Oczy blondyna otworzyły się równo pięć minut przed ósmą. Tej nocy spał twardo, mimo że gdzieś tam z tyłu głowy miał myśl o tym, że Minho wrócił do domu i prawdopodobnie śpi w salonie na beżowej kanapie lub ponownie wyszedł, zostawiając ich w tej chłodnej relacji. Druga opcja była jednak mniej możliwa, bo jakby... Przychodzić na pięć minut? To bez sensu. Ewentualnie mógł się chcieć odświeżyć, przebrać, zjeść coś. W końcu to było też jego mieszkanie, nie ważne jak bardzo się pokłócą - każdy z nich ma prawo przychodzić i wychodzić kiedy im się podoba.
Wracając do obudzonego już Hana, leżał jeszcze tak chwilę i z pozoru beztrosko zaciągał się świeżym zapachem nowej pościeli, chwila po prostu wyjęta jak z reklamy proszku do prania. Jednak... Właśnie - z pozoru. Tak naprawdę jego mózg pracował teraz na pełni obrotów. Myślami był oczywiście przy swoim współlokatorze, z którym relacja zaczęła mu się psuć w cholernie szybkim tempie.
Trochę otępiały wyślizgnął się z łóżka, starając się przy tym nie zbudzić śpiącej dalej Sang-Mi. Przeciągnął się, a zastygłe mięśnie się rozluźniły wprawiając go w zadowolenie. Pomachał jeszcze rękoma i odstrzelił kości palców przy dłoni. Po tym podrapał się po blond czuprynie i ziewnął, zasłaniając sobie przy tym szeroko otwarte usta, ręką. Podszedł na paluszkach, niczym prawdziwa balerina do ciemnych drzwi i najciszej jak tylko mu na to klamka pozwalała, otworzył je.
Wychylił się ostrożnie, ale tak jak się spodziewał niczego stamtąd nie widział. Niepewnie zrobił przed siebie pięć kroków, a przy ostatnim jasne panele tak głośno zaskrzypiały, że włosy mu dęba stanęły, cały się najeżył, ramiona podniósł do góry, a na twarzy miał grymas jakby zjadł właśnie całą cytrynę na raz.
Otworzył oczy i się wyprostował. Stanął na paluszkach i spojrzał na beżowy mebel, a tam spotkał ciemne oczy bruneta i złapali kontakt wzrokowy, który skończył się szybciej niż związek na moviestarplanet. Prawie dostał zawału. Starał się być tak cicho, a i tak musiał go obudzić. Czuł jak mieszanka strachu i stresu przeszywa jego całe ciało i umysł.
"Chodzę jak słoń to nie ma co się dziwić... Postanowienie na nowy rok: schudnąć dziesięć kilo, pamiętać." - pomyślał, a jego twarz była cała czerwona. Czuł jak jego żołądek ściska się w pętelkę mocniejszą niż przy sznurówkach od butów, które szybko chcemy rozwiązać.
Twarz bruneta natomiast była zwykła, obojętna... Chłodna? Może trochę, ale nie wydawał się być specjalnie zdenerwowany, czy smutny, a na pewno już nie szczęśliwy.
Han stanął w miejscu jak słup soli i znowu bił się z myślami: "zignorować go, czy może się przywitać?" Nie długo jednak się zastanawiał, bo z zamyślenia wyrwał go dziwnie niski, opatulony ranną chrypką i spragniony wody głos Lee.
— Cześć — jedno krótkie słówko, a Jisunga zaczął znowu okropnie boleć brzuch z nerwów. To było gorsze niż uczucie po zjedzeniu fasolki w miejscu publicznym, czyli istna masakra.
Odchrząknął cicho, prawą dłonią złapał za ukochany łańcuszek na jego szyi, który jakby dodawał mu sił w ciężkich chwilach, a wzrokiem błądził po tak dobrze mu znanym i ładnie urządzonym, dzięki pomocy ich matek salonie połączonym z małą, czarno-białą kuchnią. Po chwili odpowiedział:
— Cze-eść — prawie szepnął, a jego głos załamał się trochę przez co mocniej ścisnął łańcuszek.
Stał tak jeszcze dosłownie przez trzy sekundy i przeszedł do kuchennej części. Najciszej jak umiał grzebał po szafkach, aby zrobić śniadanie dla wszystkich, razem z Minho, z którym nie rozmawia.
Brunet w tym samym czasie dalej leżał w tej samej pozycji, nie ruszając się nawet o milimetr. Jego twarz również pozostała niezmienna. Westchnął jedynie cicho pod nosem i wpatrywał się to w biały sufit to w odsłonięte okno, przez które do środka wpadały jasne promienie słoneczne rażące jego ciemne i zmęczone oczy.
CZYTASZ
DAD, WE NEED BABYSITTER || MINSUNG ✅
Fanfiction2 część opowiadania "Dad, we need mommy". Dalsza historia córeczki Changbina, małej Sang-Mi. Changbin i Felix oficjalnie są parą. Są ze sobą już całe dwa lata! W związku z tym, gdy nadchodzą letnie wakacje, chcą spędzić ze sobą miły czas, tylko we d...