1. Ta sama śpiewka.

3.9K 233 181
                                    

Drobna brunetka z dwoma nierównymi od zabawy kucykami, siedziała po turecku na dywaniku, trzymając w ręce różowego konika, którego po chwili położyła obok siebie przed plastikowym talerzykiem z zabawkowym jedzonkiem oraz filiżanką, w której wyobraziła sobie, że jest nalana herbata. Siedziała w kółeczku jeszcze z kilkoma innymi zabawkami, które sobie wybrała i bawiła się w przyjęcie urodzinowe jednego z pluszaków, którym żaden inny przedszkolak nie chciał się bawić, gdyż nie miał jednego oczka, ale małej Sang-Mi wcale to nie przeszkadzało. Uważała, że miś, mimo że inny, nadal jest uroczy i zasługuje na odrobinę uwagi, czułości i miłości. Przypominał jej nawet trochę Pana Słonika, który dzielnie czekał na nią w domu. 

Pogłaskała solenizanta po jego pluszowej głowie, uśmiechając się szeroko i spojrzała po reszcie ,,gości'', mówiąc, że czas na zaśpiewanie mu ,,Sto lat'', ale wtedy pojawienie się trójki innych dzieci im przerwało. Podniosła głowę i popatrzyła na dwie dziewczynki i chłopczyka przed nią, którzy opierali ręce o swoje małe bioderka, chcąc w jakiś sposób pokazać jej, że są lepsi. Brunetka westchnęła i wstała, poprawiając ramiączko swoich ogrodniczek, które jej spadło. 

— Znowu chcecie mi powiedzieć, że chłopczyk nie może być moją mamą? — zapytała nim tamci zdążyli się odezwać. 

— Bo taka prawda, tak nie można! — pokazała jej język, a małej Seo zrobiło się odrobinę smutno na ten gest. 

— Właśnie, że można — powiedziała cicho, bawiąc się swoimi paluszkami oraz delikatnie marszcząc brwi. Wzrok wbiła w swoje kapcie, próbując się nie rozpłakać na ich oczach.

Na ich twarzach pojawił się brzydki grymas, a nowo przybyła trójka miała bojowy nastrój w stosunku do Sang-Mi. Nawet po upływie takiego czasu, dzieciaki codziennie przypominały jej o inności jej rodziny. Ciągle powtarzały jedno i to samo. Uważały Sang-Mi za dziwaka, z którym nie warto się bawić, dlatego dziewczynka zawsze robiła to sama, ale nie uważała to za nic złego. Swoją wyobraźnią i maskotkami potrafiła sobie zastąpić towarzystwo dzieci. 

Przedszkolaki, a szczególnie ów trójka była bardzo zawzięta, a ciemnooka powoli zaczynała być już zmęczona walką z nimi, ale zawsze dzielnie broniła swojego zdania. Starała się nie przejmować swoimi bezdusznymi rówieśnikami tak jak jej radzono, ale nadal była jedynie niewinnym dzieckiem, któremu ciężko było opanować emocje, czy zachować zimną krew w takich sytuacjach. 

— Mama musi być dziewczynką, każdy tak ma — odezwała się niegrzecznie.

— No właśnie, tylko nie ty dziwolągu! — tym razem wtrącił się chłopiec, który szturchnął brunetkę w ramię, a ona zrobiła jedynie kroczek do tyłu, czując, jak nadepnęła na biednego misia bez oka. Spojrzała na maskotkę i podniosła nogę, by przestać sprawiać mu ból, którego tak naprawdę oczywiście nie czuł i przeprosiła go, kucając przed nim. Przytuliła misia do siebie i wstała znowu na proste nóżki, po czym spojrzała w bok na swoich rówieśników.

— Pamiętaj, że nie możesz się z nami bawić! 

— Ja się wcale nie chcę z wami bawić — przyznała, patrząc na nich spod byka — zazdrościcie mi, bo mam fajną mamę, a wy nie. Denerwujecie mnie już, zostawcie mnie w spokoju — zażądała.

— Ty nas też denerwujesz! 

— Głupia jesteś i kłamiesz tylko ciągle! 

— I brzydka! Nie lubimy cię!

Jej ciemne oczy zaszkliły się.

— Mamusia jest dziewczynką i koniec, kropka — tupnęła nogą, chcąc postawić na swoim.

To było, jak mówienie do ściany. Sang-Mi już sama nie wiedziała, co ma zrobić, aby przekonać koleżanki i kolegów, że Felix jest jej mamą. Może i jej mama nie miała długich włosów, nie ubierała sukienek, ani wysokich butów, nie malowała paznokci, ani ust...ale Lix w jej oczach właśnie nią był i będzie. Kochającą i najlepszą mamą na świecie. Innej nie potrafiła sobie wyobrazić, innej nawet nie chciała. Dba o nią, czesze jej długie brązowe włosy, mocno przytula, opowiada bajkę na dobranoc razem z tatą i robi te wszystkie inne cudowne rzeczy, jakie robi każda mama. Zdawała sobie sprawę z tego, że reszta dzieci ma inaczej. Wiedziała, że jej rodzinka jest troszkę inna niż reszta, ale co z tego skoro w takiej czuła się najlepiej i taką właśnie rodzinę kochała? 

DAD, WE NEED BABYSITTER || MINSUNG ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz