17. Dzień przerwy i pęknięty ekran.

1.6K 144 46
                                    

Han po raz kolejny westchnął i najdelikatniej jak mógł odsunął od siebie małą brunetkę, która wciąż spała do niego wtulona i wstał. Odczekał chwilę, aby nie zakręciło mu się w głowie, która i tak już go bolała, i dokładniej przykrył małą Seo. Jej ulubiony niebieski pluszak leżał gdzieś z boku, więc podszedł po niego i wsunął jej go w rączki.

Złapał za telefon i tak jak się spodziewał było jeszcze bardzo wcześnie, bo przed szóstą. Nie mógł zmrużyć oka tej długiej nocy. Gdy parę godzin temu upewnił się, że Sang-Mi zasnęła, pozwolił sobie uronić kilka słonych łez, które cisnęły mu się do ciemnych oczu. Nie mógł ich powstrzymać, to było zadanie niemożliwe do wykonania.

Nie chciał, aby wczoraj tak wyszło i było mu cholernie przykro. Miał dość swoich uczuć i tego, że Minho nie pozwala mu się w nim odkochać, mimo że tak bardzo się stara. To była syzyfowa praca, która okropnie go męczyła.

Minho nie zdawał sobie z niczego sprawy, dlatego nie widział w swoim zachowaniu niczego złego, a Jisung nie miał mu nawet jak o tym powiedzieć, bo to równało się z wyznaniem mu miłości. Szczerze? Wolał odkurzyć pustynię lub sprzedawać lód na Alasce.

Na paluszkach podszedł do zamkniętych drzwi, a jasne panele cicho skrzypiały pod jego ciężarem przez co lekko się spiął. Gdy do nich dotarł otworzył je bardzo powoli i wychylił się, aby zbadać otoczenie wzrokiem.

Na pierwszy rzut oka nigdzie nie widział Minho, w końcu było bardzo wcześnie, a on lubi długo spać. Jeśli jednak leżał teraz na kanapie to Han dalej nie mógł się upewnić, czy naprawdę tak jest, bo nie ma super mocy pozwalających mu na patrzenie przez przedmioty. Oparcie kanapy było dla niego teraz przeszkodą.

Drzwi do jego pokoju były otwarte, a w środku nikogo nie było. Niepewnie podszedł do beżowego mebla, skradał się niczym złodziej. Stanął w bezpiecznej odległości i stanął na palcach. Jak się okazało, była pusta. Została mu jeszcze do sprawdzenia łazienka, szczerze miał nadzieję, że Minho nagle nie stanie w jej drzwiach, kiedy będzie się do niej skradał.

Przyłożył ucho do ciemnych drzwi, ale nic nie słyszał. Odczekał chwilę, a gdy w końcu się odważył powolutku naciskał na klamkę. Przez chwilę myślał, że zejdzie na zawał, ale jak się okazało łazienka też była pusta, a piżama Minho leżała niedbale na koszu na pranie.

Lee musiał w takim razie wyjść z ich mieszkania. Z jednej strony czuł ulgę, a stres przestał go skręcać w brzuchu, z drugiej zaś było mu cholernie przykro i czuł się temu winny. Może był za ostry lub nie powinien mu zabraniać spać w jego własnym pokoju. Może nie powinien go przezywać... Chciał jedynie zachować między nimi jakąś granice, a nie całkowicie przekreślać ich relację i wieloletnią przyjaźń. Był zły, że jego serce musiało akurat wybrać Lee Minho, jego najlepszego przyjaciela i współlokatora na obiekt swoich westchnień.

Westchnął głośno, jedną rękę przyłożył sobie do czoła, a drugą oparł o biodro. Miał cholerne wyrzuty sumienia. Nie miał pojęcia o której wyszedł, ani czy jadł. Może i było lato, ale wiedział, że poranki czasem bywają chłodniejsze. Przeszło mu przez myśl, aby napisać do bruneta, ale od razu wybił sobie ten pomysł z głowy.

Martwił się, bo w końcu kochał tego idiotę, ale postanowił sobie odpuścić i cierpliwie poczekać, aż sam wróci. W końcu...kiedyś musi.

O tej godzinie nie miał nic lepszego do roboty toteż postanowił, że trochę posprząta. Sang-Mi dalej smacznie spała w sypialni Lee, a powinna się obudzić dopiero koło ósmej, czyli Jisung miał dla siebie dwie godzinki.

Z łazienki wyjął potrzebne mu rzeczy i przeniósł do salonu. Zanim się wziął do roboty włączył telewizor i przełączył pilotem na muzyczny program, co prawda nie miał zbytnio humoru na tańce, czy śpiewanie pod nosem, ale ta cisza go przybijała.

DAD, WE NEED BABYSITTER || MINSUNG ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz