Chapter IX

484 52 23
                                    

- Nishinoya? Co ty tutaj robisz? - Zapytał marszcząc obydwie brwi.

Brunet wyprostował się i podrapał niezręcznie po karku. Nie miał pojęcia jak wytłumaczyć młodszemu chłopakowi swoją obecność tutaj. Mimo iż znał Hinatę bardzo dobrze to najzwyczajniej w świecie bał się, że wyda wszystko trenerowi, a on znowu dostanie jakąś paskudną karę. Nie miał ostatnio tak dobrych kontaktów z wyższym nastolatkiem jak wcześniej dlatego zastanawiał się przez chwilę czy dalej może zachowywać się tak samo w jego obecności czy może jego osobowość zdążyła się już zmienić i jego nadpobudliwe, a wręcz dziecinne zachowanie nie będzie mu przeszkadzać.

Nie zastanawiał się jednak długo nad odpowiedzią, po prostu powiedział to co mu "ślina na język przyniosła".

- O to samo mogę zapytać ciebie. - Powiedział obracając piłkę pomiędzy dłońmi.

Jego wzrok wręcz wypalał dziurę w biednym Shouyou, którego osoba wciąż spoczywała pomiędzy framugami drzwi wejściowych. Cofnął się trochę do tyłu gotowy w każdej chwili po prostu stąd wybiec i jak najszybciej wrócić do własnego domu.

- U-Usłyszałem pisk butów. Chciałem sprawdzić czy ktoś jest w środku. - Wytłumaczył zacinając się trochę na początku wypowiedzi.

- Mhm, a co robisz na zewnątrz w środku lekcji? Raczej nie wagarujesz? - Zapytał Nishinoya kładąc jedną dłoń na biodrze.

Nie chciał być za bardzo wścibski, ale to pytanie po prostu wskoczyło mu do głowy. Jeśli młodszy nie będzie chciał odpowiadać to okej, nie wymaga tego od niego. Poza tym z kilometra dałoby się zauważyć jak bardzo zestresowany jest. Yu nie podobało się to, że sama jego obecność straszy rudego. Czuł się jakby zrobił coś naprawdę strasznego i niewybaczalnego co tknęło go gdzieś tam w środku, bo zawsze gdy widział jak ktoś się stresuje przed meczem podnosił go na duchu. W normalnej sytuacji zapewne zaproponowałby Hinacie wystawienie kilku piłek mimo, że nie był rozgrywającym, ale po ostatnich wiadomościach, które usłyszał już nie wiedział czy rudy wciąż pała tą samą miłością do siatkówki.

Dlatego postanowił znów rozpalić ten ogień, który zawsze iskrzył w jego sercu.

Było to trudne zadanie, ale brunet nie znał słowa niemożliwe. Zostało one już dawno wykreślone z jego biblioteki słów.

- Jestem zwolniony. - Odpowiedział krótki co było do niego bardzo niepodobne.

Nishinoya kiwnął głową i uśmiechnął się w charakterystyczny dla siebie sposób. Odwrócił się do siatki i odbił piłkę tak, aby trafiła do kosza gdzie była tona zlewającej się ze sobą żółci i granatu.

- Łap za mopa Hinata. - Powiedział kierując się do schowka w energicznych podskokach.

- Co? - Zapytał kompletnie zdezorientowany.

- To co słyszałeś.

-|-

Sprzątanie sali nie zajęła im dużo czasu, ponieważ była ona praktycznie czysta. Nie było się w sumie czym dziwić, po treningach zawsze ktoś zostawał, aby ją doprowadzić do porządku, a jeśli Nishinoya przyszedł tutaj tak wcześnie to Hinata naprawdę nie miał pojęcia do jakich czynów musiałby się posunąć, aby zabrudzić salę w jakiś widoczny sposób. W czasie gdy Yu próbował wszelkich sposobów, aby jakoś go zagadać i zapewne udałoby mu się to, gdyby nie to, że jedyne o czym teraz myślał Shouyou było to, aby jak najszybciej wrócić do domu. Wiedział, że mógł odmówić sprzątania sali i skutecznie uciec przez brunetem, który zapewne nie dałby mu z tym spokoju, ale postanowił, że zostanie. A teraz musiał jak najszybciej dokończyć to co zaczął, bo był niemal pewny, że jego mama nie widząc go jeszcze w domu była strasznie zmartwiona. 

Gdy chciał już zakończyć wykonywaną czynność Nishinoya "zupełnie przypadkiem" wpadł na kosz wypełniony aż po brzegi piłkami do siatkówki. Idealnie wypolerowaną pomarańcz spowiła kująca w oczy żółć oraz granat. Hinata spojrzał tylko na to kątem oka uśmiechając się pod nosem widząc bruneta, który specjalnie opadł całą twarzą na podłogę. Rudy odłożył mop i pomógł starszemu koledze wstać, a następnie włożyć wszystkie piłki z powrotem do kosza. To uczucie, gdy w dłoniach mógł znów poczuć ten tak bardzo znany mu już okrągły kształt twardej piłki do siatkówki. Zaciął się na moment oglądając ją dokładnie z każdej strony i przejeżdżając po niej dłońmi najwolniej jak tylko się da, aby już nigdy nie zapomnieć tego uczucia, gdy już ostatecznie zrezygnuje z grania w siatkówkę. Wiązało się z nią za dużo przyjemnych wspomnień.

Na samą myśl, że to wszystko nie może wydarzyć się po raz drugi w oczach Shouyou zbierały się łzy. Postanowił się jednak szybko ogarnąć i powrócił do wkładania piłek, aby znaleźć się już w domu i zjeść jakiś obiad. Niby jadł niedawno drugie śniadanie, ale Hinata kochał jedzenie. Nieważne jak paskudne dla kogoś by to nie było, on zjadłby wszystko. Nigdy nie był wybredny dlatego też trudno było mu zrozumieć dzieci, które strasznie narzekały i musiały mieć obiady z konkretnie dobranymi składnikami, aby mogły to przełknąć. Słyszał też raz historię o dziewczynie, które swoje posiłki zawsze wyrzucała do kosza jednak powód tych działań nigdy nie został publicznie ogłoszony. Jedyne co rudy o tym wiedział to to, że po dość długiej wizycie jej mamy w szkole sytuacja się unormowała i ta znowu jadła prawidłowo. 

Przez te wszystkie rozmyślania nawet nie zauważył, że od jakiegoś czasu układał piłki całkowicie sam bez jakiejkolwiek pomocy Nishinoyi. 

- Hinata, uważaj! - Krzyknął stojący pare metrów dalej Yu.

Shouyou podniósł głowę widząc zmierzającą w jego stronę piłkę. Był zdezorientowany, nie wiedział co miał zrobić. Nie da rady jej złapać, leciała w jego stronę o wiele za szybko dlatego, żeby nie dostać nią w twarz co już wiele razy mu się przytrafiło najzwyczajniej w świecie przyjął ją, a ta swój tor ruchu i poleciała ponownie z stronę Nishinoyi. Niższy chłopak podniósł ręce nad głowę i odbił ją prosto do Hinaty.

Rudy mógł przerwać tą czynność w każdym momencie. Piłka nie leciała już tak szybko jak za pierwszym razem, więc mógł po prostu ją złapać i wrzucić do kosza wraz z innymi. Jednak on tego nie zrobił. Nie był w stanie tego przerwał, za bardzo go to pochłonęło. Czuł powoli kumulującą się w środku radość, która ogarniała całe jego ciało. Dawny uśmiech pełen ekscytacji i pasji znów powrócił na jego usta czując jak dobrze czuje się odbijając piłkę raz za razem. Móc ją dotknąć choćby na chwilę. To było niesamowite uczucie. Nagle przypomniał sobie dlaczego tak bardzo pokochał siatkówkę i nie jest w stanie się z nią rozstać choćby nie wiem co. To ona dawała mu te wszystkie chęci i zapał do dalszego trwania do celu i zostania kolejnym Małym Gigantem.

Hinata postanowił chociaż raz nie przejmować się tymi wszystkimi problemami i po prostu zatracił się w najzwyklejszym odbijaniu piłki.

-----------------------------------------------------------

To jest chyba mój pierwszy raz jak wrzuciłam rozdział w tak małym odstępie czasowym od publikacji poprzedniego. I jestem z siebie... dumna T^T  Miłego dnia, trzymajcie się Mordeczki wy moje <3

-----------------------------------------------------------

Słów: 1096

Sunshine |Kagehina|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz