Fala kwietniowego powietrza obudziła mnie, powodując dreszcz. Na widok światła z pobliskiej latarni głowa zaczęła pulsować niemiłosiernie, a rytm serca przyspieszył. Zacisnęłam usta w wąską linie i zamknęłam z powrotem oczy, próbując skupić się na czymś innym niż bólu. Dopiero po paru minutach gdy katorga zmalała poczułam, że ktoś gładzi mój policzek.
- To nie może być Łukasz, on nie ma tak delikatnych palców. - pomyślałam
Nagle ból głowy przestał być istotny. Priorytetem było poznanie osoby, która tak czule dotyka mojej twarzy. Powoli otworzyłam oczy błagając aby nie był to nieznajomy. Popatrzyłam w dół, próbując rozpoznać na czyich nogach leży moja głowa. Nie mogły one należeć do jakiegokolwiek chłopaka, ponieważ nogi były zbyt zgrabne. Ten zapach... Proszę niech to nie będzie prawdą.
Podniosłam się zbyt szybko, w efekcie czego zakręciło mi się w głowie. Osoba na której przed chwilą leżałam chwyciła mnie i mocno trzymała. Gdy czarne plamy zniknęły zobaczyłam uroczy nosek i zatroskane szarozielone oczy. Przeszły mnie ciarki. Na wprost mnie siedział obiekt moich westchnień. Zaczęłam się miotać, chciałam wyswobodzić się z jej ucisku, ale Laura nie dawała za wygraną. Zwróciłam wzrok w inną stronę, choć kątem oka i tak ją widziałam.- Co brałaś? - zapytała.
- Nic ci do tego, idź się bawić. - odburknęłam. Nie chcąc psuć jej imprezy, a tym bardziej nie potrzebując jej litości.
- Jestem twoja przyjaciółką. - powiedziała spokojnie. - Martwię się.
Patrzyłam na nią ze zdziwieniem, nie spodziewałam się takich słów z jej ust.
Dziewczyna przyciągnęła mnie do siebie, a moja twarz wylądowała na jej piersiach. Oblałam się rumieńcem, którego na szczęście nie mogła zobaczyć. Próbowałam podnieść głowę, aby nie być tak blisko jej stanika. Niestety nie udało mi się to, ponieważ bardziej przycisnęła mnie do siebie. Policzki płonęły, a serce waliło jak szalone. Popatrzyłam przed siebie i dopiero teraz zauważyłam Łukasza. Stał przy ławce przyglądając się mojemu zakłopotaniu z kpiącym uśmieszkiem. Gdy zobaczył na sobie mój wzrok, ruszył w naszą stronę. Objął nas, przez co poczułam dziwną ale cudowna mieszankę męsko-kwiatowych perfum. Mogłabym tak siedzieć godzinami, wtulona w dwie najdroższe mi osoby.Po kilkunastu minutach, ktoś z wielkim impetem otworzył drzwi. Wraz z Łukaszem popatrzyliśmy w stronę dobiegającego dźwięku, a z pomieszczenia wybiegł chłopak.
- Laura chodź, Eryk zaraz będzie śpiewał! - wykrzyczał.
Łukasz rozluźnił objęcie, ułatwiając dziewczynie wyjście, ale ona nie drgnęła ani na milimetr. Popatrzyłam na nią próbując rozgryźć dlaczego nie wstaje.
- Idź, poradzimy sobie. - powiedział Łukasz do Laury.
Popatrzyła na mnie, a ja pokiwałam głową wyrażając zgodę na słowa przyjaciele... Choć pragnęłam co innego. Ostatecznie Laura wstała i złożyła buziaka na moim czole. Zanim krew skumulował się w moich policzkach, dziewczyna stała zwrócona w stronę Łukasza.
- Masz jej więcej nie dawać tego świństwa. - zagroziła mu palcem, uroczo mrużąc oczy.
- To ona? - zapytał, gdy za nimi zamknęły się drzwi.
- Tak - odpowiedziałam, nie widząc dalszego sensu ukrywania tego.
Oparłam głowę o jego ramię i podkurczyłam nogi. Z każdą minuta byłam coraz bardziej przerażona. Czekałam i czekałam, a chłopak milczał. Zacisnęłam pięści próbując wytrzymać napięcie wiszące w powietrzu. Wolałabym gdyby wstał, powiedział że to koniec naszej przyjaźni i po prostu opuścił mnie na zawsze.
Nie wytrzymałam, wyprostowałam się i popatrzyłam w jego oczy, z których nie mogłam nic wyczytać. Gdy chłopak zobaczył moja twarz bliska płaczu, przytulił mnie.- Przepraszam... myślałem, że zaczniesz coś mówić. Kocham Cię bez względu na wszystko.
Do oczu napłynęły łzy, którym nie pozwoliłam wypłynąć. Przed nami jeszcze cały wieczór, którego nie chce spędzić wyglądając jak panda. Wtuliłam się w chłopaka i zapytałam:
- Nie jesteś ciekaw?
- Jestem, ale wychodzę z założenia, że sama mi o tym opowiesz, kiedy będziesz gotowa.
CZYTASZ
Alone with you
RomanceDasz radę żyć, mając przy sobie kogoś codziennie, tak blisko a zarazem tak daleko?