...59...

269 33 11
                                    

...🗨️♥️💬...

     Zniknięcie Baekhyuna na dzień po nowym poście Minimini obiło się po szkole niezłym echem, dodając każdej z kolejnych plotek na jego temat coraz to więcej dzikiej pikanterii. Teraz mógł dla tej ludzkiej masy równie dobrze na kolanach prosić swoją dziewczynę o wybaczenie, co uciekać z kochankiem na drugi koniec państwa. Czy było już wspomniane, że ludzie uwielbiali tu dramatyzować i wyolbrzymiać wszystkie sytuacje? Nie? Tak? No cóż... Teraz już było. Liceum Geojismal, do którego miał zaszczyt chodzić Taehyung, uwielbiało się pławić w tych fałszywych toksynach, a Kim nie mógł z tym nic zrobić, więc tylko w spokoju obserwował osoby będące w centrum aktualnych wydarzeń, Jimina i Chittaphona, przyjaciół Byuna, którym tego wtorku również nie było zbytnio łatwo.

     Jimin starał się przez większość zachowywać swój naturalny, pełny życzliwości uśmiech na twarzy i ignorować te wszystkie nachalne spojrzenia, jakie słali mu licealiści. Miał niebywałe szczęście z powodu tego, kim był w tej szkole, bo dzięki szacunkowi, jakim go darzono, przez większość czasu obywało się bez wrednych i nie do końca przyjemnych docinek, ze strony ciekawskich uczniów.

     Kim nie mógł powiedzieć tego samego o Tajlandczyku. Jemu obrywało się wręcz rykoszetem zamiast Parka i to tylko dlatego, że Leechaiyapornkul nigdy nie krył się z faktem, że był naprawdę wyjątkowo tolerancyjny i wspierał jak mógł wszystkich uczniów, którzy otwarcie należeli do mniejszości seksualnych. Zawsze obklejał ściany plakatami informującymi o wszelakich kwestach i paradach. Nawet udało mu się przekonać Soyeon oraz Changkyuna, by w szkolnym radiowęźle wspominali o każdym z wydarzeń i przekonywali nastolatków, że nie muszą się wstydzić, kim naprawdę są. Taehyung już wiele razy tego przedpołudnia widział zaciśnięte pięści i szczękę drugoklasisty, gdy słyszał pytania, sugerujące, że to może właśnie on tak skrzywił swojego przyjaciela, że ten zdradzał Taeyeon z kimś tej samej płci. To było dla niego pewne, że dzisiejszego dnia dojdzie do jakiejś małej tragedii z udziałem chłopaka.

     W pewnym momencie, gdy szedł w kierunku sali do koreańskiego, jego spojrzenie spotkało się z sarnim spojrzeniem Jeongguka. W kompletnej ciszy minęli się na korytarzu, nie odrywając od siebie oczu przez te kilka magicznych sekund.

     Co tak właściwie o nim sądził? Co oni sądzili o sobie nawzajem? To były pytania, na które odpowiedzieć im było jeszcze trudniej niż można by zakładać. W ich relacji istniało za mało szczerości, a za dużo kłamstwa. W takich warunkach ciężko było o znalezienie nawet tak stosunkowo oczywiste prawdy, jak świadomość uczuć, jakimi darzyła się dwójka, bo na pewno coś do siebie czuli. Tylko, czy ich uczucia wyglądały tak samo? Czy w ogóle były one dobre? Jeongguk tworzył w jego życiu zbyt wiele niewiadomych, a największa z nich wszystkich powstała wczoraj.

     I to tylko dlatego, że zgodził się na dwie prośby Jeona. Zgodził się go podwieźć tam, gdzie chciał oraz zgodził się zostać i nie pójść za nim. Zgodził się mu zaufać, co było jedną z najbardziej surrealistycznych sytuacji w jego życiu, bo Taehyung chyba faktycznie zaczynał mu ufać. Nie wiedział czemu. Nie rozumiał czemu. Nie chciał wiedzieć ani rozumieć, bo świadomość powodów mogłaby go tylko jeszcze bardziej pogrążyć.

     Kim Taehyung zaczynał żałować, że wpadł na fotografa tego felernego popołudnia i z tym przekonaniem trwał do przerwy obiadowej, gdy stanął w kolejce obok Bhuwakula.

     -Jak się trzymasz? - Zadał młodszemu krótkie pytanie.

     W końcu był dość blisko z Byunem.

     -To nie mnie powinieneś o to pytać. - Drugoklasista spojrzał na Kima, kręcąc głową. - Rozmawiałeś z Jinem?

     W jego głosie było słychać niewielką cząstkę nadziei, jaką pokładał w nich Tajlandczyk. Naprawdę chciał, żeby jego przyjaciele znów żyli ze sobą w zgodzie.

@Minimini // k.th × j.jg (hiatus) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz