Rozdział 14

11.2K 500 196
                                    

MACIE OSTATNI NA DZIŚ!!!

-To jak wygląda plan? -spytał Hoseok Namjoona, gdy wieczorem w końcu zamieszanie ustało, a stado Kwona usiadło wygodnie na kanapach w salonie, żywo o czymś rozmawiając. Razem z Yoongim postanowili udać się do ich lidera oraz dowiedzieć się, co ustalili, podczas ich nieobecności. Oni stali na przedsionku obok salonu i kuchni.

-Za dwa dni przenosimy się na nieokreślony czas do naszej starej kwatery. -bez owijania bawełnę powiadomił ich nieznoszącym sprzeciwu głosem.

-Na czas nieokreślony? A co ty niby chcesz zrobić w sprawie ze stadem Taehyunga? -zdziwił się Hoseok, marszcząc przy tym brwi. Yoongi obserwował to tego to drugiego, przyglądając się i słuchając uważnie. Nadal nie mógł się nadziwić, jak wielka siła biła od tej dwójki.

-Pogadać z Taehyungiem. -powiedział, jakby była toteż najoczywistsza rzecz na świecie. - Może pójdzie na rozejm i obejdzie się bez rozlewu krwi.

-Pogadać? -zaśmiał się ironicznie Hoseok z wyraźną kpiną w głosie. -Może od razu umówmy się na herbatkę i wtedy grzecznie pogadajmy?

-To nie są żarty, Hoseok. -warknął nieprzyjemnie Namjoon. -Nie chce niepotrzebnego rozlewu krwi, skoro może uda nam się rozwiązać ten konflikt pokojowo.

-Tak bardzo wierzysz w swoje słowa, że aż poprosiłeś o wsparcie inne stado? Twoje czyny mówią same za siebie, kogo próbujesz przekonać tymi bzdurami? Nas, czy siebie samego?! -odwarknął zirytowany Jung, a Yoongi zagryzł nerwowo wargę, bojąc się w tym momencie w ogóle oddychać.

-A Ty może wiesz lepiej co mamy robić, co?! To ja tutaj żądze i ja wydaję rozkazy! Wiem, że Taehyung nie jest nierozsądny, dlatego próba rozmowy jest w stanie dać końcowe korzyści obydwu stronom. -nie dawał za wygraną, usilnie trzymając się swojego zdania.

-Przecież on zrobi wszystko, aby cię przewyższyć! Przyznaj się, że się po prostu boisz! -wyrzucił swą rację Hoseok, patrząc wyzywająco Namjoonowi w oczy. Wokół zapadła cisza, wszyscy przyglądali się kłócącej dwójce, nie wiedząc jak dokładnie zareagować, każdy bał się w ogóle im przerwać.

-Masz rację! Boję się! Boję się, że stracę któregoś z was, ale i boję się, że stracę swojego jedynego, rodzonego brata! Dla niego nie jest jeszcze za późno! Taehyung po prostu zbłądził, ale uważam, że będę mógł jakoś do niego dotrzeć... -wyznał przy ostatnim zdaniu lekko, spuszczając wzrok w dół. W Hoseoku ponownie się zagotowało.

-Tacy jak oni nie zmieniają się ot, tak! Ta nienawiść rosła w nim od lat, Namjoon. Nie zawaha się przed wbiciem ci noża prosto w serce! -kompletnie stracili kontrolę nad własnymi słowami, co podsycało tylko kłótnie.

-Hoseok... -szepnął Yoongi, nie chcąc, aby oni nadal się kłócili. Został jednak kompletnie zignorowany.

-A co ty możesz wiedzieć?! -zbulwersował się ich lider, świecąc trochę czerwonymi oczami. Jego brat był dla niego bardzo drażliwym tematem i nie potrafił czasem nad sobą zapanować, gdy chodziło o niego.

-Namjoon... -obok zjawił się Jin, niepewnie wyciągając dłoń w kierunku ukochanego, lecz również został zignorowany. -Wystarczy...

-Osoba, którą kochałeś, nie żyje!!! Ja nie mam zamiaru do tego dopuścić i uratuje Taehyunga!!! -wrzasnął tak głośno i mocno, że wszystkim zmiękły nogi. Nawet Hoseokowi, który momentalnie skulił się w sobie. Jednak to nie przez ton głosu Namjoona, a słowa, jakie wypowiedział. Uderzyły prosto w jego serce. Poczuł coś, czego nie czuł od lat. Coś ścisnęło jego serce, a fala bólu przeszła przez całe ciało alfy. Skrzywił się, czując pieczenie oczu.

Pyskata Omega| SopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz