesz na osiemnastkę najlepszego kumpla! - otworzył mi drzwi od strony pasażera a gdy usiadł za kierownicą pokazał mi zdjęcie blondynki z wystawionym językiem. - Od dłuższego czasu... Ejjj, wara mi od niej. - powiedział wyrywając mi telefon z rąk.

- O co ci chodzi? - zaśmiałam się

- Widziałem jak powiększyły ci się źrenice na jej widok. Dalej uważasz, że jesteś hetero?

Skierowałam twarz w stronę okna aby ukryć moje zaczerwienione policzki.

- Zasługujesz na kogoś lepszego. - powiedział odpalając silnik. To było ostatnie zdanie jakie wypowiedział przez całą drogę.

Milczeliśmy ponieważ nie miałam siły gadać o Laurze, w szczególności, że dzisiaj miałam się bawić a nie o niej nie myśleć.
Co miałabym mu powiedzieć? To jedno słowo ujmujące moją troskę, irracjonalne decyzje i to pragnienie kontaktu z nią bez względu jak bardzo mnie to niszczyło? Więc tak, to miłość. A jeśli kogoś kochasz po prostu nie przestajesz, nigdy. Nawet jeśli ludzie będą przewracać oczami, mówić, że ta osoba nie zasługuje na ciebie a nawet nazywając cię wariatem i tak nie przestaniesz kochać. Ba, szczególnie wtedy kochasz tą osobę, ponieważ nie chcesz z niej zrezygnować. Nawet próba zastąpienia jej nic nie daje bo to nie jest miłość. To... jest jakaś krótkotrwała rzecz, która nie jest tym co chcesz.

Zaparkował samochód koło remizy i odwrócił się w moją stronę.

- Słuchaj, masz się nie przejmować Laurą. Olej ją, jesteś dla niej za dobra a ona zbyt głupia żeby to zobaczyć. - przewróciłam oczami. Łatwo mówić takie rzeczy gdy nie czujesz nic do tej osoby. - A teraz uśmiechnij się, Kacper raczej nie chce żebyś była w podłym nastroju na jego imprezie. Swoją drogą ciekawi mnie kiedy zacznie się do ciebie zalecać.

- Jesteś kolejną osobą, która uważa, że on na mnie leci... My się tylko przyjaźnimy.

- No dobrze, powiedzmy, że ci wierze - pocałował mnie w czoło i podał zapałki - Broń cię Boże nie łącz blantów z alkoholem.

Podziękował mu i wyszłam z samochodu. Nałożyłam na twarz najlepszy uśmiech jaki miałam i ruszyłam w stronę lokalu.

Alone with youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz