Chapter XVIII

351 42 32
                                    

Hinata żył w kłamstwie. Obrzydliwym kłamstwie, które sam stworzył w swojej głowie i uparcie się trzymał. Nie mógł uwierzyć, że sam zrobił sobie coś tak okropnego nawet nie zauważając, że cokolwiek jest nie tak. W rzeczywistości wszystko było nie na swoim miejscu. Jego życie to był jeden wielki chaos. Nie wiedział jak długo jeszcze da radę tak funkcjonować, ale z każdym dniem czuł się coraz to gorzej. Gdy Kenma pytał czy coś jest nie tak odpowiadał tylko, że mało spał i czuje się trochę niewyspany. Po części była to prawda, ale Hinata nie mówił mu wszystkiego. Powinien to zrobić. Powinien to powiedzieć. Powinien zwierzyć się ze wszystkiego bez żadnego zastanowienia dokładnie tak jak zrobiłby to jeszcze w zeszłym roku szkolnym. Przecież przyjaciele właśnie od tego są. Żeby być przy tobie, śmiać się razem, płakać razem, robić wszystko razem i nie wahać się prosić o pomoc. Nawet jeśli nie zawsze są wstanie pomóc to na sercu zrobi ci się trochę lżej.

Każdego poranka gdy Shouyou otwierał oczy miał ochotę zakopać się pod kołdrą i nigdy nie wychodzić. Gdy spotykał się ze swoim odbiciem w lustrze to chciało mu się zwyczajnie wymiotować. Nie był już w stanie dłużej zawieszać swojego wzroku na tak obrzydliwym kłamcy. Brzydził się samym sobą. Po swoich wynikach badań w szpitalu przypisano mu mocniejszą dawkę leków oraz nakazano chodzić na regularne wizyty u psychologa. Jeszcze tydzień przed pierwszą wizytą Hinata czuł się wspaniale. Nawet jeśli leki wywoływały u niego małe bóle głowy to był szczęśliwy.

Rudy starał się być dobrej myśli jadąc z mamą na wizytę. Właściwie to czuł się całkiem wyluzowany. Wszystko zaczęło się psuć, gdy wszedł do gabinetu. Postanowił być szczery z kobietą, bo jeśliby tego nie zrobił to prawdopodobnie w jego życiu nie zmieniłoby się absolutnie nic. I tak chyba właśnie byłoby dla niego lepiej. Podczas opowiadania od czego to wszystko się zaczęło stopniowo docierało do niego jaką osobą się stał. Jak bardzo zmienił się przez ten cały czas. Najgorsze w tym wszystkim było to, że wcale nie zmienił się na lepsze, a na odwrót.

Pani psycholog nie odzywała się, pozwalała Hinacie skończyć swoją wypowiedź słuchając uważnie. Jego mama również siedziała obok niego i co jakiś czas otwierała szerzej oczy chyba nawet nie zdając sobie sprawy co Shouyou przeżywał. Owszem, mógł prosić o wyproszenie jej, aby nie musiała słuchać tego wszystkiego, ale nie chciał tego robić. Wiedział, że nie dałby rady wyznać jej tego w cztery oczy, więc wykorzystał okazję.

I właściwie to poszedł na tą wizytę kompletnie po nic. Nie potrzebował żadnej pomocy specjalisty, on już sam zrozumiał jak bardzo zawalił całą sprawę. Jeśli kobieta miała mu pomóc to Hinata nie wiedział skąd miałaby wziąć takie nadludzkie umiejętności. Naprawienie siebie samego było zadaniem, które leżało na jego własnych barkach i musiał uporać się z tym sam. Chociaż właściwie to nie wiedział czy ma jeszcze siłę na takie rzeczy. Zbyt wiele razy starał się poskładać z powrotem żeby teraz zaczynać od nowa. Nie miał pojęcia czy da radę odkopywać się z tego samego dołka tylko po to, żeby potem znowu do niego wpaść. Czego by nie zrobił zawsze kończy się w takim sam sposób. Jego życie to był żart.

Jedyną rzeczą, która trzymała go jeszcze przy myśli nie poddawania się była siatkówka. Teraz czuł się o wiele gorzej niż jak postanowił odejść z klubu, ale teraz czuł, że to jest to czego potrzebuje, aby nie zamknąć się w sobie na dobre. Trudno było mu czasem skupić się jednocześnie na piłce i własnych myślach, ale dość szybko weszło mu w wprawę. Gdy odbijał piłkę nie myślał o tym jak bardzo obleśny jest tylko starał się pomyśleć co mógłby w sobie jeszcze poprawić. Zastanawiał się nad następnym krokiem, który musi zrobić, aby naprawić przynajmniej małą część ze swoich błędów w życiu. Czyściło mu to w pewien sposób umysł, a gdy wracał do domu czuł się bardzo swobodnie. Gdy dobry humor utrzymywał się w nim do wieczora miał nawet siłę spać ze swoją siostrą.

Im więcej Hinata ćwiczył tym więcej rzeczy układał po kolei w głowie. Być może jest to w pewien sposób uzależnienie, ale nie wyrządzało to w żaden sposób uszczerbek na zdrowiu Shouyou. Chłopak dzięki temu miał już w głowie wiele rzeczy, które musiał zrobić. Wiedział, że nie są one zbyt łatwe, więc próbował ułożyć to w odpowiedniej kolejności tak, żeby w pewnym momencie oszaleć. Na początek na pewno musiał porozmawiać z Kenmą. Coraz bardziej zaczął zaniedbywać ich przyjaźń i nawet jeśli Kozume był typem osoby niezbyt udzielającej się społecznie to miał prawo czuć się samotny. Postanowił zacząć rozmowę po treningu czyli wtedy gdy będzie tłumiło się w nim najwięcej radości i pewności siebie, która na pewno mu się przyda. Następnie będzie musiał porozmawiać ze swoją mamą. Ich relacja właściwie nie uległa zmianie, ale od wizyty u psychologa nie powiedzieli o niej nawet słowa między sobą. Hinata wiedział, że dla jego mamy mógł być to ogromny szok i należą jej się pewne przeprosiny za to, że nie mówił jej o tym jak bardzo jest mu źle przez niektóre wydarzenia.

Ostatnią i najbardziej stresującą rzeczą jaką postawił sobie za cel była rozmowa z rodzicami Kageyamy. Nie wiedział czy rzeczywiście tak jest, ale małżeństwo chyba go nienawidziło. Jeśli jego przeczucia były trafne to chciał przynajmniej wiedzieć co takiego zrobił. Jeśli jednak pomylił się co do tego to myślał, że i tak przyda im się rozmowa, bo obydwie strony są strasznie pokrzywdzone przez to co się stało. I tym razem nie dał sobie czasu nawet na chwilę zawahania postanawiając sobie zrobić te trzy rzeczy. Postanowił, że je zrobi i nie przyjmował do siebie myśli, aby zrezygnować. Czasem gdy przez jego głowę przemykało krótkie pragnienie, aby stchórzyć Hinata przypominał sobie jak bardzo to co zrobi poprawi samopoczucie jego jak i najbliższych jemu sercu osób, które teraz przez jego głupią samolubność są pokrzywdzone bardziej lub mniej.

I z taką właśnie pewnością siebie założył na siebie czarną, klubową bluzę gotowy do wyjścia. Gdy otworzył drzwi przypomniał sobie jeszcze o jednej szczególnej rzeczy i z uśmiechem na ustach pobiegł do kuchni słysząc krótki pisk swoich butów. W pomieszczeniu znalazł się w mgnieniu oka i chyba trochę przestraszył swoją mamę nagłym ruchem z jego strony.

Przyciągnął ją szybko do siebie na pożegnanie, a z jego ust wydobyło się już tak dawno nie wypowiadane "Kocham cię".

-----------------------------------------------------------

Um... Nie było mnie tutaj prawie dwa tygodnie. Teraz wiem, że to był zły pomysł. Znaczy nie to, że planowałam jakąkolwiek przerwę, bo nie chciałam jej robić, ale samo tak wyszło. Czuję się z tym źle, bo chyba tym rozdziałem zepsułam trochę to opowiadanie. Mam wrażenie, że odstaje bardzo od reszty i nie wiem czy rzeczywiście tak jest czy po prostu ja już zaczynam panikować. Jeśli jeszcze ktokolwiek to czyta to ja naprawdę nie pogardziłabym jakąś opinią na ten temat w komentarzu, bo się martwię, że to opowiadanie się zepsuje (o ile już tego nie zrobiło). Ale okej, wystarczy tego użalania się życzę wam miłego dnia i kolejny rozdział postaram się napisać trochę szybciej (ー_ー゛)

-----------------------------------------------------------

Słów: 1155

Sunshine |Kagehina|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz