Hinata wybuchnął głośnym śmiechem na korytarzu szkolnym, gdy usłyszał słowa wypowiedziane przez Kenmę. Nastolatkowie, którzy stali na około nich spojrzeli na rudego, jakby był jakimś psychopatą. Sam blondyn natomiast, ponieważ był tym cichszym typem osoby panikował wewnętrznie przez wzrok tylu osób na sobie. Próbował jakoś uspokoić płaczącego ze śmiechu przyjaciela jednak bezskutecznie.
Po dość długiej chwili licealista sam się jednak uspokoił po stokroć przepraszając za całe to zajście Kozume, który wybaczył mu już za pierwszym razem. Usiedli razem na schodkach rozpakowując swoje pudełka śniadaniowe z wielokolorowego papieru jakim były one owinięte. Hinata naprawdę starał się nie spoglądać na automat z mlekiem w kartoniku z kującym go w pierś bólem serca, ale nic nie mógł poradzić na to, że jego wzrok sam wędrował w tamtą stronę. Kenma zauważając rozproszone spojrzenie przyjaciela postanowił odezwać się mimo, że było to wbrew jego naturze.
- Ładny papier ozdobny. - Powiedział beznamiętnie pokazując na wyrzucony papier ze wzorkiem w wesołe króliczki.
- Co? Ah! - Krzyknął nagle Hinata wracając do rzeczywistości i czerwieniąc się cały z zażenowania. - T-To mojej siostry, Natsu! Nie jest mój! - Tłumaczył się wrzucając papier do plecaka, aby się już dłużej nie kompromitować.
Kenma natomiast uśmiechnął się pod nosem. Może rudy miał ostatnio za sobą aż za wiele emocjonujących przeżyć jednakże dalej potrafił zachowywać się tak samo niedojrzale jak wcześniej.
- Wiesz... co do tego pytania z wcześniej. - Zaczął Hinata wciąż przeżuwając jedzenie w ustach. Kozume skierował na niego swój wzrok. - Myślę, że... skończę na jakiś czas z siatkówką. - Powiedział przełykając posiłek.
Blondyn zaczął się krztusić przez te słowa na co rudy zareagował natychmiastowo i zaczął klepać go w plecy. Spodziewał się słowa "przerwa", ale chyba za nic w świecie nie wyobrażał sobie siatkówki bez tej krewetki.
- Gdyby nie ty wciąż nie miałbym żadnego powodu, żeby grać. Myślę, że w takim razie też odpadam. - Odpowiedział, gdy mógł już normalnie wziąć wdech i zjeść spokojnie.
- Co? Nie, Kenma! Nie odchodź ze względu na mnie! - Wykrzyczał Hinata wypluwając pojedyncze ziarna ryżu na twarz blondyna.
Ten jednak jakby był już do tego przyzwyczajony nie zareagował i po prostu strącił je z twarzy kciukiem.
- A po co mam zostawać jeśli nie będę z tego nawet czerpał przyjemności? Proszę cię Shouyou nie dogaduję się z kompletnie z nikim z Karasuno oprócz ciebie. Prawdopodobnie gdyby nie ty to bylibyśmy najbardziej niezgraną drużyną w całej Japonii dlatego lepiej jeśli odejdę, bo nie mam po co zostawać na dłużej. - Powiedział spokojnie jak zawsze pakując do plecaka puste pudełko po jedzeniu.
Hinata nadął wściekły policzki próbując coś powiedzieć, ale jedyne co się z niego wydobyło to pierdnięcie wywołane wypuszczeniem powietrza z ust na co Kenma nie mógł powstrzymać zabawnego marszczenia brwi i lekkiego uśmiechu.
Pomijając fakt, że rudy przez ostatnie trzy tygodnie kompletnie olewał treningi to każdy wiedział, że nie czuje się najlepiej. Kozume przenosząc się do Karasuno nigdy nie miał nadziei na owocną współpracę, ponieważ doskonale znał swoje relacje z innymi ludźmi i wiedział, ze to się nigdy nie zmieni. Zawsze pozostanie zamkniętym w sobie nerdowskim dzieckiem. Jednakże z Shouyou było kompletnie inaczej. Był to główny i właściwie jedyny powód dlaczego przeniósł się do tej drużyny. Nie zależało mu już na rywalizacji z tym chłopakiem, a jedyne co chciał to porozmawiać jak przyjaciel z przyjacielem. Nie chodzi o to, że w Nekomie było źle, ale po prostu bycie odwiecznym samotnikiem zaczęło mu w pewnym momencie doskwierać. Zaczęło się to bodajże kiedy zaczął nieco bardziej angażować się w siatkówkę i mecze wywierały na nim coraz to większą presję, a pokrzepiające słowa znajomych z drużyny wcale mu nie pomagały. Postanowił więc przenieść się do Karasuno gdzie jak za sprawą magicznej różdżki cały ten stres zniknął w oka mgnieniu i mimo, że nie było tego po nim widać to czerpał ogromną satysfakcję z gry w siatkówkę. Jednak jeśli Shouyou nie mógł stać u jego boku kibicując po cichu to cały stres z pewnością powróciłby na nowo czego bardzo chciał uniknąć.
Licealiści z jego obecnej drużyny siatkarskiej poprosili, aby dobrze zajął się Hinatą, ponieważ potrzebował on w tej chwili mocnego wsparcia emocjonalnego, a zdawali sobie sprawę, że jest on najbardziej z nim zżyty. Żałował w tamtym momencie tego, że przytaknął na tą prośbę wiedział w środku, że za nic w świecie nie da sobie z tym rady. Był okropnym przyjacielem. Zaczynając od tego, że zawsze jego odpowiedzi był oschłe, a kończąc na tym, że zlewał spotkania wymówkami tylko po to, aby móc dokończyć grę. Długo myśleć nad tym nie musiał, bo widząc Hinatę prawie codziennie z podkrążonymi od zmęczenia oczami i próbującemu na siłę się uśmiechać po prostu sam podniósł się na duchu postanawiając ponowne przywrócenie go do porządku. Obiecywać to sobie może każdy jednak to naprawdę nie było takie proste jak blondyn mógłby się spodziewać.
Hinata zauważył jego starania stwierdzając, że to bardzo miłe ze strony Kenmy i aby dłużej nie zamęczać go już swoim złym samopoczuciem po prostu bardzo dobrze wcielił się w rolę danego siebie. Nie był pewny czy Kozume wiedział, że tylko udaje i nic z tym nie robił czy faktycznie mu uwierzył. Shouyou nie chciał okłamywać przyjaciela, ale jeszcze bardziej nie chciał, aby musiał przejmować się jego problemami. Była to rzecz z którą powinien poradzić sobie sam i tak właśnie zamierzał to zrobić. Uwielbiał starszego chłopaka, ale póki co nie potrzebował pomocy od nikogo, ani niczego. Nie martwił się, bo wiedział doskonale, że nawet jeśli Kenma tego nie pokazuje to byłby skory skoczyć za niego w ogień.
Nikt w szkole nie rozumiał dlaczego ta dwójka właściwie się przyjaźni, ale nie przejmowali się oni tym co myśli reszta. Mogli na siebie liczyć w każdym momencie i tylko to się liczyło. Chyb obydwoje potrzebowali w tym momencie dokładnie takiej osoby dlatego oboje wkładali w tą przyjaźń wiele wysiłku pielęgnując ją jak najpiękniejszy na świecie kwiat.
Gdy zadzwonił dzwonek przyjaciele narzucili plecaki na ramiona i nie odzywając się do siebie słowem weszli w tłoczny korytarz kierując się powoli do swoich sal.
- A, i Shouyou. - Powiedział Kenma odwracając się jeszcze w stronę niższego chłopaka, gdy ten już miał wejść do klasy lekcyjnej.
- Hm? - Odparł uśmiechając się szeroko.
- Weź dzisiaj leki.
-----------------------------------------------------------
Nie wiem jak wy, ale ja uwielbiam tą Brosową więź jaka panuje pomiędzy Hinatą i Kenmą w anime. Dzisiaj rozdział troszkę krótszy, ale tak wyszło no. Miłego dnia :33
-----------------------------------------------------------
Słów: 1052
CZYTASZ
Sunshine |Kagehina|
FanficRzeczywistość? A może to tylko ślepa iluzja? Hinata Shouyou nie jest już chyba pewny czy całe jego życie przez cały ten czas nie było jedną wielką iluzją. W jego oczach te dwa różne światy zlewają się w jeden bez opcji rozdzielenia.