Hinata zdążył obgryźć cały ołówek od góry do dołu głowiąc się nad zadaniami z angielskiego, które osobiście napisała mu jego przyjaciółka Yachi. Chłopak bardzo ją lubił jednakże nauka była tym czym przejmował się najmniej. Chciał w tym momencie skupić się na regularnym braniu leków i ułożenia wszystkiego co ostatnio stało się w jego życiu w swojej głowie. Jednak nie potrafił jej odmówić, gdy zapytała o odwiedzenie go podczas jednej z przerw szkolnych. I szczerze to chłopak zdążył już zapomnieć jak z przypinania sobie kolorowych spinek do włosów przenieśli się na naukę.
Rudy walnął bezradnie głową o biurko mamrocząc pod nosem coś w stylu, że nigdy nie uda mu się tego zrobić. Z dwudziestu przykładów zrobił zaledwie dwa i był prawie pewny, że są one wykonane niepoprawnie.
Blondynka złapała go za policzki i podniosła jego głowę z powrotem do pionu kierując tym samym jego zmarnowany wzrok na swoją twarz.
- Wytłumaczę ci to jeszcze raz, dobrze? - Zapytała marszcząc brwi w śmieszny sposób przez co Hinata nie sposób był jej odmówić.
Skupił całą swoją uwagę tylko i wyłącznie na tym co tłumaczyła mu blondynka, aby wszystko dokładnie zrozumieć. Po każdym "segmencie" pytała czy na pewno to rozumie, a gdy odpowiedź była przecząca wybierała jeszcze bardziej okrojone tłumaczenie. Chłopak zacisnął mocno usta przystępując po raz kolejny do próby rozwiązania podanych mu przykładów.
Gdy skończył oparł się o krzesło przeciągając się, ponieważ od tego całego siedzenia w jednym miejscu zaczynał boleć go kark. Zgarbił się z powrotem i z bólem serca patrzył jak przyjaciółka kreśli po jego kartce czerwonym długopisem. Jego maźnięcia zawsze prowadziły do zguby i okrutnej śmierci dużej części uczniów. Jednak Shouyou otrzymując swoje dzieło do ręki ucieszył się jak małe dziecko, ponieważ miał tylko i wyłącznie pięć błędów, którymi zazwyczaj były źle napisane literki. Pewien blask szczęścia zawitał w jego oczach i krzycząc ze szczęścia przytulił Yachi, która trochę tym rozproszona siedziała w miejscu nie wiedząc co ma zrobić. Hinata musiał się uciszyć po tym jak usłyszał upomnienie od swojej mamy na ten temat. Na usłyszenie obydwoje zanieśli się cichym chichotem.
Dwadzieścia minut przed pójściem drobnej dziewczyny siedzieli po turecku na łóżku Shouyou grając razem w papier, kamień, nożyce. Gra wydawała się prosta jednak w ich przypadku zawsze wydawała się ona niesamowicie emocjonująca. Traktowali to jak poważną grę w której stawką jest cały twój majątek. Po trzech przegranych z rzędu Hinata wydał z siebie niezadowolony jęk i położył się na plecach biorąc spod głowy poduszkę, którą następnie wcisnął prosto w swoją twarz.
- Hinata. - Szepnęła Yachi starając się, aby chłopak zdołał ją usłyszeć.
- O co cho... - Zaczął zdejmować poduszkę ze swojej twarzy jednak nie dane było mu dokończyć odpowiedz gdyż został brutalnie zbombardowany.
Podniósł się natychmiast do siadu i trafił poduszką prosto w brzuch dziewczyny jednak ta zamiast jakiegokolwiek sprzeciwu po prostu mu oddała. Zaczęli niepohamowanie śmiać się jak najszczęśliwsi ludzie na świecie okładając się nawzajem poduszkami. Trwałoby to dłużej, gdyby nie to, że w pewnym momencie Hinata spadł z łóżka, a łupnięcie które spowodował było zapewne słychać w całym domu. Spanikowana blondynka natychmiast odrzuciła poduszkę na bok i uklękła obok niego przepraszając go stokrotnie z przerażeniem w głosie.
Rudy uśmiechnął się pod nosem i korzystając z okazji podniósł się i walnął dziewczynę prosto w twarz. Głowa bolała go niemiłosiernie, ale wiedział, że i tak niedługo przestanie i nie ma zamiaru teraz nad tym dramatyzować. Tak więc wojna pomiędzy nimi trwałą dalej, a czas płynął. Mimo, że było to tylko dwadzieścia minut to zdawać by się mogło, że dwójka tych nieobliczalnych przyjaciół mogłaby w tym czasie zrobić nie wiadomo jak dużo rzeczy. Dla nich czas jakby nie istniał. Na każdym spotkaniu mieli wrażenie jakby zegar stawał w miejscu specjalnie dla nich. Nie mieli z tym problemu, obydwoje uwielbiali swoje towarzystwo dlatego zawsze gdy już nadarzyła się okazja robili najwięcej jak tylko się da, żeby nie marnować tego czasu zarezerwowanego tylko i wyłącznie dla nich. Nie musieli nawet wychodzić z domu, żeby dobrze się bawić. Ich dziecinna wyobraźnia z każdym dniem nasuwała im coraz to nowsze pomysły.
Spędzając czas z Yachi Hinata zapominał o wszystkich swoich problemach po prostu będąc szczęśliwym. Przyjaźń z blondynką to chyba najlepsze co mu się przytrafiło. I tu nie chodzi o to, że chłopak dyskryminował Kenmę. Po prostu z siatkarzem spędzał czas o wiele inaczej niż z niską nastolatką, ale nie oznacza to, że na spotkaniach i rozmowach z nim nie bawił się dobrze.
Wciąż chichocząc momentami położyli się na podłodze i oparli plecy o łóżko patrząc się w biały sufit w pokoju chłopaka. Obaj głośno dyszeli po stoczonej bitwie z widocznymi uśmiechami na ustach. Panowała pomiędzy nimi cisza, jednak nie była ona niezręczna, a stanowiła zapowiedź kolejnej szalonej wojny pomiędzy nimi. Hinata oparł się łokciami o podłogę z zamiarem wstania jednak drobna dłoń zatrzymała go i popchnęła lekko w dół, aby znów się położył. Rudy obrócił głowę i uniósł pytająco jedną brew. Nishinoya zawsze był zdziwiony tym jak potrafi to zrobić jednak dla samego Shouyou był to całkowicie normalny ruch.
- Hinata, posłuchaj. - Westchnęła przepraszająco odwracając się twarzą w jego stronę. Teraz mogła spojrzeć prosto w jego zdezorientowane, brązowe tęczówki. - Wiem, że nie lubisz o tym rozmawiać, ale... Kiedy przyjdziesz na trening?
Chłopak drgnął nieznacznie na to pytanie, a na twarzy Yachi wykwitł soczysty rumieniec, ponieważ wiedziała, że nie powinna go o to pytać. Jednak za nim zdążyła przepraszać ten jej odpowiedział.
- Yachi ja... Ja już nie trenuję siatkówki. - Odpowiedział patrząc na nią z bólem w oczach.
Dziewczyna przeraziła się na te słowa i zatkała swoje usta dłonią.
- Niemożliwe, przecież trener Ukai by...
- Powiadomiłem go dopiero wczoraj. Jeszcze się nie wypisałem, ale niedługo zrobimy to razem z Kenmą. - Powiedział układając usta w niemy dziubek i odwracając wzrok od natarczywego spojrzenia blondynki.
Yachi nie była na niego zła. Nie miała o co. Wręcz przeciwnie, ona była zmartwiona tym co usłyszała. Bała się obecnego stanu chłopaka. Jeśli Hinata Shouyou. Tak, ten Hinata Shouyou, niski, rudy licealista z wielkimi planami na przyszłość rezygnuje z siatkówki to musiało być z nim naprawdę okropnie. Nie wiedziała ile zajmie trenerowi oficjalne wypisanie jej przyjaciela z klubu, ale wiedziała, że zrobi wszystko, aby do tego nie doszło. Nie chciała oczywiście zmuszać Hinaty do robienia czegoś czego nie chce, ale była prawie pewna, że bez tego jego życie posypie się jeszcze bardziej.
Przez ostatnie trzy minuty swojego wspólnego czasu przyjaciele mocno opletli swoje ciała płacząc żałośnie na kolorowym dywanie.
-----------------------------------------------------------
Ostatnio nie czuję się najlepiej. Nie będę się rozpisywać na temat moich problemów, bo wiem, że każdy kto to czyta ma coś lepszego do robienia w życiu niż czytanie użalań jakiegoś randoma z Wattpada, ale informuję was dlatego, że jeśli mi się nie polepszy może nie być rozdziałów przez dłuższy czas. Także prędzej czy później, ale rozdział i tak nadejdzie. A ja jak zawsze życzę wszystkim Miłego Dnia :3
-----------------------------------------------------------
Słów: 1137
CZYTASZ
Sunshine |Kagehina|
FanfictionRzeczywistość? A może to tylko ślepa iluzja? Hinata Shouyou nie jest już chyba pewny czy całe jego życie przez cały ten czas nie było jedną wielką iluzją. W jego oczach te dwa różne światy zlewają się w jeden bez opcji rozdzielenia.