Nie wolno się bać

1.1K 60 17
                                    

Hej!

Za każdym razem sobie obiecuję, że napiszę krótszy rozdział, to szybciej go ogarnę i nie trzeba będzie tyle na niego czekać... a potem i tak wychodzi mi kobyła, nad którą siedzę tygodniami, ech xD. Ten tekst wyjątkowo mi dopiekł, bo to jeden z tych, w których z powodu jednego niezbyt dobrze brzmiącego zdania, przebudowuje się pół sceny XD. Mam nadzieję, że czekanie nie było zbyt upierdliwe! <3 Miłej lektury <3



          Usłyszawszy odpowiedź Nevry, przez chwilę tylko mrugałam w milczeniu.

- Chyba się przesłyszałam – stwierdziłam wreszcie, prawdopodobnie mając przy tym bardzo głupią minę.

- Nie, dobrze usłyszałaś – odparł Nevra zupełnie niewzruszony moją reakcją, jakby dokładnie tego się po mnie spodziewał. - Chodzi o moją krew... no i twoją, bo to o czym myślę, wymaga, byśmy się nią „wymienili".

- Ale... dlaczego? - zapytałam zdezorientowana.

- Bo to jeden z wampirycznych rytuałów, a one zawsze mają specyficzne wymagania w kwestii krwi i gryzienia – wyjaśnił Nevra ze wzruszeniem ramion. - Wiesz, niektóre się nie udadzą bez krwi dziewicy, inne bez ugryzienia jednorożca, a jeszcze inne bez wyuzdanej krwawej org...

- Dobra, już, załapałam – przerwałam mu w środku słowa i nawet nie musiałam na niego patrzeć, by wiedzieć, że był rozbawiony. Atmosfera między nami nieco się rozluźniła. - I co ma dać ten rytuał, o którym myślisz?

- Ma sprawić, że będziemy mogli nawzajem słyszeć bicie swoich serc, niezależnie od dzielącej nas odległości – wytłumaczył Nevra, już znacznie poważniej. Z jednej strony nie brzmiało to jakoś szczególnie imponująco, bo to przecież tylko bicie serca, ale z drugiej strony... to też „aż" bicie serca. Ten dźwięk w mojej głowie nierozerwalnie się łączył z ukojeniem, ciepłem i bliskością, bo często zasypiałam z uchem przy piersi Nevry, słuchając go. Przez to proponowana przez wampira więź wydawała mi się niesamowicie intymna... tylko czy to nie brzmiało trochę zbyt pięknie?

– Ale cały czas, czy jak tylko będę chciała? – zapytałam, podejrzliwie doszukując się w tym rytuale jakichś wad.

– Jak tylko będziesz chciała – odparł Nevra, czyniąc tym samym swoją propozycję jeszcze atrakcyjniejszą. Pozostawał już tylko jeden problem...

– A ile będę musiała wypić twojej krwi?

– Niedużo, może z łyk albo dwa, bo to ma jedynie służyć samemu przypieczętowaniu rytuału – powiedział wampir.

– Hm... – mruknęłam, w zamyśleniu pocierając kciukiem brodę. Za łyk albo dwa krwi uzyskać spokój? To śmiesznie mała cena. – W porządku, zgadzam się – stwierdziłam wreszcie, a Nevra drgnął.

– Nawet jeśli ci powiem, że raz zawiązana więź jest już nie do zerwania? – zapytał i czułam na sobie jego uważne spojrzenie.

– A czemu miałoby mi to robić jakąś różnicę? – odparłam bez zawahania, po czym z powrotem położyłam głowę na jego ramieniu i wtuliłam się w niego. – Kocham cię, więc nierozerwalność tego rytuału to tylko zaleta – stwierdziłam, a Nevra zaśmiał się cicho i ucałował mnie w czubek głowy.

– Tak czułem, że to powiesz... – szepnął, zaskakując mnie, ile miłości mogło się zmieścić w tak, zdawałoby się, neutralnych słowach. – ... ale nie spodziewałem się, że zgodzisz się tak łatwo – dodał po chwili z rozbawieniem, co by nie zrobiło mi się zbyt słodko.

Eldarya: Aniołki WyroczniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz