16. Mętlik w głowie.

1.5K 165 24
                                    

Minho przewracał się z boku na bok przez całą noc, nie mógł zasnąć. Był wkurwiony zaistniałą sytuacją. Chciał wszystko wyjaśnić, a wszystko legło w gruzach. Wszystko poszło nie tak. Jisung obraził się na niego na śmierć, a w dodatku poszarpali się trochę. Czuł się jak w pieprzonej dramie.

Obrócił się ponownie, wytargał poduszkę spod swojej głowy i rzucił ją gdzieś w kąt, mimo że biedna nie była niczemu winna. Teraz wszystko go denerwowało - ciemność, cisza, salon, wyłączony telewizor, jego lewa skarpetka.

Wziął telefon do ręki i sprawnie go odblokował, było już grubo po trzeciej i wiedział, że na pewno już nie zmruży dzisiaj oka nawet na chwilę. Zastanawiał się co zrobić w obecnej sytuacji. Po chwili namysłu wstał z mebla i skierował się do łazienki. Ubrał się w rzeczy, które miał na sobie tego dnia, wpadał w coraz większą furię leżąc tak na kanapie. Miał dość, aż go skręcało w żołądku.

Gdy był gotowy wyjął swoje klucze z szafki, a te od Jisunga wyciągnął z zamka w drzwiach i położył na drewnianym stole, przy którym zawsze jedli. Ubrał niedbale buty i zabrał ze sobą również czarny plecak, który na jego szczęście wcześniej rzucił obok krzeseł. Wrzucił do niego portfel i małą butelkę wody z lodówki. Telefon schował do kieszeni spodni, a nim jeszcze wyszedł, obrócił się w stronę jego sypialni, w której spali Jisung i mała Sang-Mi. Zmarszczył brwi, na jego czole pojawiła się zmarszczka i bez przeciągania wyszedł, i zamknął za sobą ciemne drzwi.

Sam do końca nie wiedział, gdzie ma zamiar iść, ale postanowił pozwolić prowadzić się własnym nogom. Skończyło się na tym, że przez ponad dwie godziny ze znudzonym i zmęczonym wyrazem twarzy spacerował po parku niedaleko ich bloku, a po drodze od dziesięciu minut kopał maleńki kamyczek, którego w pewnej chwili kopnął z całych sił, a ten zniknął z jego pola widzenia.

Było trochę po szóstej kiedy przysiadł na jednej z odnowionych ławeczek pomalowanej na zielony kolor, obok jakiegoś drzewa. Twarz schował w dłoniach i westchnął głośno. Ciągle bił się z myślami, czy może nie powinien jednak wrócić do domu, w głowie dawno nie miał takiego bałaganu. To był wręcz chaos, który doprowadzał go do szaleństwa, istna katastrofa... Jego relacja z Jisungiem to była katastrofa. Oczywiście, zdarzały im się kłótnie, wymiany zdań... Sprzeczki, ale ta przebijała wszystkie inne. Nigdy przy żadnej się nie szarpali, ani nie było takich słów.

Zastanawiał się, czy dobrze się stało, że Sang-Mi się przebudziła i im przerwała. Z jednej strony może Jisung w końcu puścił by parę z ust, ale z drugiej, co jeśli straciliby nad sobą kontrolę i komuś stałaby się krzywda? Nie chciał nawet o tym myśleć. Nie mógł uwierzyć, że mogli się tak pokłócić, a zwłaszcza, gdy mieli wspólnie pod opieką małe dziecko ich przyjaciela, który w pełni im zaufał. Sang-Mi spała tuż w pokoju obok, a oni tak się zachowali. Był sfrustrowany.

Oparł się, złapał za telefon i obracał nim chwilę w dłoni. Było dziwnie chłodno z wczesnego rana jak na lato. Potrzebował z kimś porozmawiać, ale gdy o tym myślał to w sumie nie za bardzo miał z kim. W końcu pokłócił się z najważniejszą dla niego osobą, jego znajomi nie nadają się do tego typu rozmów, a Seo... On jest na wyjeździe ze swoim ukochanym, a poza tym wolał nie informować go o tym co zaszło, gdy mają pod opieką jego córkę. Miał ochotę płakać jak dziecko, czuł się zagubiony. Kochał osobę, która go odpycha. Najgorsze było to, że nie potrafił zatrzymać tego procesu.

Od dłuższego czasu liczył na wejście schodek wyżej w ich relacji, do pewnego czasu nawet zapowiadało się, że tak właśnie może się stać. Aż nagle Jisunga coś nie ugryzło i nie zaczął go tak oschle traktować. To było jak kiepski żart lub ukryta kamera.

— Jestem beznadziejny — mruknął do siebie i ponownie schował twarz w dłoniach — Han Jisung... Ty idioto...

Myślał, że wzajemnie ich do siebie ciągnie. Wszystko na to wskazywało, a później nagle to wszystko poszło w zapomnienie. Han traktował go jak wroga, a on nawet nie znał powodu. W najgorszym wypadku po prostu przestał go nagle z dnia na dzień lubić i tyle. Minho czuł jednak, że tu chodzi o coś głębszego.

Tego dnia zamierzał nie pokazywać się w domu. Miał zamiar wrócić dopiero jutro, ewentualnie wieczorem, gdy wszyscy ochłoną. Jisung i Minho potrzebowali przerwy, chwili dla siebie. Był ciekaw, czy blondyn zmartwi się, gdy zobaczy, że go nie ma. Nie zdziwiłby się, gdyby cieszył się jego nie obecnością.

Miał nadzieję, że wszystko się naprawi. Nie chciał znowu zjebać, ale nie wiedział co miał zrobić, skoro nie potrafili ze sobą nawet spokojnie porozmawiać, cóż... Teraz nie mógł nawet na niego normalnie spojrzeć, czy usiąść obok, bo blondyn od razu miał dziwnie bojowy nastrój i był cały spięty...

"Lee debilu Minho, myśl... Co mogłeś zrobić, że się tak zachowuje? Może czasem...przekraczam granicę?"

"Czy to naprawdę jednostronne?"

DAD, WE NEED BABYSITTER || MINSUNG ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz