...32...

298 33 5
                                    

...🗨️❤️💬...

     Dzisiejszy poniedziałek, będący dwudziestym dziewiątym dniem czwartego miesiąca tego roku, doszczętnie uświadomił uczniom uczęszczającym do Geojismal High School, leżącej na obrzeżach Gangnam-gu w Seulu, że już za pięć dni, czwartego maja, odbędzie się długo wyczekiwane, skromnie nazywane przez samych organizatorów wydarzeniem roku, przyjęcie urodzinowe na część osiemnastej rocznicy przyjścia na świat Kunpimooka Bhuwakul i Byun Baekhyuna. Dwójka drugoklasistów, gdy tydzień po rozpoczęciu aktualnego roku szkolnego usłyszała, że ich imprezy mają się odbyć tego samego dnia, postanowiłam połączyć siły, by zapobiec problemowi wyboru, na której z nich osoba na nie zaproszona chciałaby się pojawiać i stworzyć coś jeszcze większego i bardziej spektakularnego niż można było zakładać. Uhonorowaniem tego wszystkiego miał być owiany zasłoną tajemnicy nawet dla ich najbliższych przyjaciół występ samych solenizantów, a Taehyung dobrze znając tajlandczyka, wiedział, że to na sto procent będzie coś, co utknie w ich pamięci na czas długo dłuższy niżeli do ukończenia ich edukacji.

     Dzisiejszy poniedziałek był również jednym z tych zwykłych poniedziałków, które za szybko zmuszały do myślenia i kazały po raz kolejny słuchać na lekcjach i robić zadania, które komuś takiemu, jak Kim prawdopodobnie nigdy nie przyniosą pożytku. Przecież jedyne, w czym aktualnie się widział, było aktorstwo. Tam jedyne, co było mu potrzebne, to wiedza o światowej kulturze oraz języki. Nastolatek lubił uświadamiać tego typu rzeczy niektórym z jego nauczycieli, dzięki czemu, zamiast zastanawiać się z Seokjinem i Bogumem, co będą teraz robić, już od kilku minut siedział w poczekalni do gabinetu dyrektora i rozmyślał, czy sekretarz Pana Mina, pan Kang ma taki wyraz twarzy naturalnie, czy po prostu pała do niego równą niechęcią, co jego pracodawca.

     Jego wewnętrzny monolog został przerwany gdzieś w odległości siedem dziewiątych i Taehyung, przez to, jak szybko zerwał się z siadu, nawet nie był do końca pewien, czy tych siedem mu zostało, czy może to już sobie powiedział.

     -Oczywiście panie dyrektorze. Załatwię to jak najprędzej.

     Zamiast niskiego, zadbanego mężczyzny po czterdziestce trzecioklasista ujrzał równie niskiego Park Jimina, ich aktualnego przewodniczącego szkoły. Dzieciak o złotym sercu i równie lśniącym co samo złoto uśmiechu ze świetnymi ocenami zachowaniem i przyszłością, w stabilnym związku, lubujący się w namawianiu szkoły do organizowania pomocy biednym i schorowanym. Był równie dobrym co zdolnym człowiekiem. Kim wyobrażał sobie, jak w przyszłości Park będzie jednym z tych bogaczy na balach charytatywnych, który pomimo swoich osiągnięć dalej schyla się, by pomóc tym, którzy tego potrzebują. Że też istnieli tacy ludzie.

     -Wejść, Kim Taehyung.

     Szybko kiwają sobie głową, gdy drugoklasista z toną wszelakich teczek i dokumentów szedł w kierunku odwrotnym od tego, w który musi się udać Taehyung. Te papiery musiały być naprawdę ciężkie, bo jego pulchne policzki pokryte były lekkim różem. Kim nie chciał mu przysparzać kłopotu, przez który Jimin musiałby to wszystko odkładać, więc nawet nie wspomina o jego niedopiętym rozporku. Cóż… To nie Tae wina, że od jakiegoś czasu wzrok automatycznie zjeżdżałi w te taktowne rejony.

     -Kim Taehyung! Wiem, że tam jesteś i uwierz mi, ja też nie chcę cię oglądać na oczy, więc z łaski swojej zrób nam tę przyjemność i rusz tu swoje cztery litery.

     Pan Min był jak zwykle zresztą, w iście szampańskim nastroju. Nastolatkowi automatycznie przeszedł dreszcz po plecach na myśl, że zaraz trafi do jaskini tego maniaka koszykówki.

     -Będzie ciekawie. - Zamruczał do siebie i na koniec, dla zabawy, puścił oko do pana Kanga, przez co ten obruszył się urażony, ale przynajmniej wrócił do swojej roboty.

...🗨️❤️💬...

Powinnam zdarzyć jeszcze dzisiaj wstawić kolejny

...🗨️❤️💬...

@Minimini // k.th × j.jg (hiatus) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz