...🗨️♥️💬...
-Odbywanie kar zaczniecie od jutra. Mam nadzieję, że nie będę musiał widzieć w najbliższym czasie żadnego z was w moim gabinecie, zrozumiano? - Dobrze się trzymający mężczyzna w średnim wieku zakończył swój wywód, cały czas bawiąc się metalową zapalniczką.
-Tak... - Czwórka nastolatków wymruczała przez zaciśnięte zęby.
-Nie słyszę, moglibyście wyraźniej?
-Tak, panie dyrektorze.
Czasem tak bardzo miał dość swojej pracy. Większość tych dzieciaków nie posiadała czegoś takiego jak instynkt samozachowawczy, co tak mocno utrudniało mu życie. Przecież był tu dla nich, by mogli w spokoju przyjmować wiedzę. Ehhhhhhhh... Nie miał dzisiaj na nich siły.
-Lee, Leechaiyapornkul, Bhuwakul, możecie już iść.- Dyrektor wstał z fotela, odwrócił się do nich plecami i spojrzał w kierunku okna, przygotowując się na kolejną, tym razem dużo trudniejszą rozmowę.
-A Taehyung? - Drobny chłopak o włosach rozjaśnionych do nawet ładnej platyny zapytał z wyczuwalnym zmartwieniem.
-Z nim muszę jeszcze o czymś porozmawiać, ale nie musisz się martwić Bhuwakul, nic mu nie będzie.
Gdy trójka uczniów wyszła, zostawiając Taehyunga z Minem, chłopak przeklął w myślach siarczyście, dobrze wiedząc, na co się zbiera.
-Dobrze pamiętasz, co mówiłem ci ostatnio, gdy tu byłeś. - Starszy pokręcił sfrustrowany głową, wyciągając z kieszeni marynarki już w połowie zużytą paczkę papierosów. - Jeszcze jeden wybryk i koniec z teatrem i udziałem w jakikolwiek dodatkowych zajęciach szkolnych.
Kim widząc to, przewrócił tylko oczami i rozsiadł się wygodnie na swoim krześle. Obydwoje szybko zrzucili z siebie tę irytującą i sztywną maskę profesjonalizmu, jaką wypadało utrzymywać przy innych.
-Teraz to nie była moja wina. - Taehyung brzmiał, jakby tłumaczył się babci, czemu nie chce iść z nią do kościoła. - Chciałem ich powstrzymać.
-Więc dołączyłeś do bójki? Świetny pomysł, świetny.- Sarkazm dało się wyczuć na kilometr.
-To wszystko tylko tak wygląda.
-Nie udawaj niewiniątka Kim, znam cię za dobrze, żebyś to robił, poza tym, to pomyśl o sobie. - Min zaciągnął się bibułką po brzegi wypełnioną tytoniem. Zwykle nie palił przy uczniach, jednak nastolatek już od dobrze ponad roku należał do innej kategorii. - Jesteś na początku trzeciej klasy. Zaraz studia. Z tego, co pamiętam, chciałeś trafić do szkoły filmowej, prawda?
-Tak... - Chłopak zgodził się niechętnie, lekko zdziwiony, że mężczyzna dalej to pamiętał. Przecież dowiedział się o tym jeszcze zanim zdążył go znienawidzić.
-Jeśli chcesz, żeby cię przyjęli gdziekolwiek, to nie możesz się tak zachowywać. Co z tego, że będziesz miał dobre wyniki w nauce, jeśli twoje zachowanie będzie poniżej dopuszczalnej normy? Czemu nie możesz po prostu się nie wtrącać i żyć własnym życiem z daleka od problemów?
To był największy problem związany z Taehyungiem. Nie umiał odpuścić. Nie umiał się nie angażować. Nie umiał nie reagować, gdy widział gdzieś jakiś problem. Umiał za to bawić się w bohatera. Chociaż dla Min Banggiego mógłby równie dobrze być jednym z największych antagonistów tej historii.
-Dobrze wiesz, że tak nie potrafię.
-Oczywiście, że wiem. - Starszy spojrzał na niego z arktycznym chłodem w oczach, gdy usłyszał, jak ten po raz kolejny w ciągu ostatnich miesięcy mówił do niego na ty. - W końcu to ty sprawiłeś, że straciłem syna, a on jakąkolwiek szansę na stabilną przyszłość.
CZYTASZ
@Minimini // k.th × j.jg (hiatus)
Fanfiction♡°•°•💬•°•💌•°•🗨•°•°♡ Użytkownik Instagrama kryjący się za pseudonimem Minimini uparcie i bez skrupułów komentuje życie uczniów pewnego Seulskiego liceum, nie zostawiając im nic do ukrycia. Uczęszczającemu do owej placówki Taehyungowi przypadkiem u...