Yoongi, zamiast czyścić swoje brudne od krwi wroga ostrze, przyglądał się mu. Z bezemocjonalnym wyrazem twarzy i czymś nie do odczytania w oczach, przyglądał się zaschniętej, ciemnej krwi. Nie wzdrygnął się, nawet gdy delikatnie jeździł po krwawych śladach kciukiem, dokładnie czując te wypukłości. Widział, co zrobił. Zakończył to. Jednak nigdy wcześniej nikogo nie zabił. Tej pamiętnej nocy obudziło się w nim coś, o czym nie miał pojęcia, że w ogóle w nim żyje.
Hoseok stał w drzwiach, przyglądając się zamyślonej omedze, marszcząc przy tym brwi, jakby zaniepokojony. Powoli podszedł do mniejszego, już po chwili siadając obok. Teraz oboje wpatrywali się w ostrze, które zakończyło wszystko.
-Przeraża mnie to. -powiedział nagle Yoongi, pustym głosem. Starszy spojrzał niezrozumiale na twarz chłopaka.
-Co takiego? -zaciekawił się, nadal lekko zmartwiony.
-Przeraża mnie moja osoba. Albo bardziej to, co się we mnie zrodziło tamtej nocy... Nigdy nie byłem skłonny do takiej agresji, a wtedy? Musiałeś mnie odciągać od jego martwego ciała... Zmasakrowałem go... Przecież... To nie ja. Nigdy nikogo nie zabiłem, a jeszcze w taki sposób? -wyznał z lekkim niedowierzaniem w głosie. Wciąż wpatrywał się w ostrze, które dzierżył w swych drżących dłoniach.
Hoseok skrzywił się lekko. Yoongi nadal potrafił go nieźle zadziwiać. Zabił swojego największego wroga, kogoś, kto zniszczył go fizycznie i psychicznie niejednokrotnie, osobę, która chciała uczynić z niego swą zabawkę. I czuł niepokój przez to, że to on go zabił? Jung na jego miejscu zły byłby tylko wtedy, gdyby to nie on go właśnie zmasakrował. Może zemsta nie dla każdego jest taka ważna?
-Yoongi... - zaczął Hoseok, przysuwając się do mniejszego jeszcze bardziej i obejmując go ramieniem. – On na to zasługiwał. Niszczył cię w każdy możliwy sposób i nikt się nie dziwi, ile złości w tobie siedziało przez ten czas. Dałeś jej upust, gdy zabijałeś go. Moim zdaniem zbyt długo dawałeś z siebie głównie litość, podczas gdy mieszkasz w takim świecie pełnym śmierci, cierpienia i bólu. Oraz nie zapomnij, że zabijając go, uratowałeś nasze stado, a może gdyby nie twoja szybka reakcja, Taehyung by nie przeżył? Jesteśmy ci wdzięczni oraz dumni, ty z siebie też powinieneś.
Jasnowłosy westchnął. Jego alfa miała racje. W świecie, którym żyją, nie da się funkcjonować bez cienia brutalności w sobie. Nie można zawsze okazywać litości, ponieważ skończy się to źle. Zabił swojego największego wroga oraz jedyne źródło, które dawało mu powód do ciągłych obaw.
-Czy teraz jestem wolny? Czy to już koniec? -zapytał, nie mogąc uwierzyć w prawdziwość tych słów.
-Tak Yoongi, to koniec. -uśmiechnął się Hoseok. -Teraz możemy odetchnąć, być szczęśliwi. Pokonując stado Bichanga, uzyskaliśmy niewyobrażalnie wysoki poziom w hierarchii i żadne inne stado stąd nie będzie próbowało wejść nam w paradę. Możemy skupić się na treningach, na stadzie, na nas...
Przy ostatnim słowie przejechał nosem po policzku młodszego, przymykając przy tym oczy. Uwielbiał jego zapach.
Yoongi wstrzymał oddech, gdy poczuł ciepłą dłoń na swoim udzie.
-H-Hoseok... - wydusił. -Muszę dokończyć czyszczenie noży...
Jung uśmiechnął się perfidnie.
-A ja muszę sprawdzić, czy na pewno gdzieś nie został na tobie zapach tego skurwiela. -mruknął, przewracając młodszego na plecy. Usiadł na nim okrakiem tak, aby go nie zgnieść. Szybko odebrał od niego noże i odłożył je na bok, nachylając się nad swoją omegą. Yoongi patrzył na niego niepewnie. Policzki okropnie go piekły przez sam dotyk alfy na sobie. – Tak bardzo stęskniłem się za tobą...
![](https://img.wattpad.com/cover/208621207-288-k329441.jpg)
CZYTASZ
Pyskata Omega| Sope
Hayran KurguPewnej nocy stado Namjoona rozpoczyna pościg za małą, białą omegą, która była intruzem na ich terenie. Główne parringi: Sope Bottom: Yoongi Top: Hoseok Pobocznie: Jikook Namjin Występują przekleństwa oraz brutalne sceny! Sceny +18